Zrobię coś, czego jeszcze do nie pory nie robiłam: dedykuję tą zapowiedź Abigail, która mieszkając nie aż tak daleko w tym samym województwie, znosić musi to samo co ja w tym samym czasie. Dziękuję Ci za wszelkie rozmowy ważne i te o pierdołach :* Powodzenia w konkursie! :)
Zapowiedź długa, bo najwidoczniej rozdział swoje mieć będzie :D
Enjoy it!
------------------------------------------------------------------
Wciąż potrzebuję oddechowej metody relaksacyjnej. Przymykam oczy, by na chwilę wrócić do mojej bezpiecznej ciemności.
Słyszę czyjeś kroki, które zakłócają mój proces utrzymania się w całości. Do tej pory byłam sama na korytarzu, komu to się zachciało iść w tę stronę?
- Bennett. - Ten głos. - Co ty tutaj robisz? Kto cię wezwał?
Otwieram oczy i widzę przed sobą Logana, stoi kilka kroków ode mnie, ma jasne dżinsy i granatowy sweter, pod którym dostrzegam biały podkoszulek. Jego twarz jest obojętna, ale w oczach widzę rozczarowanie.
No tak, nie posłuchałam go, przyszłam tutaj. Ale miałam powód.
- Nora Baronte, matka Charlotte, poprosiła mnie, bym tu przyjechała na rozmowę, którą będziecie z nią przeprowadzać. Kapitan został o tym poinformowany, zanim pani Baronte zadzwoniła do mnie. Nie mogłam odmówić.
Kiwa głową, ale nie jest zbytnio zadowolony.
- Jak się czujesz? - pyta z cieniem troski w głosie.
Przed nim nie muszę niczego udawać.
- Koszmarnie.- Łzy już tworzą się pod powiekami. - Mam ochotę przez cały czas płakać, spać, czytać stare mejle i oglądać ulubione filmy Charlotte.
Przyciąga mnie do siebie, otacza ciasno ramionami. Obejmuję go, a po policzku płynie łza.
- Przykro mi - szepcze w moje włosy. - Ale pamiętaj, że masz mnie, możesz przyjść, dzwonić, kiedy tylko będziesz tego potrzebowała.
- Wiem. Dziękuję. - Odsuwam się od niego i nie w pełni świadomie całuję go w usta, po czym odwracam się i wchodzę do pokoju przesłuchań, gdzie czeka Nora.
Zajmuję miejsce obok kobiety, po chwili do pokoju wchodzi Diego, a za nim niebieskooki. Dopiero, gdy siada i zerka na mnie, a w jego oczach widzę to samo, co widziałam na dachu, dociera do mnie, co takiego przed chwilą zrobiłam.
Jego oczy są niebieskie, lśnią, nie jestem w stanie w nie patrzeć, przenoszę więc wzrok na ciemnowłosego, który posyła mi kojący uśmiech.
- Pani Baronte - zwraca się do matki zamordowanej. - Bardzo nam przykro z powodu pani straty.
Nora wyciera chusteczką nos i spuchnięte, zaczerwienione oczy. Kładę jej dłoń na kolano.
- Dziękuję, detektywie. Macie już może jakiś pomysł, dlaczego ktoś zamordował moją córkę? - Głos jej się łamie pod koniec pytania.
- Czekamy na wyniki balistyczne - odzywa się Logan. - Sprawdzamy także monitoring, wypytujemy świadków. Mam przeczucie, że niedługo na coś wpadniemy. Proszę nam powiedzieć, czy ktoś ze znajomych Charlotte mógł mieć do niej jaką urazę?
- Do Charlotte? Nie. - Kobieta kręci głową. - Była duszą towarzystwa, pilna, mądra, towarzyska, wszystkim na około chciała pomagać. Była aniołem.
Czuję na sobie wzrok Hendersona, ale nie patrzę na niego, nie mogę.
- Czy ktoś jej w ostatnim czasie groził? Dostawała jakieś dziwne telefony, wiadomości?
- Nie jestem pewna. Może jej ojciec próbował się z nią skontaktować? Rozwiedliśmy się, gdy Charlotte miała dwanaście lat. Ciężko to zniosła, od tamtej pory chodziła raz w miesiącu na spotkania z psychologiem. Dwa tygodnie temu wyprowadziła się z domu, wynajęły z koleżanką, młoda panią psycholog, małą kawalerkę bliżej uczelni.
Diego zapisuje to w notesie.
- Jak nazywa się ta koleżanka?
Przygryzam wargę. To może być dla Gomeza lekki szok, nie był u niej po jej przeprowadzce.
Pojmuję, że ta sprawa dotyczyć będzie nie tylko mnie.
- Katherine Smoek.
Długopis wylatuje z dłoni Meksykanina. Widzę, jak przełyka ślinę, Baronte nie zwraca na to uwagi.
Logan zachowuje zimną krew.
- Na razie nie mamy do pani więcej pytań. Będziemy panią informować na bieżąco przez pannę Bennett.- Patrzy na mnie.
Czyli jakiś udział w sprawie będę miała. Może dopadnę tego sukinsyna.
Matka Charlotte wstaje z krzesła, zarzuca na ramiona płaszcz.
- Dziękuję, detektywi. - Wymienia uścisk dłoni z mężczyznami, Diego nadal jest w szoku. - Do widzenia.
Opuszcza pokój, wychodzę za nią.
- Proszę poczekać na mnie przy samochodzie, pani Noro. Ja muszę coś jeszcze załatwić.
Kiwa głową.
- Dobrze, Rose. Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną przyjechać.
Uśmiecham się do niej.
- Dla Charlotte wszystko.
Idzie znaną już drogą do windy, a ja czuję za sobą obecność Logana. Odwracam się do niego.
Patrzy na mnie z morzem czułości i miłości w oczach.
Ale tak nie może być.
- Rose. - Jego głos jest czuły, aż za bardzo.
- Nie. - Unoszę dłoń. - Zapomnij o tym, co zrobiłam przed rozmową z panią Baronte. Nie analizuj, tylko zapomnij. - Patrzę na niego twardo. - To moja wina, to nie powinno się wydarzyć. Po prostu zapomnij.
Odchodzę w stronę windy z przytłaczającym ciężarem winy i kłamstwa na swoich barkach, niezdolna usłyszeć słów mężczyzny.
- Nie zapomnę. Nigdy.
Zapowiedź długa, bo najwidoczniej rozdział swoje mieć będzie :D
Enjoy it!
------------------------------------------------------------------
Wciąż potrzebuję oddechowej metody relaksacyjnej. Przymykam oczy, by na chwilę wrócić do mojej bezpiecznej ciemności.
Słyszę czyjeś kroki, które zakłócają mój proces utrzymania się w całości. Do tej pory byłam sama na korytarzu, komu to się zachciało iść w tę stronę?
- Bennett. - Ten głos. - Co ty tutaj robisz? Kto cię wezwał?
Otwieram oczy i widzę przed sobą Logana, stoi kilka kroków ode mnie, ma jasne dżinsy i granatowy sweter, pod którym dostrzegam biały podkoszulek. Jego twarz jest obojętna, ale w oczach widzę rozczarowanie.
No tak, nie posłuchałam go, przyszłam tutaj. Ale miałam powód.
- Nora Baronte, matka Charlotte, poprosiła mnie, bym tu przyjechała na rozmowę, którą będziecie z nią przeprowadzać. Kapitan został o tym poinformowany, zanim pani Baronte zadzwoniła do mnie. Nie mogłam odmówić.
Kiwa głową, ale nie jest zbytnio zadowolony.
- Jak się czujesz? - pyta z cieniem troski w głosie.
Przed nim nie muszę niczego udawać.
- Koszmarnie.- Łzy już tworzą się pod powiekami. - Mam ochotę przez cały czas płakać, spać, czytać stare mejle i oglądać ulubione filmy Charlotte.
Przyciąga mnie do siebie, otacza ciasno ramionami. Obejmuję go, a po policzku płynie łza.
- Przykro mi - szepcze w moje włosy. - Ale pamiętaj, że masz mnie, możesz przyjść, dzwonić, kiedy tylko będziesz tego potrzebowała.
- Wiem. Dziękuję. - Odsuwam się od niego i nie w pełni świadomie całuję go w usta, po czym odwracam się i wchodzę do pokoju przesłuchań, gdzie czeka Nora.
Zajmuję miejsce obok kobiety, po chwili do pokoju wchodzi Diego, a za nim niebieskooki. Dopiero, gdy siada i zerka na mnie, a w jego oczach widzę to samo, co widziałam na dachu, dociera do mnie, co takiego przed chwilą zrobiłam.
Jego oczy są niebieskie, lśnią, nie jestem w stanie w nie patrzeć, przenoszę więc wzrok na ciemnowłosego, który posyła mi kojący uśmiech.
- Pani Baronte - zwraca się do matki zamordowanej. - Bardzo nam przykro z powodu pani straty.
Nora wyciera chusteczką nos i spuchnięte, zaczerwienione oczy. Kładę jej dłoń na kolano.
- Dziękuję, detektywie. Macie już może jakiś pomysł, dlaczego ktoś zamordował moją córkę? - Głos jej się łamie pod koniec pytania.
- Czekamy na wyniki balistyczne - odzywa się Logan. - Sprawdzamy także monitoring, wypytujemy świadków. Mam przeczucie, że niedługo na coś wpadniemy. Proszę nam powiedzieć, czy ktoś ze znajomych Charlotte mógł mieć do niej jaką urazę?
- Do Charlotte? Nie. - Kobieta kręci głową. - Była duszą towarzystwa, pilna, mądra, towarzyska, wszystkim na około chciała pomagać. Była aniołem.
Czuję na sobie wzrok Hendersona, ale nie patrzę na niego, nie mogę.
- Czy ktoś jej w ostatnim czasie groził? Dostawała jakieś dziwne telefony, wiadomości?
- Nie jestem pewna. Może jej ojciec próbował się z nią skontaktować? Rozwiedliśmy się, gdy Charlotte miała dwanaście lat. Ciężko to zniosła, od tamtej pory chodziła raz w miesiącu na spotkania z psychologiem. Dwa tygodnie temu wyprowadziła się z domu, wynajęły z koleżanką, młoda panią psycholog, małą kawalerkę bliżej uczelni.
Diego zapisuje to w notesie.
- Jak nazywa się ta koleżanka?
Przygryzam wargę. To może być dla Gomeza lekki szok, nie był u niej po jej przeprowadzce.
Pojmuję, że ta sprawa dotyczyć będzie nie tylko mnie.
- Katherine Smoek.
Długopis wylatuje z dłoni Meksykanina. Widzę, jak przełyka ślinę, Baronte nie zwraca na to uwagi.
Logan zachowuje zimną krew.
- Na razie nie mamy do pani więcej pytań. Będziemy panią informować na bieżąco przez pannę Bennett.- Patrzy na mnie.
Czyli jakiś udział w sprawie będę miała. Może dopadnę tego sukinsyna.
Matka Charlotte wstaje z krzesła, zarzuca na ramiona płaszcz.
- Dziękuję, detektywi. - Wymienia uścisk dłoni z mężczyznami, Diego nadal jest w szoku. - Do widzenia.
Opuszcza pokój, wychodzę za nią.
- Proszę poczekać na mnie przy samochodzie, pani Noro. Ja muszę coś jeszcze załatwić.
Kiwa głową.
- Dobrze, Rose. Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną przyjechać.
Uśmiecham się do niej.
- Dla Charlotte wszystko.
Idzie znaną już drogą do windy, a ja czuję za sobą obecność Logana. Odwracam się do niego.
Patrzy na mnie z morzem czułości i miłości w oczach.
Ale tak nie może być.
- Rose. - Jego głos jest czuły, aż za bardzo.
- Nie. - Unoszę dłoń. - Zapomnij o tym, co zrobiłam przed rozmową z panią Baronte. Nie analizuj, tylko zapomnij. - Patrzę na niego twardo. - To moja wina, to nie powinno się wydarzyć. Po prostu zapomnij.
Odchodzę w stronę windy z przytłaczającym ciężarem winy i kłamstwa na swoich barkach, niezdolna usłyszeć słów mężczyzny.
- Nie zapomnę. Nigdy.
Ta piosenka za mną chodzi, Adaś mnie prześladuje.
Kij z tym, że była ostatnio, od czterech lat
końcówka teledysku sprawia, że miękną mi
kolana.
Mmm.. Rose wpadła :) Na szczęście Logan nie jest głupi.
OdpowiedzUsuńPo tym pocałunku nie mogę doczekać się rozdziału! Zapowiedź zachęcająca :D
Trzymaj się ciepło!
O BOŻEBOŻEBOŻE.
OdpowiedzUsuńDAWAJ ROZDZIAŁ CLEO!
Znów mi to robisz! Jesteś extra blogerką:)
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieję, że następny rozdział będzie dłuższy!
OdpowiedzUsuńO, tak! Objął ją! Jak słodko, pociesz ją, Logan, pociesz!
CO? Całuje go w usta? Czy mi się przywidziało? Hę O__O?
Ech, no i jak zwykle wszystko spieprzyła. Zrozum wreszcie, że go kochasz,mendo ruska rosowata! Ranisz Logana :c
Kiedy zakończysz tego bloga ?
OdpowiedzUsuńJak dla Ciebie - nigdy! :P
UsuńOni nawet nie sa razem a ty anonimku chcesz juz zakoczenia ;( wez sie ogarnij ;) a do ciebie cleo jestes wspaniala ;* pokochalam twoj blog ,) wczoraj siedzialam do trzeciej rano by skonczyc czytac ;) a teraz czekam na nowy rozdzial ;*
Usuń