niedziela, 1 czerwca 2014

Chapter 37 - ZAPOWIEDŹ 1

   Dobry wieczór :)

   Mam dla Was małą zapowiedź.
   Dosłownie.
  Zaczęłam dopiero drugą stronę rozdziału ^^

   Ale chcę, by poniektórzy swoją złość na Rose przenieśli na kogoś innego.
 
  Po napisaniu więcej wstawię jeszcze jedną zapowiedź i będzie to najwidoczniej w piątek, 6 czerwca.

  Po mojej głowie tłucze się jedno pytanie: Dlaczego stworzyłam friendzone w opowiadaniu?

   Enjoy it!

------------------------------------------------
   (...) wstaje i opuszcza lokal bez pożegnania. I bez płacenia.
   Przełykam łzy, straciłam apetyt na sałatkę. Wypijam resztę wody ze szklanki i proszę kelnera o rachunek.
   Całe szczęście, że możliwa jest płatność kartą. Ian nigdy nie wybierał pospolitych dań, takich w normalnych dla zwykłych śmiertelników cenach, tylko jakieś łososie, kawiory. Pieniądze wyrobiły mu kulinarny gust. Dlatego nigdy nie jedliśmy w "Darcy's", to nie ta liga dla szatyna. Choć ja zabiłabym za zapiekankę Chrisa. Nastolatek zdobył nią moje serce.
   Wychodzę z restauracji i rozglądam się po okolicy. Nigdzie nie widzę Iana ani jego samochodu. Wzdycham. Świetnie. Mam nadzieję, że nikogo nie zabije, rozgniewany jest jak tykająca bomba, na kimś lub czymś z pewnością się wyżyje.
   Wsiadam do swojego samochodu, szukam w torebce telefonu. Trzymając go już w ręce, wybieram znany mi już na pamięć numer. Ocieram twarz ręką, nie pozwalając jedynej łzie popłynąć po policzku. Zerkam w lusterko, sprawdzam, czy się nie rozmazałam. Ale co taka mała kropla wody mogłaby zrobić?
    Wciąż nie odbiera. Wzdycham. Proszę, odbierz!
   Piąty sygnał, a ja znowu czuję łzy pod powiekami.
   - Henderson, słucham.
   Tłumię szloch.
   - Logan, nareszcie. Gdzie jesteś?
   - Rose? Co się stało?
   - To nieważne. Gdzie jesteś?
   - Na Bronksie. Nie mamy dokładnego adresu Nathana Rodgersa, tylko obszar, popytam ludzi, może ktoś go zna i mógłby pomóc nam go znaleźć. Właśnie dojeżdżam do księgarni przy Neill Avenue.
   - Poczekaj tam, już jadę.
   - Rose, nie musisz, pora...
   - Jadę - przerywam mu, rozłączam się i odpalam silnik.
   Muszę się czymś zająć, by nie myśleć o tym, że zrujnowałam dzień i być może przyszłość kogoś, kogo kocham.
-------------------------------------

Bo jestem jędzą.
 
   

4 komentarze:

  1. I dobrze, niech ryczy! Sama zawiniła, niech cierpi! Mogła od razu rzucić tego frajera D;
    ach, czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech ryczy! Niech cierpi! Pa, pa Ian! Witaj Logan ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiedź bardzo mi się podoba :)
    Dzięki Bogu, Ian zniknął! Niech jeszcze tylko Logan się o tym dowie i będę w Niebie ^^
    Czekam na kolejną zapowiedź, choć wolę już cały rozdział :D
    Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmm, smakowita zapowiedź^^
    Czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane :)