piątek, 7 czerwca 2013

01 Pablo i moje "szczęście"

No nie, to chyba jakaś paranoja. Jest piątek, godzina dziewiąta dwadzieścia osiem i  cała 123 Zachodnia zakorkowana. Mam 12 minut do rozpoczęcia wykładu prof. Dunkani, a jeszcze nie wjechałam w Amsterdam Avenue.
Och, kocham Brodway, ale nie w momencie siedzenia w śmierdzącej papierosami taksówce, której kierowca na pewno choruje na miażdżycę. Jest ogromny. Nie wiem, jak udało mu się zmieścić za kierownica,.
Stoimy w tym korku już dobre dziesięć minut. Mam dość. Zapach taksówki mnie przytłacza. Wysiadam.
- Ej, a panienka to dokąd? Miało być na 116 Ulicę, a jesteśmy dopiero na 123 Zachodniej.Niech Pani wsiada, dowiozę Panią.
- Dziękuję bardzo, ale strasznie się śpieszę. Pieszo będzie szybciej. Ile płacę?- może mój ton i uprzejmość wynagrodzą mu to, że nie dowiózł mnie do celu.
- 11 dolców i 82 centy- co?? 12 dolarów za przejechanie 7 przecznic? Chyba naprawdę się obraził. No cóż, bywa. Potulnie płacę dorzucając napiwek w wysokości 8 dolarów. Niech ma.
Stoję na tej nieszczęsnej 123 Zachodniej i patrzę na zegarek. Cholera, zostało mi 8 minut. Puszczam się biegiem. Dobrze wiem, jak prof. Dunkani traktuje spóźnialskich. Nigdy nie doświadczyłam jej chłodnego tonu i spojrzenia, ale wolę nie zmieniać tego stanu rzeczy.
Pokonałam już cały odcinek Amsterdam Avenue, aż do campusu. Teraz tylko skręcić w 114 Ulicę, później w 116  i będę na miejscu.
Uff, mam jeszcze 4 minuty, zdążę, pomyślałam podbudowana psychicznie.
Nagle, tuż przed drzwiami na uczelnię, zderzyłam się z wysokim brunetem. Mimo świetnej koordynacji ruchowej nie udało mi się utrzymać równowagi. Na szczęście chłopak zdążył złapać mnie w pasie i nie dopuścił do mojego spotkania z betonową posadzka.
- Nastepnym razem, gdy będziesz szedł słuchając Linkin Park, zwróć większą uwagę na otaczające cię środowisko, dobrze Pablo?- musiałam dać chłopakowi reprymendę.
- Och, przepraszam cię, Rose. Nie widziałem cię. Pochłonęła mnie muzyka- Pablo uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe żeby.
- A co to za piosenka, że aż tak się rozproszyłeś? Czyżby "Numb"?- spytałam zaciekawiona mojego przyjaciela.
- Nie, "Numb" słuchałem przez ostatnie trzy dni.Teraz mam fioła na punkcie "In the End". Ale nie mówmy o mnie. Co się stało? Masz dziwną minę.
- Też byś taką miał, gdybyś spędził pół godziny w zółtej, śmierdzącej puszce w towarzystwie gościa wielkiego jak trzydrzwiowa szafa- mój ton przesycony jest odrobiną sarkazmu. Pablo to rozumie. Wie, że taka już jestem.
- Och, masz rację. Też bym tak wyglądał. Ok, koniec konwersacji. Mamy 20 sekund do rozpoczęcia wykładu. Gotowa na kolejną dawkę informacji o inżynierii genetycznej?- chłopak wyciągnął do mnie ramię, zachęcając wzrokiem, bym je ujęła.
- Zawsze- odpowiadam z uśmiechem.




