środa, 22 października 2014

Promo #49

  Cześć.

   Oto zapowiedź kolejnego rozdziału. Nie żebym miała go spisany, nic z tych rzeczy. Poza dwoma akapitami (czy może trzema), w których Logan dzieli się z nami przemyśleniami, nie mam zupełnie nic, poza kilkoma scenami w głowie, w tym z zapowiedzią, którą tu dla Was spiszę.
   Myślę, że nie jest źle, ale to jedna z najcięższych części do napisania. Wpadłam (na własne życzenie) w takie bagno obyczajowo - kryminalne, że nie wiem, jak się z niego wydostać, by nie trafić w jeszcze większe.
   Próbuję walczyć z chandrą, ale chyba aż do weekendu poprawy nie będzie.

   Rozdział pojawi się za tydzień (nie ma innej opcji!) 29 października.
_____________________________________________________________

   Jeszcze wczoraj oddałbym wszystko, by móc godzinami słuchać jej głosu, ale dzisiaj... Dzisiaj chcę jedynie chronić ją przed prawdą, która może być kłamstwem.
   Wpatruję się w krople deszczu rywalizujące ze sobą w wyścigu po szkle. Nigdy nie potrafiłem ocenić, która z nich go wygra. Na ulicy tworzą się kolejne jeziorka, ludzi szybkim krokiem wędrują do pracy, schowani pod szarymi parasolami, wtopieni w otaczający ich świat. Piękno opuściło ziemię i uniosło się do góry, by choć gwiazdy mogły jaśnieć tym samym blaskiem, co podczas lata. Wiatr rozwiewa szaliki, wilgoć osiada na płaszczach i zakrytych czapkami głowach. Powoli, acz widocznie, nadchodzi zima. Zima, której tym razem nie ociepli mi obecność Rose.
   - Logan - odzywa się po drugiej stronie słuchawki - mogę zadać ci jedno pytanie?
   Opieram dłoń na zimnym szkle, moje palce przenika chłód, rozprzestrzenia się po ciele, nie mrozi jedynie zakochanego serca.
   - Oczywiście. O co chodzi?
   Milczy przez chwilę, jakby szukała w głowie odpowiednich słów, by jej pytanie było kompletne, by oddało to, co chce przez nie uzyskać.
   - Od kilku godzin chodzi mi po głowie jedna piosenka, a intuicja mówi mi, że ma ona jakiś związek z tobą.
   Cofam dłoń, chwytam nią kubek parującej kawy, której pierwszy łyk przegania chłód.
   - Co to za piosenka.
   - All about us.
   Nieśmiały uśmiech wkrada się na moje usta, ciepło wnika do najmniejszych komórek mojego ciała, a w głowie pojawia się obraz.

   Wyciągam prawą dłoń, którą ktoś chwyta.
   Otwieram zakoczona oczy.
   Logan.
   Przyciąga mnie do siebie, chwyta w talii i zaczyna mnie prowadzić po parkiecie w rytm muzyki.
Nie mogę oderwać wzroku od jego twarzy, jest taka poważna.
   Najpierw bransoletka i książka, a teraz taniec. Brunet daje mi najlepszy prezent na świecie. Część siebie, swój czas tylko dla mnie.
   - Dziękuję - szepczę.
   Zerka na mnie najpiękniejszym niebem, jakie istnieje, i uśmiecha się.
   - Podziękuj lepiej Pablowi. Mia chciała, byś tańczyła z Ianem, ale twój były uparcie oponował, że spędziłaś z naszym panem prawnikiem już wystarczająco dużo czasu i dość potańczyłaś, więc wzięli mnie do tej brudnej roboty.
   Udaję urażoną.
   - Nazywasz to brudną robotą? Osz ty!
   Śmieje się.
   - Tak naprawdę, Rose, to dla mnie zaszczyt tańczyć z tobą.
   Mijamy właśnie w tańcu bruneta i Mary, bezgłośnie dziękuję mojemu przyjacielowi, który się szczerzy i kiwa głową, po czym przenoszę wzrok na najpiękniejsze oczy na świecie, piękniejsza niż czekolada Iana.
   Ciągle na mnie patrzy, jakby chciał się nauczyć mojej twarzy na pamięć.
   Piosenka dobiega końca.
   - Rose.
   Słyszę jego cichy, delikatny głos wymawiający moje imię i w tym momencie jest to dla mnie najpiękniejsza muzyka.
   Logan pochyla ku mnie głowę, patrzy w oczy, czekając na jakąś reakcję. Nasze usta dzieli już parę centymetrów, gdy...

   Szatynka przerywa moją chwilę wspomnień.
   - Możesz mi powiedzieć, co się z nią wiążę? Z tą piosenką?
   - Nic takiego, Rosie. Tańczyliśmy do niej na twoim przyjęciu urodzinowym. To był pierwszy raz, gdy chciałem cię pocałować. I nawet byłem blisko.
   - Co się stało? I dlaczego ja tego nie pamiętam?!
   Jej oburzenie wywołuje u mnie śmiech.
   - Kapitan nam przerwał, dostaliśmy informację o morderstwie.
   - Próbowałeś później jeszcze kiedyś?
   - Hmm - zamyślam się na chwilę - kolejna próba okazała się skuteczna. To był najwspanialszy pocałunek w moim życiu.
   Słyszę westchnienie.
   - A ja go nie pamiętam.
   - Mogę ci go przypomnieć.
   Teraz to ona się śmieje.
   - No jasne, wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj do Middleton. Tylko poczekaj, muszę pomalować usta. - Znowu wzdycha. - Dlaczego musimy mieć takie problemy?
   - Bo los chce nas wypróbować, by później połączyć na zawsze.
   
   

5 komentarzy:

  1. Śliczne *_* czekam z niecierpliwością na cały rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka najpiękniejsza na świecie *___* i te "poczekaj, pomaluję tylko usta". Och, ja chcę, żeby w końcu byli ze sobą :c a ty tymczasem chcesz namieszać w ich życiu. Sniffam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, Cleo :)
    Przypadkowo usunęłam Twój komentarz na moim blogu, ponieważ odczytałam go na nie zawsze posłusznym tablecie i ekran wymknął mi się spod kontroli, ale serdecznie dziękuję za miłe słowa.
    Stwierdziłam, że wypada, abym również ja Ciebie poznała od tej literackiej strony - i tak oto przywędrowałam tutaj. :)
    Nie zagłębiłam się jeszcze w treść Twojego opowiadania, ale zrobię to już niedługo. :D
    Pozdrawiam Cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane :)