piątek, 30 maja 2014

36 Your choice, your mistake

     Czwarty rozdział w tym miesiącu. Wow. Ale to rozdział o niczym, więc czytać nie musicie.
    Green tea with lemon and I can do everything.
   Tylko Cleo potrafi biec do sklepu dwieście metrów, by kupić kubełek lodów ^^
   Gra na kubku taka odprężająca.
   Scena z perspektywy Logana - special for Naff :)
  ----------------------------------
 
Najważniejsze, to być szczerym ze samym sobą.
Wtedy cały świat jest nam przyjacielem,
nie wrogiem.
Cleo Miachar Cullen


   Biel, rozświetlona wpadającymi przez otwarte okna promieniami słońca, razi oczy. Z każdym kolejnym krokiem robi się chłodniej, ale nie do końca przyjemniej: zimne powietrze nasycone jest zapachem śmierci i specyficznych środków dezynfekujących spotykanych jedynie w kostnicach.
   Pomimo tego, że to nie moja pierwsza wizyta tutaj, po plecach przechodzi mnie dreszcz. Powoli wstępuję do innego świata - czystego, zadbanego, ale i ponurego, przerażająco smutnego. Od tego nagrzanego, tętniącego życiem dzieli mnie gruba, betonowa ściana. Kroki odbijają się słyszalnym echem. Naprawdę bałabym się przyjść tu sama o późnej, nocnej porze, już po południu czuję się nieswojo, zmierzając na dół. Mimo dziesięciu miesięcy współpracy z policją, nie umiem przyzwyczaić się do tego miejsca, które od laboratorium genetycznego różni się techniczne jedną rzeczą - zwłokami.
   Podziwiam Susan za podjęcie się takiej pracy, zastanawiając się także, dlaczego zdecydowała się na ten zawód. Jakie miała pobudki? Zdecydowała sama czy uczyniła to, będąc pod presją?
   Zawsze interesowało mnie, dlaczego dorośli (sama nim jestem, ale ciekawość pozostała) podjęli takie, a nie inne decyzje. Co nimi kierowało?
   James wyjechał do Nowego Jorku i został detektywem, bo będąc nastolatkiem, zaczytywał się w kryminałach i chciał przekonać się na własnej skórze, jak bardzo fikcja literacka mija się z rzeczywistością. Restauracja zaś zawsze była planem B. Pod okiem Madison uczył się gotować, po wypadku i kupnie "Darcy's" zrobił kurs z zarządzania i marketingu. A praca w barze podczas studiów i doświadczenie tam zdobyte zrobiły z niego świetnego restauratora.
   Logan zdecydował się na Akademię po udowodnieniu zdrady swojej matki i rozwodzie rodziców. Chciał nieść sprawiedliwość.
    Poszłam na psychologię, ponieważ strasznie lubię obserwować ludzi i analizować ich zachowania pod względem psychicznym. Genetyka zaś to siła wykładu miejscowego naukowca usłyszanego podczas targów nauki cztery lata temu.
   Dlaczego Parish wybrała patomorfologię, a nie, na przykład, kardiochirurgię? W obu przypadkach trzeba rozcinać ciała, ale kardiochirurgia chroni przed śmiercią, a patomorfologia bada jej przyczyny.
   Wchodzę do sali, gdzie znajdują się trzy metalowe stoły. Tylko jeden z nich jest zajęty. Ciało Tanyi Ventury ułożone jest na wznak, z rękoma ułożonymi wzdłuż niego, włosy rozczesane okalają głowę. Oczy przykryte powiekami. Wygląda teraz, jakby spała.
   Człowiek tak bardzo może ulec pozorom.
   Susan ma na sobie swój codzienny, niebieski uniform, ale jej fartuch nie leży na jej ramionach, a wisi na jednym z wieszaków metalowego stojaka przy drzwiach. Nie uśmiecha się, pod oczami mogę dostrzec cienie, najwidoczniej ostatnimi czasy nie sypia za dobrze.
   - Cześć, Sue. - Ściskam ją na powitanie. - Jak rozprawa?
   - Cześć. Niestety, sąd nie orzekł jeszcze rozwodu, powoli tracę nerwy. Bitwa z Ethanem o pieniądze mnie przeraża. Podziękuj ode mnie Ianowi za polecenie adwokat Mackenzie, jest świetna.
   - Przekażę podziękowania. Może wybierzemy się na kawę w sobotę?  - Nie przeszkadza mi rozmawianie o przyziemnych sprawach nad zwłokami, przecież denat i tak już nic nie usłyszy.
  - Z miłą chęcią. Gdzie Logan?
   - Płaci małemu blaszanemu potworkowi za parking, zapomniał wykupić miesięczną kartę.
   - Możemy kupić mu półroczny abonament na urodziny.
   - Świetny pomysł.
   Za trzy dni Henderson skończy dwadzieścia siedem lat. Jego siostra urządza mu małe przyjęcie niespodziankę w ich mieszkaniu. Oprócz niej, Annabelle i być może ich ojca, zjawić mam się ja (ale sama; to nawet lepiej), Adam z Grace, Diego i Kate, Mary i Pablo, o ile nie spóźnią się na samolot, a także Susan i kapitan Jones, który od początku wakacji jest na diecie i schudł już siedem kilogramów. Podejrzewam, że on, stary kawaler, ma teraz kogoś na oku i dlatego chce się odmłodzić.
   Słyszymy kroki Logana, który wchodząc do budynku z pewnością przykuwał uwagę mijanych kobiet. Nigdy bym nie myślała, że patrząc na jakiegoś mężczyznę, będę miała kompleksy. Wybierając się tutaj, poranne dżinsowe szorty zamieniłam na granatowe spodnie z cienkiego i przewiewnego materiału. Myślałam, że wyglądam dobrze. Wrażenie to prysło, gdy opuściliśmy salon masażu i miałam możliwość dobrze przyjrzeć się niebieskookiemu.
   Ciemne dżinsowe spodnie, biała, opinająca muskularne ciało mężczyzny, koszula, krawat, a do kompletu czarna kamizelka z garnituru. Efektu dopełniają złote iskierki w oczach. Nic dziwnego, że z mojej piersi wyrwało się ciche westchnienie, Logan wygląda dzisiaj jak młody bóg.
   A przy nim ja - mała, szara myszka.
   Susan uśmiecha się do niego, brunet to odwzajemnia.
   - Cześć, Logan.
   - Dzień dobry, Sue. - Cmoka kobietę w policzek, a ja przysuwam się bliżej gabloty z narzędziami chirurgicznymi. - Jak się czujesz?
   Nieliczne grono współpracowników wie, że doktor Parish rozwodzi się z mężem po piętnastu latach wspólnego pożycia. Z pewnością najgorzej przeżywa to ich jedyna córka, jedenastoletnia Ginny. Uważam, że Sue dobrze robi, nie będzie się dłużej męczyć w toksycznym związku.
   - Bywało lepiej, ale tragedii też nie ma. Jak się spisała Veronica na miejscu zbrodni? Pytałam o to Briana, ale tak się śmiał, że nie uzyskałam odpowiedzi.
   Wymieniam z Loganem rozbawione spojrzenie.
   - No cóż. - Logan przeczesuje dłonią rozwichrzone włosy. - Rozumiem jego reakcję, w końcu nie codzień widzi się, jak patolog próbuje zabić trupa.
   Streszcza jej spotkanie noszy z futryną, a ja rozglądam się po pomieszczeniu, starając ukryć drwiący uśmiech.
   Susan  wybucha śmiechem, wraz z którym ulatuje z niej nadmiar stresu.
   - Niektórym nawet degeneracja nie pomoże. - Boję się, że tą uwagą brunet mógł obrazić pannę Smith, ale Parish jej nie broni.
   - Veronica nigdy nie miała tych nerwów i zręczności, by bez problemu sobie poradzić. Ale mam nadzieję, że dłuższy staż wyjdzie jej na dobre.
   - Co z ciałem?
   - Wezwałam was, bo mogę stwierdzić, czym zabito denatkę: ciężkim nożem o ząbkowanym ostrzu, długości dwudziestu centymetrów, drasnął jedno żebro. Poza tym na ciele nie ma śladów walki, kobieta została zaskoczona. Badanie krwi nie wykazało żadnych toksycznych substancji w organizmie, jedynie podwyższony poziom erytrocytów, pewnie oddawała krew.
   - Spytamy o to jej córkę. Coś jeszcze?
   - Tak. Jedna dziwna rzecz. - Kobieta daje nam znak, byśmy zbliżyli się do ciała. - Na szyi ma dwie płytkie rany po obu jej stronach.
   - Co może być ich przyczyną?
   - Podejrzewam, że zerwano jej z szyi jakiś naszyjnik z grubym łańcuszkiem.
   - Dziękujemy za twoją pracę, Sue. - Henderson nie kryje podziwu, Sue jest dla niego autorytetem, tak samo dla mnie.
   Kobieta uśmiecha się.
   - Nie ma sprawy.
   Żegnamy się z nią, opuszczamy chłodne, odrobinę przerażające mnie miejsce i wychodzimy z budynku. Wdycham świeże, nagrzane powietrze i pozwalam, by wiatr rozwiewał moje już coraz mniej czarne włosy.
   Logan zakłada na nos czarne okulary przeciwsłoneczne.



   Ideał *.*

 
   Jeśli wcześniej myślałam, że wygląda jak bóg, to teraz nie mam dla niego porównania. Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jest przystojny? Już z daleka można ulec jego urokowi, mierząc sto dziewięćdziesiąt jeden centymetrów, z ciemnymi włosami i tymi pięknymi niebieskimi oczami jest ucieleśnieniem ideału tysięcy kobiet. Dlaczego więc wciąż jest sam? Rozumiem, że coś do mnie czuł (czuje?), może nawet był (jest?) we mnie zakochany, jak twierdziła Mary, ale przecież powiedziałam mu, że nam nie wyjdzie. Nigdy. Potrafię już zapanować nad swoimi uczuciami, Logan także, jak widzę. Chciałabym, by porzucił nasze zawieszenie i stał się szczęśliwy, u boku mając piękną i miłą dziewczynę.
   Dlaczego myśląc o tym, czuję ukłucie zazdrości? Dlaczego czuję, że pąsowieję, gdy za długo przyglądam się brunetowi? I najważniejsze pytanie: Czy dobrze wybrałam?
   Jedziemy na posterunek, a ja myślę jedynie o mojej decyzji sprzed ponad miesiąca. Kto był ze mną podczas przeżywania rocznicy śmierci moich rodziców? Logan. Kto był przy mnie, gdy miałam zły humor? Logan. Kto porzucił pracę, by zawieźć mnie do szpitala na spotkanie z moją kuzynką? Logan. Kto jednym swoim uśmiechem poprawia mi humor? Logan. Kto nie ma mi za złe mojego sarkazmu? Logan. Kto sprawia, że czuję się bezpiecznie, nie ważne, gdzie jestem? Logan.
   Dlaczego więc wybrałam Iana?
   Odpowiedź jest prosta.
   Boję się czuć cokolwiek do Logana.
   Boję się go kochać.
   I dlatego się od niego oddalam.
   Choć nasz pocałunek był najbardziej magicznym pocałunkiem, jaki w życiu przeżyłam.
   Powiem o nim Ianowi. Powinien wreszcie się o nim dowiedzieć. I zadecydować, co dalej z nami.



                                                            ****



   Wyglądam przez okno naszego szóstego piętra, opierając głowę o szybę i obserwuję ludzi zmierzających z pracy do domów. Wśród tych zabieganych mogę odnaleźć osoby idące wolniejszym krokiem, z radością przyjmujące promienie sierpniowego, powoli chylącego się ku zachodowi słońcu. Uśmiech na mojej twarzy wywołuje widok kilkuletniej dziewczynki w różowej sukience z żółtym balonikiem, skaczącej po chodniku, trzymającej za rękę roześmianą mamę. W świecie stałego wyścigu po wszystko warto zauważać ludzi czerpiących z życia jak najwięcej, radosnych, uśmiechniętych, żyjących w zgodzie z innymi i z naturą.
   - Proszę, to dla ciebie.
   Wyrwana nagle z rozmyśleń potrzebuję chwili, by w pełni wrócić do rzeczywistości. Kilka kroków ode mnie stoi Logan z dwoma kubkami parującej kawy. Uśmiecham się, gdy wyciąga ku mnie lewą rękę i podaje naczynie.
   - Dziękuję. - Przez kilka sekund wącham napój, po czym upijam pierwszy łyk. Brunet robi pyszną kawę. - Jest znakomita.
   Odwzajemnia uśmiech.
   - Cieszę się, że ci smakuje. - Siada przy biurku.
   - Mogę mieć do ciebie prośbę? - pytam niepewnym głosem.
   - Oczywiście. O co chodzi? - Patrzy mi prosto w oczy.
   - Mogę dostać jutro godzinę wolnego czasu w porze lunchu?
   - Możesz mieć nawet dwie. Powinniśmy przez ten czas dać sobie radę bez ciebie.
   Upijam kolejny łyk i podchodzę do swojego miejsca pracy.
   - Dziękuję. Jesteś najlepszym szefem na świecie.
   - Wolałbym dostać to na papierze.
   Śmieję się przez chwilę, po czym przenoszę wzrok na tablicę sprawy. Rozmawialiśmy już z córką denatki, piętnastoletnią Felicity, która zjawiła się na posterunku w towarzystwie swojego ojca, byłego męża Tanyi.
   Dziewczyna opowiedziała nam, jak to jej matka spędzała całe dnie w swoim gabinecie, tworząc kolejny tomik wierszy, pijąc hektolitry zielonej herbaty i w przerwach dbając o przydomowy ogródek. Kilka razy przerywała swoją opowieść, by otrzeć łzy. Była bardzo zżyta z matką, z którą zamieszkała cztery lata temu po rozwodzie rodziców. Z ojcem widywała się co dwa tygodnie w weekendy. Pan Ventura także w ciepłych słowach mówił o byłej małżonce. Wydaje mi się, że pomimo rozwodu nadal ją kochał. Tak jak przysiągł. Aż do śmierci.
   Felicity napomknęła także o ostatnich kłótniach Tanyi z jej wydawcą, który nie chciał oddać do druku jej wierszy. Przywiozła także notes matki ze szkicami utworów, za jej zgodą wykonaliśmy kopię jednego z nich. Jedynego, który nie ma żadnych poprawek, skreśleń czy odautorskich uwag na marginesie.
   Pięć zwrotek czterowersowych, gdzie czerń, jeśli dobrze rozumiem, jako synonim ciemności oznacza dobro.
   Tekst wisi teraz na tablicy, czytam go po raz kolejny i próbuję znaleźć w nim jakąś wskazówkę, która pomogłaby nam dowiedzieć się, kto mógłby chcieć zabić poetkę.


" Przepowiednia"*

Przybyła z Południa
Córka Północy.
Zamglony masz wzrok
I nieobecne oczy.

Przyjaciel przyjaciela, 
Wróg wroga w niej ujrzy,
Gdy czerni swej ręką
Wszelkie mury skruszy.

Noce i dnie,
Światła i mroki
Chylić nie będą czoła
Przed jej czerni stopy.

Lecz wnet pomoc nadejdzie
Z tej jednej strony.
Mgła też ustąpi
Z jej czerni skroni.

I świat znów światem się stanie,
Młodości zew powieje,
Gdy Księżniczka tron obejmie
I czerń spowije ziemię.


   To dobry wstęp do historii o dziewczynie, której przeznaczeniem jest ratować świat przed złem, chętnie bym ją przeczytała.
   Logan stara się skontaktować z pracodawczynią denatki, Evą Heighl, ale ma ona wyłączony telefon.
   - To chyba wszystko na dziś. - Brunet ściska dwoma palcami nasadę nosa.
   Dopijam kawę i zerkam na blat biurka mężczyzny. Jego kubek także jest pusty. Biorę go i wynoszę do bufetu, gdzie zmywam naczynia i chowam do szafki.
   Wracając do biura, widzę, że Logan wyłącza lampkę na biurku i powoli wstaje z krzesła. Sięgam po torebkę i zarzucam ją na ramię.
   - Miłego wieczoru.
   Patrzę na niebieskookiego, który zatrzymał się w progu i także na mnie patrzy.
   - Tobie również.
   Czuję się zmęczona dzisiejszym dość intensywnym dniem. Rezygnuję z relaksującej, długiej kąpieli, a jedynie biorę szybki prysznic, by jak najszybciej znaleźć się w wygodnym łóżku. Zasypiam bardzo szybko, nie zadręczając się myśleniem, a w śnie znowu uciekam przed cieniem.



                                                                 **** 



   Kobieta siedząca przed nami wygląda jak typowa bizneswomen: ołówkowe spodium, biała koszula, wysokie, czarne szpilki, włosy upięte wysoko w wymyślny kok. Siedzi nienagannie wyprostowana, przenosząc wzrok ze mnie na Logana.
   - Pani Heighl, dziękujemy bardzo za pani przybycie. - Brunet zachowuje się profesjonalnie, gdy mnie odrobinę paraliżuje bijący od kobiety cień wrogości.
   - Musiałam tu przyjechać. Domyślacie się może, kto mógł to zrobić Tanyi?
   Wymieniam z Loganem spojrzenie.
   - Badamy jeden trop - odpowiadam na pytanie. - Proszę nam opowiedzieć o swojej współpracy z panią Venturą.
   - Jestem, to znaczy byłam jej wydawcą. Jestem dyrektorem HighIntely. Współpracę z Tanyą nawiązaliśmy pięć lat temu po tym, jak usłyszałam kilka jej wierszy podczas wieczorku poetyckiego w jednej z kawiarenek na dolnym Manhattanie. Miała już wtedy wystarczającą ilość materiału na tomik. Wcześniej pracowała w szkole podstawowej jako nauczycielka angielskiego, ale odkąd zajęła się pisaniem wierszy na poważnie, prowadziła jedynie warsztaty dla bardziej utalentowanych dzieci dwa razy w tygodniu.
   - Nad czym teraz pracowała?
   - Miała pomysł na wiersze pobudzające wyobraźnię, tajemnicze, jednocześnie emanujące siłą. Ostatnio słowa przychodziły do niej bardzo często, w różnych miejscach i o różnych porach. Jeden z wierszy napisała chwilę po przebudzeniu ze snu, w którym to widziała dziewczynę walczącą ze złem.
   - "Przepowiednia" - mówię, a kobieta kiwa potakująco głową.
   - Tak, właśnie ten. Czytaliście go państwo?
   - Felicity, córka Tanyi, przyniosła nam jej notes ze szkicami wierszy, przejrzeliśmy go w poszukiwaniu wskazówek.
   - Byłabym wdzięczna, gdybym po zakończeniu śledztwa mogła go dostać. Wydamy ostatnie wiersze Tanyi, a zarobione na nich pieniądze przekażemy jej córce. 
   Brunet uśmiecha się.
   - To wspaniałomyślne z pani strony. Otrzyma pani ten zeszyt, jak tylko złapiemy zabójcę.
   - Dziękuję.
   Zapisuję sobie tę informację w notatkach.
   - Wie pani, jak często Tanya chodziła na masaż?
   Kobieta przez chwilę myśli nad odpowiedzią.
   - Przynajmniej raz w miesiącu. To pomagało jej otworzyć umysł na nowe doznania, pomysły, słowa. Od jakiegoś roku uczęszczała także na zajęcia z jogi. To pomagało jej w pisaniu.
   Logan zadaje jej jeszcze kilka pytań odnośnie jej ostatniego spotkania z denatką i kłótni, ale nie słucham jej odpowiedzi. Coś mnie w tej kobiecie zastanawia. Nie wygląda mi na miłośniczką poezji czy jakiejkolwiek prozy. Zawsze myślałam, że wydawnictwem zajmują się ludzie, których miłością są wszelkich gatunków książki.
   Czyżbym się pomyliła?
   Żegnamy się z kobietą, Logan odprowadza ją do windy, a ja wchodzę do biura, gdzie Chigi piją kawę i odpoczywają.
   - Cześć wam. - Witam się z nimi, zerkając na zegar. Mam pół godziny. - Jak wam minęły przesłuchania?
   Adam wzdycha, a Diego przewraca oczami.
   - To była masakra. Trzydzieści osób mówiących o tym samym, ten sam opis, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, porażka jakaś. W dodatku ten masażysta. Najwidoczniej uciekł tylnym wyjściem jeszcze przed naszym przyjazdem. - Ciemnowłosy masuje sobie kark.
   - Mamy jakieś jego dane?
   - Tak. - Chase podchodzi do tablicy i przyczepia na niej zdjęcie młodego, przystojnego blondyna. - Nathan Rodgers, lat dwadzieścia pięć. Absolwent Szkoły Medycznej, od dwóch lat pracuje w salonie, w którym zamordowano Tanyę Venturę.
   - Jakiś adres? - Logan zwyczajowo pojawia się znikąd.
   - Bronks, jedna z nienajlepszych okolic.
   Ponownie zerkam na zegar, co nie uchodzi uwadze niebieskookiego.
   - Idź, poradzimy sobie.
   - Dziękuję. - Biorę torebkę. - Będę za godzinę.
   - Dwie. - Logan uśmiecha się do mnie. - Pozdrów go.
   Przewracam oczami i wychodzę z biura.

   Gomez patrzy za Rose.
   - A ona dokąd? - Robi swoją minę myśliciela. Wzdycham.
   - Jest umówiona na lunch ze swoim chłoptasiem.
   Mężczyźni wymieniają ze sobą spojrzenie.
   - Czyżby ktoś tu był zazdrosny?
    - Może. - Porządkuję dokumenty na biurku.
   Diego podjeżdża swoim obrotowym krzesłem do mojego biurka, na jego twarzy dostrzegam zaskoczenie.
   - Albo się przesłyszałem albo ty nam przed chwilą dałeś do zrozumienia, że podoba ci się Rosie?
   Patrzę na niego, unoszę brew.
   - Dlaczego cię to dziwi?
   - No bo... Nigdy nie powiedziałeś tego głośno i oficjalnie.
   Uśmiecham się pod nosem.
   - A mimo to stworzyliście zakład.
   - Który i tak nie wypalił, żaden z nas go nie wygrał. Jak długo ona jest z tym Ianem? Pół roku? A ty wciąż jesteś pod jej urokiem?
   - Co się go czepiasz? - Adam staje w mojej obronie. - Jest stały w uczuciach, nie jak ty. Choć bijesz swój rekord. Jesteś z Kate już sześć miesięcy, macie taki sam staż jak Rose.
   - No, niezupełnie.
   Przestaję słuchać kolegów, podchodzę do okna i wyglądam przez nie.
   - Są ludzie, od których nie da się uciec nawet myślą.



                                                      ****



   Jego szeroki uśmiech nie poprawia mi humoru. Starannie ułożone włosy, szyty na miarę garnitur, buty za kilka tysięcy dolarów. Prezentuje się dobrze.
   Może i wygląda jak prawnik, ale to wszystko. Tylko wygląda.
   Przywdziewam na twarz sztuczny uśmiech i wchodzę do restauracji. Ian siedzi przy stoliku po prawej stronie.
   - Hej, skarbie. - Cmoka mnie w policzek na powitanie.
   - Cześć. Co słychać?
   - Jest cudownie, wygrałem kolejny proces! - Jest z siebie dumny niczym paw, widzę to.
   - To wspaniale! Gratuluję! - Przytulam go i cmokam w usta.
   - Dziękuję, Rosie. - Siadamy do stolika. - Na co masz dzisiaj ochotę?
   Zerkam do karty dań.
   - Wezmę sałatkę brokułową i wodę.
   - A nie masz ochoty na wino? W końcu jest co świętować.
   - Chciałabym, ale później muszę wracać do pracy.
   - Rozumiem.
   Szatyn składa zamówienie kelnerowi, a ja bawię się małym bukiecikiem kwiatów w wazonie.
   - Dawno nigdzie razem nie byliśmy - zagaja, gdy przed nami parują wyśmienicie wyglądające dania.
   - To prawda.
   - Mam dwa bilety na musical na czwartek.
   Powoli żuję sałatę i ją połykam.
   - A na co?
   - "West Side Story".
   Widelec o mało nie wypada mi z ręki.
   - Poważnie? Jak je zdobyłeś?
   - Jakoś się udało. - Wzrusza ramionami z chłopięcym uśmiechem na twarzy, a ja mam ochotę skakać z radości, lecz szybko się reflektuję.
   Mam wyznać mu prawdę o mojej zdradzie, a on zaprasza mnie na piękny spektakl.
   Weź się w garść, Rose!
   - Ian, muszę ci o czymś powiedzieć.
   - O co chodzi, kotku? - Prostuje się na krześle i patrzy na mnie wyczekująco.
   - Pamiętasz, jak nie mogłeś się do mnie dodzwonić podczas imprezy u Pabla?
   - Tak, pamiętam, miałaś wyłączony telefon.
   - Ja wcale nie byłam na tej imprezie.
   Jest w szoku.
   Biorę głęboki wdech.
   - Byłam na niej, ale tylko przez godzinę. Poszłam do Logana. Chciał mi o czymś powiedzieć. Nie wiem, jak to się stało - akurat - ale się stało. Ian, ja cię zdradziłam. Całowałam się z Loganem. Wybacz mi.



-----------------------------------------
* "Przepowiednia"
Autor: Cleo M. Cullen
Data napisania: 18.12.2013 r.
Sytuacja: nudny wykład z politologii/ socjologii
Pierwsza publikacja: 02.01.2014 r. na nieistniejącym już blogu "Księżniczka ciemności".
                                                                         





24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział super, ale do tej pory jak patrze na zdjęcie Logana to *.* wow.
      ROSE ZERWIJ Z IAN'EM K**** ILE MOŻNA BYĆ Z TYM IDIOTĄ ?!

      Usuń
    2. Bo mój :D
      Też lubię to zdjęcie ;)
      Cieszę się, że rozdział się podoba.
      Koniec związku Rose i Iana pod koniec następnej sprawy.

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze fajny :D ;* Ideał tylko szkoda, że nie blondyn z niebieskimi oczami :P W końcu mu powiedziała o tej zdradzie, ciekawe jaka będzie jego reakcja, ale to czekamy do kolejnego rozdziału :)
    Magdycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :)
      Ideały są inne dla innych ludzi :P

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. Rozdział zaje... chyba nie muszę kończyć:)
    Ściskam,
    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ;)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  4. Matko, matko, rozdział na mnie czeka i to jeszcze Logan specjalnie dla mnie :c pozwól, że przeczytam jak wrócę wieczorem, bo właśnie jestem wzywana do pomocy przy gotowaniu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, rozwaliłaś mnie, pisząc na początku, że rozdział o niczym i nie trzeba go czytać - jak to?! Przecież w następnym rozdziale Ian odpada z gry! Aż trzęsą mi się ręce - tak się cieszę :D
    Och, jaka skromna jesteś - " To dobry wstęp do historii o dziewczynie, której przeznaczeniem jest ratować świat przed złem, chętnie bym ją przeczytała." ;D
    Czyli co? Logan już może przygotowywać się do kolejnego pocałunku? :)
    Czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak szybko, Iduś ;) Ian zabawi jeszcze przez kolejną sprawę, po czym Rose stanie się singielką.
      Bo to prawda! Rozdział nie wnosi nic nowego, nie jesteśmy ani o krok bliżej poznania mordercy :P
      Cieszę się, że rozdział się podoba :)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny, pamientam Moe, szkoda że zakończyłaś już tamtego bloga.
    Super perspektywa Logana, Kiedy Rose pozbędzie się Iana?
    Kocham ten rozdział i ciebie, papatki i życze weny:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ian zniknie na końcu sprawy wrześniowej, cierpliwości ;)
      Tak, Moe również była dobrą postacią :) Jednak zupełnie nie miałam już pomysłu na "Księżniczkę", nagle musiałabym przenieść akcję i w ogóle to nie był najlepszy dla mnie okres do pisania czegoś nowego.
      Cieszę się, że rozdział się podoba :)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  8. Przybywam.
    Och, Logan, jakiś ty seksowny >D ale na tym zdjęciu niestety nie wygląda mi na te 27 lat, tylko z 30 kilka D;
    Sue jest fajna, lubię ją!
    Nie wiedziałam, że piszesz wiersze! Co prawda niewiele z niego rozumiem, ale ja nigdy nie rozumiałam wierszy XD (tak bardzo tępa). Bynajmniej ładnie brzmi!
    W sumie rzeczywiście... tak sobie czytam, czytam i praktycznie nie mam co komentować, bo niewiele się dzieje, ale rozdział mimo wszystko miły dla oka.
    LOGAN! LOGAN! LOGAN! *czyta* Ach, to epickie zakończenie! Kocham cię, chłopie!
    Bleh, ostatni fragment i chce mi się rzygać (przepraszam za tak dosłowne określenie XD). Przynajmniej Rose byś nie udawała! Pfff, całuje go! Gratuluje mu! Pfff. Przynajmniej na końcu mu powiedziała prawdę. Nerwy opadły! Ciekawa jestem jak zareaguje Ian! Dawaj no następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wina, że Matt Bomer ma 37 lat, a na zdjęciu z jakieś 34? Nie! :P
      Mylisz się, ja nie piszę wierszy :P Napisałam tylko ten jeden, na jego podstawie pisałam opowiadanie, które zawiesiłam po pięciu postach.
      Jestem właśnie na etapie opisywania reakcji Iana. Rozdział 8 czerwca :P

      Dziękuję za komentarz :*
      U już się tak Loganem nie jaraj, bo niechybnie spłoniesz!

      Usuń
  9. Neal Caffrey z White Collar <333
    Żyjący czy martwi tak czy tak nie mogłabym rozcinać ;o
    W końcu Logan się przyznał. No i Rae się przyznała. Pewnie Ian da im trochę czasu, ale ona zerwie bo dotrze do niej jaki okropny błąd popełniła ;3
    Demi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, ktoś to ogląda? Cieszę się :D Tak, to Neal. Matt idealnie pasuje mi do roli Logana. Nadrabiam ten serial właśnie ze względu na Bommer'a, jestem po s02e02.
      Niee, mylisz się :P
      Cieszę się, że rozdział się podoba :)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
    2. No pewnie, że oglądam! W sumie zaczęłam dla mojej kochanej Hilary Burton która się dość późno pojawia bo chyba jakoś w 4 sezonie, ale od razu zakochałam się w Bomerze <3
      W sumie wyobrażałam sobie Logana bardziej takiego szerszego w barkach i wgl, ale Matt jest cudowny więc nie narzekam <3
      Tak bardzo się pomylić ;c

      Usuń
    3. Szukałam twarzy dla Logana, Matt mi się spodobał i został Loganem :D
      Taa, może wszystkie jego parametry nie oddają w pełni Hendersona, ale ważne, że mam czyje zdjęcia na bloga wstawiać :D

      Usuń
  10. Biel rozświetlona wpadającymi przez otwarte okna promieniami słońca razi oczy. - brakuje mi tutaj przecinków Biel, rozświetlona wpadającymi przez otwarte okna promieniami słońca, razi oczy.
    ... powoli tracę nerwy, ta bitwa z Ethanem o pieniądze mnie przeraża. - ja bym zrobiła nowe zdanie od tego słowa ta.
    A ja przy nim jak mała, szara myszka. - hmm... a nie lepiej A przy nim ja - mała, szara myszka.. Ale tego się tak nie czepiam. ^^
    degeneracja? A nie degradacja?
    opuszczamy chłodne - zbędna spacja.
    Wśród tych zabieganych odnaleźć mogę... - mogę odnaleźć.
    To tyle, co do mojego czepialstwa. Reszta zdań bez zastrzeżeń. :) (widzisz? przeczytałam raz jeszcze!)
    Ja na swojej drodze spotykam osoby, które robią coś z pasji, a gdy inne, bo muszą. Tego drugiego typu nie rozumiem, gdyż ich praca nie jest tak dokładna jak tych, którzy są zakochani we własnych obowiązkach. Ktoś, kto nie lubi ludzi nie powinien być nauczycielem. Ktoś, kto nie umie liczyć nie powinien cisnąć się do sklepu, gdzie nie ma kas fiskalnych. Ale co poradzimy?
    Męczący rozwód? Teraz trudno coś wywalczyć przed sądem. Trzeba się ostro napocić, by coś zyskać.
    Rose kocha Logana, Logan kocha ją. Ona jest poj**ana, bo wybrała Iana. Wcześniej nieco obojętnie to przyjmowałam, ale teraz jej jojczenie zaczyna mnie drażnić jak kawałki cebuli na kanapce robionej przez mamę. Skoro wybrała to nie ma marudzenia.
    A Ian to kawał dupka. Chętnie bym go zalała domestosem i podpaliła. Sadystyczna ja! Chociaż to byłby dla niego raj... To jeszcze posypię solą. O!
    A ta cała pani wydawczyni wydaje się być osobą, która nieco namiesza. Może ma dobre chęci, ale czy wszystko jest za darmo? jakoś nie chce mi się wierzyć, że tak od siebie odda pieniądze córce ofiary, gdy oni będą ich potrzebować.
    Dobra, nie rozpisałam się za bardzo, bo niedawno wróciłam ze szkoły i jestem cosik zmęczona. Ważne jednak, że zostawiam po sobie jakikolwiek ślad obecności. ^^
    Pozdrawiam i życzę weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Degeneracja, sprawdzałam trzy razy ^^
      Nie byłam pewna tego pierwszego zdania.
      Dziękuję za dwukrotne przeczytanie, że też Ci się chciało.
      Zmęczona piszesz komentarze dłuższe niż ja po długim namyśle ^^
      Ojej, czepiasz się Rose. A ja jeszcze mam dla niej i Logana tyle niejednoznacznych scen...
      Cieszę się, że się podoba :)

      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
  11. Przepraszam, że tak późno komentuję :(
    O jejku, kocham Rose i jej zainteresowania tzn. analizę mowy ciała *.* Też czasem staram się to robić i to jest wbrew pozorom naprawdę ciekawe :D
    Za niedługo urodziny naszego Loganka ;)
    Dlaczego Rose nadal go odrzuca? ;(
    O, Logan pozwala wyjść Rose na dwie godziny w trakcie pracy? :O Szkoda, że początki współpracy z nim nie były takie miłe ;)
    Widzę, że kolejne śledztwo znów pomalutku dobiega końca :)
    No i wreszcie Rose powiedziała Ianowi o tej małej zdradzie!! Wreszcie!! Zaraz lecę czytać jego reakcję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leah, nie szkodzi, że dopiero teraz, cieszę się, że wciąż to czytasz :* W końcu byłaś pierwszą osobą, która wyraziła chęć czytania mojej prozy, za co dziękuję :*
      Ja także lubię obserwować ludzi, szczególnie, gdy jestem w pociągu/ autobusie, to przypatruję się innym pasażerom, albo wyglądam przez okno.
      Cieszę się, że się podoba :)

      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń

Komentarze mile widziane :)