                                                                      *



- A, zapomniałem zapytać. Jaka piosenka opisuje cię dzisiaj, Rosie?- zapytał Pablo, gdy sześć godzin później opuszczaliśmy Wydział Genetyki i Rozwoju Uniwersytetu Columbia.
- Hmm, "Everything" od Lifehouse- odpowiedziałam po chwili zastanowienie.- Tak, ta piosenka opisuje mnie dzisiaj.
- To świetna piosenka. Nastrojowa, pasuje do ciebie, romantyczko- mrugnął do mnie Pablo, za co otrzymał sójkę w bok.- No już, dobrze, panno rozważna i romantyczna- powiedział to takim tonem, że musiałam się roześmiać.
- A wracając do piosenki... Jest o miłości chłopaka do dziewczyny i o tym, jak bardzo jest ona dla niego ważna... Czyżbyś znowu się dobijała, Rosie?- spytał mnie chłopak jednocześnie obejmując ramieniem.
Opuściłam głowę na znak prawdy. Nie muszę udawać. Pablo mnie zna i rozumie, przynajmniej próbuje zrozumieć. Jest przy mnie, gdy go potrzebuję. Kocha mnie, wiem to. Ja też go kocham.
To nie tak, że kryjemy przed sobą uczucia i na siłę udajemy przyjaciół. Naprawdę nimi jesteśmy. Byliśmy parą. Przez czternaście miesięcy. Cały pierwszy rok studiów, wakacje i początek trzeciego semestru. Po tym czasie zdecydowaliśmy się na rozstanie. Kompletnie nie pasowaliśmy do siebie jako para, za to jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Ostatnio wpadła Pablowi w oko pewna studentka drugiego roku antropologii. Tak się składa, że znam tę dziewczynę. Gramy razem w siatkówkę w uniwersyteckim kole sportowym.
- Hej, Pablo. Widziałam się wczoraj z Mary- zagadnęłam przyjaciela.
- Z Mary?- spytał zaskoczony. W jego głosie słychać było zdenerwowanie. Uśmiechnęłam się.
- Tak, z Mary. Rozmawiałyśmy o imprezie rocznicowo- haloweenowej.
- Tak?
- I zeszłyśmy na temat potencjalnych partnerów na imprezę.
- Aha. Czy... eee... czy Mary wspomniała coś o mnie?- teraz do zdenerwowania dołączyła ciekawość.
- Czy coś wspomniała? Może tak, a może nie- odpowiedziałam tajemniczo.
- Tak czy nie? Rose, ja muszę to wiedzieć!- krzyknął Pablo.
- Okej, okej, już się tak nie gorączkuj- uśmiechnęłam się szerzej.- Tak, mówiła o tobie. Powiedziała mi, że wydajesz jej się jedynym normalnym facetem z trzeciego roku. Później spytała czy masz dziewczynę...
- I co jej powiedziałaś?- przerwał mi rozgorączkowany. Boże, on wygląda tak, jakby to, co powiem, było dla niego najważniejsze na świecie, jakby od tego zależało jego "być albo nie być". 
- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nikogo nie masz. Mary wyraźnie się ucieszyła i powiedziała, że bardzo chciałaby wybrać się z tobą na to party, ale wydaje jej się, że ty jej nie dostrzegasz...
- Ja jej nie dostrzegam? Boże, przecież ja jestem zakochany w tej dziewczynie!- krzyknął oburzony. Zaśmiałam się.
- Przestań się drzeć, głuptasie. Wiem, co do niej czujesz, ale ona nie. Musisz coś z tym zrobić.
- Ale niby co?
- Najpierw zaproś ją na tę imprezę. Masz trzy tygodnie, a nawet nie- zaczęłam doradzać Pablowi.- Później, ale jeszcze przed party, zaproś ją na randkę. Kolacja i kino. Kolację możecie zjeść u nas. "Darcy's" zaprasza.
I to ja zarzuciłam Pablowi nieuwagę. Gdy tak szliśmy w stronę Morningside Avenue, a ja udzielałam chłopakowi rad, chyba za często odwracałam się w stronę chłopaka. Nie zauważyłam mężczyzny z kubkiem kawy, rozmawiającego przez telefon. Wpadłam na niego, wylewajac na niego kawę.
Świetnie, pomyślałam. Gorzej już dzisiaj nie będzie.
- Przepraszam Pana bardzo, niezdara ze mnie. Zapłacę za koszulę- poczęłam przepraszać mężczyznę jednocześnie wycierając mokrą koszulę nawilżajacymi chusteczkami, które mam zawsze ze sobą w torbie.
- Ma Pani rację, jest Pani niezdarą- odpowiedział mężczyzna. Wyczułam, że się uśmiecha. Podniosłam oczy, by spojrzeć w jego twarz. Był wyższy ode mnie przynajmniej o 20 centymetrów. Brunet, jak Pablo, z lekkim zarostem, prostym nosem i  ślicznie zarysowanymi koścmi policzkowymi. A jego oczy...
Czyste niebo, pomyślałam spuszczając wzrok.
- Naprawdę, odkupię Panu koszulę. Ta do niczego się nie przyda.
- Nie chcę od Pani koszuli. Mam ich wystarczajaco dużo- odpowiedział nadal miło się uśmiechając.- Wystarczy, że da mi się Pani namówić na kawę.
- To miłe z Pana strony, zważając na fakt, że to ja oblałam Pana kawą, ale muszę odmówić.
- Rose, szybko, spóźnisz się, a James nie lubi czekać- wyszeptał mi do ucha Pablo. Cały czas stał za mną. Przystojniak chyba go nie widział, a nawet jeśli, to całkowicie go ignorował. Aż do teraz. Widząc pochylającego się ku mojemu uchu Pabla nieznacznie napiął mięśnie ramion. Widzę takie rzeczy, w końcu mam już dyplom z psychologii.
- Przepraszam Pana, ale muszę już iść. Jako rekompensatę za to całe zdarzenie, proszę przyjąć ode mnie wizytówkę z 15% zniżką do Restauracji "Darcy's"- mówiąc to, podałam mężczyźnie ostatnią z posiadanych przeze mnie wizytówek. James się wścieknie, pomyślałam, ale pewnie zadowoli go tak elegancki klient.
Mężczyzna wziął ode mnie wizytówkę, spojrzał na nią, schował do kieszeni marynarki i ponownie jego wzrok spoczął na mnie. Speszyłam się. Na szczęście Pablo zaczął mnie ciągnąć za rękaw żakietu.
- Muszę już iść. Dziękuję za propozycję i przepraszam za koszulę. Do widzenia.
- Chwileczkę. Jak Pani na imię? Jestem Logan Henderson- kojarzę skądś to nazwisko. I te oczy...
- Bardzo mi miło. Jestem...
- Rose! Chodźmy już! Mamy 3 minuty, a przed nami dwie przecznice. Szybko!
- Przepraszam Pana, Logan. Było mi miło. Do widzenia.
- Czekaj! Jesteś Rose jak?
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Pędziłam z Pablem na łeb, na szyję, by tylko zdążyć.

Zdążyć do mojego domu. Zdążyć do "Darcy's".



----------------------------------------------------------------------
Znowu ja!
Pierwszy rozdział. Akcja znikoma. Ledwie poznajemy główną bohaterkę, ale taki jest mój zamysł.
Powoli można się domyśleć, jaką rolę w jej życiu odegra Logan, a co Rose zrobi dla niego.

Rozdział drugi najwidoczniej pojawi się jeszcze dziś. 
Rozdział trzeci po weekendzie.
Miłego czytania! :)

7 komentarzy:

  1. Super! Bardzo dobrze się czyta. Akcja wciąga. :) Nie mam czego krytykować :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak przeczuwałam rozdział był świetny. Płynnie się czyta i chciałoby się więcej, ale niestety muszę uciekać ;<
    Nadrobię na telefonie, a opinię napiszę kolejnego dnia ! Obiecuję ! :)
    Masz talent :D
    Pozdrawiam !! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mnie przyciągnęło, żeby przeczytać też jedynkę i przeczytałam. I chyba miałam rację twierdząc, że w tym opowiadaniu jest to "coś". Rzeczywiście, nie ma zbyt wiele akcji, ale to w ogóle nie przeszkadza! Rozdział podobał mi się taki jaki był. Główna bohaterka wydaje się być bardzo sympatyczną osobą, Pablo również. Jestem pod wrażeniem, że utrzymują takie kontakty ze sobą mimo zerwania. To naprawdę dobrze o nich świadczy. Tylko dziwi mnie, że nie ma w nich zazdrości... Czy to znaczy, że to uczucie się wypaliło? No nie wiem... Pewnie dowiem się w kolejnych rozdziałach. I tajemniczy pan Logan. Skąd ona go kojarzy? Jestem strasznie ciekawa!

    Ale dziś już chyba nie przeczytam. Sesja jednak jest jak zając- ucieka. I terminy również;D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No i mamy tajemniczego pana Logana. Z prologu wiemy że coś z tego będzie.
    Co do bohaterki i Pablo to szkoda że się rozstali ale zostali przyjaciółmi wiec jest ok. To się rzadko zdarza. Zazwyczaj nie chcę się już tej drugiej osoby na oczy widzieć.
    Tak czy tak opowiadanie szybko się rozkręca.
    Lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero zaczynam, ale jest super! Zapraszam do siebie :) http://bezniegowszystkojestniczym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cloe, mimo wszystko postanowiłam nadrobić Twoje najdłuższe opowiadanie, ponieważ zakochałam się w nim od razu. Na zawsze. :))) Ah, co za spodnie, sama zakochałabym się w Loganie! Czy będzie on wykładowcą Rosie? :)


    MAURA HUNTER.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzień dobry.

    Pierwsze wrażenie nie było szczególnie dobre. W oczy rzuca się niewyjustowany tekst bez akapitów. Widzę, że w późniejszych rozdziałach bywa różnie...

    Trochę się cofnijmy... Masz bardzo ciekawy szablon. Lubię taką kolorystykę, a i nagłówek niebanalny. Nie wiem, po co zaznaczanie na czerwono ważniejszych informacji w kolumnie. To nie przyciąga, ale odstrasza. Katuje oczy. Sama odnoszę przez to wrażenie, że na mnie krzyczysz i mnie do czegoś zmuszasz. :)

    Liczebniki słownie w większości przypadków, to proza. Cyferki won (chyba że nazwy, notatki itd.).

    Nie podoba mi się fragment o miażdżycy. Taki oceniający z góry, niesmaczny.

    Bez skrótów a narracji typu prof. Popracuj nad interpunkcją (przecinków nie ma zwłaszcza przed imiesłowami). Słaba strona techniczna może zepsuć nawet najlepsze powieścidło.

    Uwielbiam Linkink Park, a Numb to już w ogóle.

    Brakuje często spacji, głównie przed myślnikami. Muszę się przyznać, że przeczytałam do końca tylko dlatego że gdy zostawiam u kogoś spam, staram się przeczytać choć jeden post. Dywizy a myślniki... takie głupotki.

    Ale masz plus za kreację postaci. Niepapierowi bohaterowie, z przeszłością, jakąś historią. I relacja z Pablo niebanalna.

    Miłego. Może jeszcze wpadnę, by zobaczyć postęp.

    __________________________
    kot-z-maslem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane :)