Buenos dias! :)
Oto zapowiedź jednego z najbardziej romantycznych rozdziałów Rozważnej, jakie powstały. Mam lekkie obawy, że zarzucone zostanie mi zbyt szybkie polepszenie relacji między Rogan, ale przekonam się o tym po publikacji całości.
Cieszycie się, że Rose i Logan są ze sobą coraz bliżej? Bo ja tak! :3
Rozdział 14 lutego <3
Enjoy it!
______________________________
Otaczam ją ramionami i wzdycham zapach jej włosów. Jabłka. Chyba na urodziny zakupię jej cały karton szamponu, by zawsze czuć jabłka na jej głowie.
- Dziękuję.
Przytulam ją mocniej.
- Nie ma za co. Nie pozwolę ci umrzeć tak szybko, nie licz na to.
Śmieje się cicho, a ja napawam się tą chwilą.
- Kurczę, po co ja zamawiałam już tę dębową trumnę.
- Rose!
- Spokojnie, tylko żartowałam! Ale się wyczuliłeś na tym punkcie. - Dostrzega moje spojrzenie. - Dobrze, zmienię temat do żartów. A teraz przyłóżmy lód do tej rosnącej śliwy.
Śmieję się, a kobieta ciągnie mnie za rękę w stronę bufetu. Z zamrażalnika wyciąga kompres, okłada go ręcznikiem kuchennym i przytyka mi do policzka. Patrzę na nią, gdy unoszę dłoń i dotykam jej dłoni. Podnosi wzrok wyżej, wpatruje się teraz w moje oczy. Jestem jak sparaliżowany, w mojej głowie pojawia się jasny komunikat. Pochylam się, badając jej reakcję. Unosi odrobinę głowę, by ułatwić mi dostęp do swoich ust. Jestem już tak blisko ucałowania jej słodkich warg. To za piękne, by miało być prawdziwe.
I dlatego nie może się wydarzyć.
- Hej, ludzie, czy...? E, przeszkadzam?
Prostuję się z jękiem i zabieram dłoń z dłoni Rose, która cicho wzdycha. Posyłam intruzowi najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie mnie stać.
- Tak, Diego, przeszkadzasz i to bardzo!
Przez chwilę wygląda tak, jakby ciemnowłosy chciał się wycofać, ale to przecież Gomez, nie ma za grosz wyczucia taktu. Wzrusza jedynie ramionami i podchodzi bliżej.
- Nieważne. Chcecie oboje przesłuchać Connora czy dajecie wolną rękę mnie i Adamowi?
Zerkam na Rose, ale ona właśnie patrzy na wiszący na ścianie zegar, słodko marszcząc przy tym nos.
- Na mnie nie liczcie, muszę pędzić do "Darcy's". - Unosi moją dłoń i przykłada do kompresu, zdejmując swoją. Uśmiecha się. - Wpadniesz wieczorem na mały koncert?
Tak bardzo chciałbym ją pocałować mimo wszystko.
- Niestety, mam już inne plany, wybacz mi.
Widzę smutek w jej pięknych oczach, ale też towarzyszy mu zrozumienie.
- Okay. To widzimy się w następnym tygodniu przy kolejnej sprawie?
- Tak. - Pochylam się i całuję ją w policzek. To tylko namiastka tego, czego bym chciał i na co pewnie liczyła szatynka. - Do zobaczenia. Bądź przy telefonie.
- Jasne. Do zobaczenia.
Posyła nam uśmiech i wychodzi, jeszcze przez chwilę patrzę w ślad za nią, a moje galopujące serce nie chce zwolnić.
- Uff. - Gomez oddycha z ulgą. - Ale tu było gorąco. - Wymachuje dłonią, jakby się wachlował. - Powinniśmy wam stworzyć specjalną strefę "tylko dla Rogan".
- W której pewnie i tak byś nam przeszkadzał - odgryzam się zły.
- Dlaczego powiedziałeś Rose, że nie przyjdziesz dzisiaj do restauracji?
- Diego, chyba nie wiesz, co znaczy słowo "niespodzianka".
- Wiem, co znaczy. Za to ty chyba nie wiesz, co znaczy kolejne kłamstwo z twojej strony dla Rose.
- Zrozumie to.
- No nie wiem. - Wzdycha. - A co, jeśli zrozumie i wreszcie w pełni od ciebie odejdzie?
Wychodzi, a ja zastanawiam się nad jego teorią. Zdaję sobie sprawę z tego, że to małe kłamstwo może zranić szatynkę ponownie, ale wiedząc, co planuję zaryzykować tego wieczora, poniosę wszelkie jego konsekwencje. Chcę być wreszcie szczery sam ze sobą. A do tego musi mi posłużyć to ostatnie kłamstwo.
Oto zapowiedź jednego z najbardziej romantycznych rozdziałów Rozważnej, jakie powstały. Mam lekkie obawy, że zarzucone zostanie mi zbyt szybkie polepszenie relacji między Rogan, ale przekonam się o tym po publikacji całości.
Cieszycie się, że Rose i Logan są ze sobą coraz bliżej? Bo ja tak! :3
Rozdział 14 lutego <3
Enjoy it!
______________________________
Otaczam ją ramionami i wzdycham zapach jej włosów. Jabłka. Chyba na urodziny zakupię jej cały karton szamponu, by zawsze czuć jabłka na jej głowie.
- Dziękuję.
Przytulam ją mocniej.
- Nie ma za co. Nie pozwolę ci umrzeć tak szybko, nie licz na to.
Śmieje się cicho, a ja napawam się tą chwilą.
- Kurczę, po co ja zamawiałam już tę dębową trumnę.
- Rose!
- Spokojnie, tylko żartowałam! Ale się wyczuliłeś na tym punkcie. - Dostrzega moje spojrzenie. - Dobrze, zmienię temat do żartów. A teraz przyłóżmy lód do tej rosnącej śliwy.
Śmieję się, a kobieta ciągnie mnie za rękę w stronę bufetu. Z zamrażalnika wyciąga kompres, okłada go ręcznikiem kuchennym i przytyka mi do policzka. Patrzę na nią, gdy unoszę dłoń i dotykam jej dłoni. Podnosi wzrok wyżej, wpatruje się teraz w moje oczy. Jestem jak sparaliżowany, w mojej głowie pojawia się jasny komunikat. Pochylam się, badając jej reakcję. Unosi odrobinę głowę, by ułatwić mi dostęp do swoich ust. Jestem już tak blisko ucałowania jej słodkich warg. To za piękne, by miało być prawdziwe.
I dlatego nie może się wydarzyć.
- Hej, ludzie, czy...? E, przeszkadzam?
Prostuję się z jękiem i zabieram dłoń z dłoni Rose, która cicho wzdycha. Posyłam intruzowi najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie mnie stać.
- Tak, Diego, przeszkadzasz i to bardzo!
Przez chwilę wygląda tak, jakby ciemnowłosy chciał się wycofać, ale to przecież Gomez, nie ma za grosz wyczucia taktu. Wzrusza jedynie ramionami i podchodzi bliżej.
- Nieważne. Chcecie oboje przesłuchać Connora czy dajecie wolną rękę mnie i Adamowi?
Zerkam na Rose, ale ona właśnie patrzy na wiszący na ścianie zegar, słodko marszcząc przy tym nos.
- Na mnie nie liczcie, muszę pędzić do "Darcy's". - Unosi moją dłoń i przykłada do kompresu, zdejmując swoją. Uśmiecha się. - Wpadniesz wieczorem na mały koncert?
Tak bardzo chciałbym ją pocałować mimo wszystko.
- Niestety, mam już inne plany, wybacz mi.
Widzę smutek w jej pięknych oczach, ale też towarzyszy mu zrozumienie.
- Okay. To widzimy się w następnym tygodniu przy kolejnej sprawie?
- Tak. - Pochylam się i całuję ją w policzek. To tylko namiastka tego, czego bym chciał i na co pewnie liczyła szatynka. - Do zobaczenia. Bądź przy telefonie.
- Jasne. Do zobaczenia.
Posyła nam uśmiech i wychodzi, jeszcze przez chwilę patrzę w ślad za nią, a moje galopujące serce nie chce zwolnić.
- Uff. - Gomez oddycha z ulgą. - Ale tu było gorąco. - Wymachuje dłonią, jakby się wachlował. - Powinniśmy wam stworzyć specjalną strefę "tylko dla Rogan".
- W której pewnie i tak byś nam przeszkadzał - odgryzam się zły.
- Dlaczego powiedziałeś Rose, że nie przyjdziesz dzisiaj do restauracji?
- Diego, chyba nie wiesz, co znaczy słowo "niespodzianka".
- Wiem, co znaczy. Za to ty chyba nie wiesz, co znaczy kolejne kłamstwo z twojej strony dla Rose.
- Zrozumie to.
- No nie wiem. - Wzdycha. - A co, jeśli zrozumie i wreszcie w pełni od ciebie odejdzie?
Wychodzi, a ja zastanawiam się nad jego teorią. Zdaję sobie sprawę z tego, że to małe kłamstwo może zranić szatynkę ponownie, ale wiedząc, co planuję zaryzykować tego wieczora, poniosę wszelkie jego konsekwencje. Chcę być wreszcie szczery sam ze sobą. A do tego musi mi posłużyć to ostatnie kłamstwo.
Ajajajaj będzie się działo w walentynki! ;3
OdpowiedzUsuńCiekawe o jaką niespodziankę chodzi :>>>
Nie mogę się już doczekać najbardziej romantycznego rozdziału na Roważnej! Bring it on! <3
Wszystkiego dowiesz się za tydzień :P Ale najbardziej romantyczny to będzie 57 - z tego to się miłość będzie wprost wylewać. :3
UsuńA komentarza pod ostatnim rozdziałem wciąż nie widzę :P
Uuu lubię wylewającą się miłość *.*
UsuńOdpuściłam już sobie. Następny skomentuję ;)
Dobrze wiedzieć :P
UsuńBędzie dużo miłości, aż za dużo. Ale potem wracam do starego rytmu i 58 rozdział ma już typową sprawę :3
Hejka^^
OdpowiedzUsuńMoże mnie nie pamiętasz, ale swojego czasu zaglądałaś i komentowałaś opowiadanie na moim blogu ;) Teraz dużo się zmieniło. Zaczęłam publikować moje prace na wattpadzie. Miło czasem wrócić do przeszłości i powspominać. Jestem tylko ciekawa czy jeszcze mnie pamiętasz.
Pozdrawiam, Paula
Oczywiście, że Cię pamiętam! Ach, opowiadanie o elfach... Dawno nie czytałam żadnego o podobnej tematyce.
UsuńMoże podzielisz się jakimś linkiem?
Buziaki! :*
Mogę cię pocieszyć, że teraz bardziej się rozpisuję ^^ Pewnie, jak chcesz to wpadaj :http://w.tt/1KBngst ;* Miło czasem wrócić do ,,starych śmieci" i mieć świadomość, że ktoś cię jeszcze pamięta ^^
UsuńPo głowie chodzi mi, że Logan oświadczy się Rose. Te Walentynki chyba nie będą takie złe :D
OdpowiedzUsuńCzekam na całość!
Och, kobieto. Tak szybko jeszcze w życiu nie czytałam. Biorąc pod uwagę fakt, że nie cierpię romansów, możesz czuć się wyróżniona, bo w tym opowiadaniu się zakochałam <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na resztę rozdziału :D
Pozdrówki,
Scary
Hej :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga i najpewniej zaraz zabiorę się za czytanie, czyli raczej zostanę tu na dłużej.
Od razu rzucił mi się w oczy ten post (czytam na telefonie), głównie za sprawą hiszpańskiego na początku. I tu mi zgrzyta - powinno być buenOs días (chyba że to jakiś celowy zabieg, którego nie ogarnęłam, bo nie znam jeszcze treści blog, jak tak, to po prostu zignoruj mój komentarz :)))
Lecę czytać :))
Pozdrawiam,
Ola