środa, 29 października 2014

49 New case, old memories

   Koniec czarnego zeszytu z czachą.
   Może to odrobinę niedorzeczne i dziwne, ale znalazłam w sobie cień weny dopiero po tragedii w Katowicach i powrocie do domu na weekend.
   Darku, Brygido i Remiku - odpoczywajcie w pokoju [*] Katowice nie zapomną.
_________________________________________________________
   
I try to run away
but your eyes
tell me to stay.
Why do we call this love?
~Rixton, "Me and my broken heart"


Magdycji.
Wszystkiego najlepszego w dniu 20.
urodzin.
Dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia 
marzeń (szczególnie tego jednego ;)), byś potrafiła
wytrzymać ze mną jeszcze wiele lat i
była dla mnie wciąż tą samą 
najlepszą przyjaciółką.
Sto lat!!!
Kocham Cię <3






   Losu nie oszukasz, choć nie wiem, jak bardzo byś się starał. Miłość, cierpienie, szczęście, śmierć nadejdą w odpowiednim momencie. A ty nie będziesz się ich spodziewał. Poczujesz pocałunek magii lub zła, dasz się otumanić, zagubisz swoje życia, byleby tylko przeżyć najlepsze. Zwrócisz się ku bóstwu, by odsunął najgorsze. Przetrwasz lub nie, twoja dusza wciąż będzie mieszkać w tobie lub ulotni się niepostrzeżenie.
   Pilnuj się.
   Bo nie masz pewności, co cię czeka.

   - Tęsknisz za nimi?
   - Bardzo. Szczególnie za Jane, córką wujka Johna. Chciała studiować w Nowym Jorku, ale moi dziadkowie i siostry taty wybili jej to z głowy.
   - Dlaczego nie chcieli?
   - Mój tata zdradził rodzinę. - Logan robi zdziwioną minę. - Opuścił Anglię, związał się z Amerykanką i osiadł na stałe w Stanach. To obraza dla mojej brytyjskiej rodziny.

    Nie spodziewałem się, że kapitan tak postąpi. Przecież nie można, NIE MOŻNA zadzwonić do Bennettów. I nie chodzi o to, że na Wyspach jest już początek nowego dnia. Nie może ich powiadomić, bo nie mamy całkowitej pewności, że ofiarą wiszącą głową w dół jest Jane Bennett. W amerykańskiej bazie danych nie mamy jej danych, musimy skontaktować się ze Scotland Yardem, jeśli mają kogoś ze swoich w Stanach, mogliby go do nas przysłać.
   Na tablicy widnieje zdjęcie zmarłej z miejsca zbrodni.
   Próbuję znaleźć w niej jakieś podobieństwo do Rose, ale poza kolorem włosów nie dostrzegam zupełnie nic. A przecież są spokrewnione w trzeciej linii, czymś muszą być podobne.
   Wzdycham. Dobiegający końca dzień nie da nam już odpowiedzi. Tylko nie jestem pewien, czy w ogóle chcę je poznać. Prawda może zniszczyć życie najważniejszej osobie w moim życiu.
   Ale też to morderstwo może okazać się kłamstwem. Mistyfikacją, by postawić nas na baczność. Ofiarą może nie być Jane, to możliwie kolejna gra Stokera, do której chce mnie zmusić. Nie zniknął, usunął się tylko w cień, by czekać na dogodny moment. Nie osiągnął celu, ale ma jeszcze szansę, by zmienić ten stan rzeczy. A my nie możemy do tego dopuścić. Głupotą jest myślenie, że skoro Stoker nie opuścił Nowego Jorku, to nic nie może zrobić. Może. Chyba zapomnieliśmy o tym, że jest on synem przywódcy grupy zorganizowanej, ma swoich ludzie w całym kraju.
   W tym kogoś w Wisconsin. Chyba muszę skontaktować się z szeryfem miasta Madison.
   Do biura wchodzą moi koledzy. Ostatnie pół godziny spędzili na piętrze techników sprawdzających karty dokumentów tożsamości znalezionych na miejscu zbrodni. Prostuję się przy biurku i patrzę po nich. Jestem spięty, jak dawno nie byłem. Czy chcę wiedzieć o tym samym co oni? Niekoniecznie.
   - Cześć. Macie coś?
   Zasiadają przy swoich miejscach pracy, obaj są widocznie zmęczeni.
    - Niestety - Adam kręci głową - to za mało czasu, by cokolwiek stwierdzić. Phil będzie miał coś jutro, poinformuje nas.
   Czas nie zawsze jest sprzymierzeńcem. Susan także dopiero jutro będzie miała dokładną sekcję zwłok. To wymusza chwilowe zawieszenie jakichkolwiek działań.
   - Dobrze. Dzięki za waszą pracę. Możecie udać się do domów.
   Bez zbędnych pytań czy udawanych chęci opuszczają posterunek, a ja wpatrzony w noc dzwonię do doktor Parish.
   - Mam prośbę, Sue. W naszej bazie danych widnieje Chelsea Middons. Porównaj, proszę, jej DNA z materiałem genetycznym denatki. Jak tylko się czegoś dowiesz, dzwoń. Nawet gdyby to był środek nocy, dzwoń. Potrzebuję faktów.

****

   
   - Tęsknisz za nią? - pytam.
   - Tak. Ciężko jest nie tęsknić za zmarłą siostrą. Rose jest bardzo do niej podobna. Te same włosy, kształt twarzy i ust, ten sam alabastrowy odcień skóry. Po Willu odziedziczyła jedynie kolor i kształt oczu. Jest tak samo uparta i altruistyczna jak jej matka. Ma jej siłę.

   Mgła wciska się między budynki, niespotykana dotychczas w centrum miasta zbyt często. Ciężką chmurą zakłóca odpowiednią widoczność, samochody powoli, leniwie przesuwają się do przodu. Groźba wypadku zawisła nad każdą ulicą, śmierć czeka, by zebrać choć minimalny plon.
   Lecz ja chcę żyć. Więc pozostawiam samochód i na nogach przemierzam Nowy Jork, kilkukilometrowy spacer umila mi mżawka.
   Żadnych wiadomości, napięcie nie opuszcza mojego ciała, włada jego komórkami, ciesząc się z krótkich chwil swoich rządów. Myśli niespokojne wywołują ból głowy, ale ani mi się śni zażyć leki, muszę sam się z nim uporać bez farmakologicznego wsparcia.
   Biuro jest puste, nigdzie nie dostrzegam ani cienia obecności mężczyzn. żadnych nowych raportów na biurku, brak kurtek na oparciach, nie ma pustych, papierowych kubków w koszu. Zupełna pustka czegokolwiek.
   Pukam do drzwi gabinetu. Jones jest jakiś nieswój, informuje mnie o pobycie podwładnych u techników, wciąż szukają odpowiedzi na nurtujące nas pytanie: Który dowód osobisty znaleziony przy zwłokach jest prawdziwy?
   A ja szukam odpowiedzi na następujące po nim pytanie: Jak poinformować Rose o śmierci Jane, jeśli to ona została zamordowana?
   Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, udaję się do bufetu, staję przed oknem i obserwuję miasto, które tak bardzo przypomina mi swoimi kolorami moją duszę.
   Rozlega się dźwięk dzwonka, cicha gra gitary i cymbałków informuje mnie, że telefonuje do mnie Rose.
   Czy jestem gotowy się z nią zmierzyć?
   Nie.
   Za dużo pytań przy tej sprawie.
   Odbieram.
   - Dzień dobry, Rose.
   - Cześć, Logan. - Jej głos jest radosny, budzi we mnie małe, złote światło. - Nie przeszkadzam?
   - Nie. Można powiedzieć, że mam krótki zastój przy śledztwie.
   - Kogo zabito?
   Nie powiem jej.
   Nie powiem jej, bo sam nie wiem.
   - Rose, jesteś na urlopie, nie powinnaś być informowana o naszych śledztwach podczas twojej nieobecności, taka jest polityka posterunku.
   Nie jest zbytnio zadowolona z mojej odpowiedzi.
   - Ty pewnie byłeś zawsze informowany o śledztwach i postępach.
   - Właściwie to nie. Podczas mojego przymusowego urlopu kapitan Jones nawet nie odbierał moich telefonów.
   - Byłeś na przymusowym urlopie? Dlaczego? Co się stało?
   Na chwilę zamykam oczy i uśmiecham się pod nosem.
   - Postrzeliłem jednego z podejrzanych.
   Słyszę, jak szatynka zaczerpuje głośno powietrza.
   -  O tym chyba nigdy mi nie mówiłeś, prawda?
   - Nie. To miało być tajemnicą aż do ślubu.
   Chwila ciszy po drugiej stronie budzi we mnie wątpliwości. Może nie powinienem jej o tym mówić?
   - Coś mi mówi - przerywa milczenie - że dzisiaj czeka nas poważna rozmowa na Skype'ie, detektywie Henderson.
   - Powinienem się bać? - droczę się z kobietą.
   - Może.
   Śmieję się. To od takich słownych potyczek zaczęło się nasze uczucie. Miło będzie ją zobaczyć chociaż na ekranie monitora. Będę musiał zamknąć matkę i Mię w jednym pokoju, by mi nie przeszkadzały.
   Jeszcze wczoraj oddałbym wszystko, by móc godzinami słuchać jej głosu, ale dzisiaj... Dzisiaj chcę jedynie chronić ją przed prawdą, która może być kłamstwem.
   Wpatruję się w krople deszczu rywalizujące ze sobą w wyścigu po szkle. Nigdy nie potrafiłem ocenić, która z nich go wygra. Na ulicy tworzą się kolejne jeziorka, ludzi szybkim krokiem wędrują do pracy, schowani pod szarymi parasolami, wtopieni w otaczający ich świat. Piękno opuściło ziemię i uniosło się do góry, by choć gwiazdy mogły jaśnieć tym samym blaskiem, co podczas lata. Wiatr rozwiewa szaliki, wilgoć osiada na płaszczach i zakrytych czapkami głowach. Powoli, acz widocznie, nadchodzi zima. Zima, której tym razem nie ociepli mi obecność Rose.
   - Logan - odzywa się po drugiej stronie słuchawki - mogę zadać ci jedno pytanie?
   Opieram dłoń na zimnym szkle, moje palce przenika chłód, rozprzestrzenia się po ciele, nie mrozi jedynie zakochanego serca.
   - Oczywiście. O co chodzi?
   Milczy przez chwilę, jakby szukała w głowie odpowiednich słów, by jej pytanie było kompletne, by oddało to, co chce przez nie uzyskać.
   - Od kilku godzin chodzi mi po głowie jedna piosenka, a intuicja mówi mi, że ma ona jakiś związek z tobą.
   Cofam dłoń, chwytam nią kubek parującej kawy, której pierwszy łyk przegania chłód.
   - Co to za piosenka?
   - All about us.
   Nieśmiały uśmiech wkrada się na moje usta, ciepło wnika do najmniejszych komórek mojego ciała, a w głowie pojawia się obraz.

   Wyciągam prawą dłoń, którą ktoś chwyta.
   Otwieram zaskoczona oczy.
   Logan.
   Przyciąga mnie do siebie, chwyta w talii i zaczyna mnie prowadzić po parkiecie w rytm muzyki.
Nie mogę oderwać wzroku od jego twarzy, jest taka poważna.
   Najpierw bransoletka i książka, a teraz taniec. Brunet daje mi najlepszy prezent na świecie. Część siebie, swój czas tylko dla mnie.
   - Dziękuję - szepczę.
   Zerka na mnie najpiękniejszym niebem, jakie istnieje, i uśmiecha się.
   - Podziękuj lepiej Pablowi. Mia chciała, byś tańczyła z Ianem, ale twój były uparcie oponował, że spędziłaś z naszym panem prawnikiem już wystarczająco dużo czasu i dość potańczyłaś, więc wzięli mnie do tej brudnej roboty.
   Udaję urażoną.
   - Nazywasz to brudną robotą? Osz ty!
   Śmieje się.
   - Tak naprawdę, Rose, to dla mnie zaszczyt tańczyć z tobą.
   Mijamy właśnie w tańcu bruneta i Mary, bezgłośnie dziękuję mojemu przyjacielowi, który się szczerzy i kiwa głową, po czym przenoszę wzrok na najpiękniejsze oczy na świecie, piękniejsza niż czekolada Iana.
   Ciągle na mnie patrzy, jakby chciał się nauczyć mojej twarzy na pamięć.
   Piosenka dobiega końca.
   - Rose.
   Słyszę jego cichy, delikatny głos wymawiający moje imię i w tym momencie jest to dla mnie najpiękniejsza muzyka.
   Logan pochyla ku mnie głowę, patrzy w oczy, czekając na jakąś reakcję. Nasze usta dzieli już parę centymetrów, gdy...

   Szatynka przerywa moją chwilę wspomnień.
   - Możesz mi powiedzieć, co się z nią wiążę? Z tą piosenką?
   - Nic takiego, Rosie. Tańczyliśmy do niej na twoim przyjęciu urodzinowym. To był pierwszy raz, gdy chciałem cię pocałować. I nawet byłem blisko.
   - Co się stało? I dlaczego ja tego nie pamiętam?!
   Jej oburzenie wywołuje u mnie śmiech.
   - Kapitan nam przerwał, dostaliśmy informację o morderstwie.
   - Próbowałeś później jeszcze kiedyś?
   - Hmm - zamyślam się na chwilę - kolejna próba okazała się skuteczna. To był najwspanialszy pocałunek w moim życiu.
   Słyszę westchnienie.
   - A ja go nie pamiętam.
   - Mogę ci go przypomnieć.
   Teraz to ona się śmieje.
   - No jasne, wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj do Middleton. Tylko poczekaj, muszę pomalować usta. - Znowu wzdycha. - Dlaczego musimy mieć takie problemy?
   - Bo los chce nas wypróbować, by później połączyć na zawsze.
   Wyczuwam, że się uśmiecha.
   - Czasami zastanawiam się, skąd bierzesz takie mądrości?
   - Powiedziałbym, że same przychodzą mi do głowy, ale pewnie byś mi nie uwierzyła.
   - Akurat w tę twoją mądrość wierzę, panie Większe-Doświadczenie-Życiowe. - Śmieje się, a ja udaję oburzonego.
   - To już nie jestem panem Czyste-Niebo?
   Cisza.
   - Skąd wiesz, że tak cię nazywałam?
   - Pamiętasz to?
   - Tak. Praktycznie codziennie wracają do mnie jakieś dwa nowe wspomnienia. Może do końca roku amnezja mi przejdzie, przynajmniej taka jest prognoza doktora Harrisa.
   - Czyli po sylwestrze będę mógł się oświadczyć.
   Odległość sprawia, że nie mam już żadnych oporów przed mówieniem o swoich uczuciach czy planach związanych z Rose. Mówię o nich przez telefon, by stojąc ze mną twarzą w twarz, moja dziewczyna nie zeszła na zawał podczas słuchania moich wyznań.
   - Pierścionek nie musi być drogi czy elegancki. Byleby był z serca.
   - Długo bym bez niego nie pożył.
   Śmieje się, a mój dzień rozjaśnia jej tak dobrze znany mi głos.
   - Muszę kończyć, Logan, mój fizjoterapeuta już czeka, by się na mnie wyżyć.
   - Skop mu tyłek.
   - Postaram się. Pamiętaj, wieczorem na Skype'ie.
   - Dobrze. Do zobaczenia. Kocham cię.
    - Wiem. Do zobaczenia, kochanie.
   Rozmowa z szatynką pozwala mi jakoś się trzymać, tylko ze względu na Rose nie dorwałem jeszcze Stokera i go osobiście nie zatłukłem.
   Co być może niedługo się zmieni, jeśli ofiarą naprawdę jest Jane.

****

   Adam krąży przed tablicą, a Diego sączy kawę, gdy wracam do biura po rozmowie z szarooką. Patrząc po niech, stwierdzam, że być może mamy przełom. Spinam się lekko, podchodząc do nich.
   - Cześć. - Obaj zwracają się ku mnie. - Co mamy?
   Chase podaje mi foliowe opakowanie, w którym widnieje dowód osobisty Jane.
   - Technicy przebadali obie te karty. Ta - wskazuje na folię - to podróbka. Inny materiał, choć czcionka podobna. Ktoś chciał nas potwornie zdenerwować. - Kładzie mi dłoń na ramieniu. - Ofiarą nie może być Jane Bennett. Nie może być.
   Uśmiecham się do niego blado.
   - Dopóki Susan tego nie potwierdzi, nie mamy się co cieszyć, ani nie możemy rozpocząć oficjalnego śledztwa w sprawie morderstwa Chelsei Middons.
   Do tej pory nie wierzyłem w telepatię, ale chyba powinienem zacząć. Dzwoni moja komórka, to doktor Parish.
   - Henderson, słucham.
   - Cześć, Logan. Dokonałam sekcji. Denatka została otruta i dla pewności uduszona. Porównałam również materiał genetyczny z tym z bazy. Miałeś rację. Ofiara to Chelsea Middons.
   - Dziękuję, Sue. Naprawdę dziękuję.
   Życzę jej miłego dnia i z uśmiechem zwracam się do kolegów.
   - Oficjalnie otwieram śledztwo, musimy znaleźć zabójcę panny Middons.
   Gomez oddycha z ulgą.
   - Czyli powtórki z rozrywki nie będzie, uff.
   - Ja też się cieszę. - Uśmiecham się do Meksykanina. - A teraz do roboty. Popytajcie techników, czy nie znaleźli czegoś na miejscu zbrodni. A później powiadomcie rodzinę denatki. Zaczynamy pracę.
   Mężczyźni chwytają za telefony i rozpoczynają zwyczajowe działania. Wreszcie możemy robić swoje.
   Do biura wchodzi detektyw Palmer, trzyma w dłoni kopertę.
   - Dzień dobry, detektyw Palmer.
   - Dzień dobry, detektywie Henderson.
   - Czy coś się stało? - pytam, szukając na jej twarzy czegoś niepokojącego.
   - Tak. - Podaje mi kopertę. - To przyszło dzisiaj rano do wydziału wewnętrznego. Zaadresowane do pana.
   Rozrywam papie, rozkładam kartkę i czytam, od razu rozpoznając czcionkę.


   Detektywie Henderson!
  
   Ale pana nastraszyłem! Zaczął się mnie pan bać, prawda? 
   Ale nie możesz być teraz spokojny. Jest jeszcze tyle żyć do zakończenia.

   A gra wciąż się toczy.
   Więc lękaj się strachu, detektywie.

   Bo nie wiesz, kogo zabiję kolejnym razem.

Uniżenie
JS

   
   Składam kartkę i z powrotem wkładam ją do koperty, po czym spoglądam na Karen.
   - Jest pani pewna, że Stoker nie opuszcza swojego mieszkania?
   - Tak, jestem. Przez całą dobę ktoś się przy nim kręci i kontroluje główne drzwi.
   - To chyba pani koledzy się obijają.
   - Co pan insynuuje? - pytam, zakładając rękę na biodro.
   Oddaję jej kopertę.
   - Jak miałby wysłać list tradycyjną pocztą, nie wychodząc z domu? I jak mógłby kogokolwiek zabić?
   Zdezorientowana czyta treść listu, a z jej twarzy znikają wszelkie barwy poza bielą.
   - Nie wiem. - Patrzy na mnie. - Chyba mamy problem, detektywie Henderson. Życie Rose Bennett ponownie jest zagrożone.
   
   


   
   

20 komentarzy:

  1. O proszę, rozdział prawie, że na moje urodziny z poślizgiem czterodniowym do przodu xd
    No kochana rozdział jak zwykle cudowny! Całe szczęście, że ta dziewczyna to jednak nie była Jane! A to dupek, żeby się tak bawić życiem ludzkim! Bawi się z Loganem jak chce. I jak mu się udało zabić i napisać list?! Czyżby miał gdzieś wtyki w policji? Skorumpowany glina? Ajaja niedobrze.
    Zaręczyny?! Ojejejeje mam nadzieję, że jak najszybciej! Już się nie mogę doczekać jak Rae w pełni odzyska wspomnienia *.*
    I to ich słodkie pożegnanie oooooou ;3
    Oby więcej takich momentów! Do następnego <3
    O rany a co to za tragedia w Katowicach? ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz dopiero mi piszesz, że masz 2 listopada urodziny? Jak ja niby mam Ci życzenia złożyć?! Na Twoim blogu to zrobię!
      Tajemnice Stokera wyjdą na jaw podczas jego procesu w rozdziałach 52/53.
      Rose odzyska pamięć już w kolejnym rozdziale ;)
      Ale na zaręczyny trzeba będzie jeszcze poczekać.

      Nie słyszałaś o wybuchu gazu w Katowicach w ubiegły czwartek? Zginęło małżeństwo dziennikarzy i ich dwuletni syn, a kilkanaście osób straciło dom.
      Katowice są w żałobie.

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
    2. Eee tam gadasz xd
      A twoje kiedy są?! Już się przyznawaj jak na spowiedzi :>
      O rany to aż tyle mam czekać?! 3/4 rozdziały?! ;<
      Ale, że tak całkowitą pamięć? Tak wszystko, wszystko?! O jejku *.*
      No to teraz mnie załamałaś ;_;
      Słyszałam o wybuchu, ale jakoś nie słyszałam szczegółów. Biedny maluszek ;c Straszna tragedia ;/

      Usuń
    3. Tak, musisz się uzbroić w cierpliwość :P
      Kiedy ja mam urodziny? Ten blog Ci powie :D Tylko musisz wrócić się kilkanaście postów w tył :P
      Tak, Rose przypomni sobie Logana CAŁKOWICIE!

      Tak, tragedia straszna. Katowice są w żałobie.

      Usuń
  2. CO?????? Rose znowu jest zagrożona?! Co za dupek z tego Stolkera! Ale bym mu tyłek skopała! ;) a co do rozdziału, to świetny Ci wyszedł *_* już nie mogę się doczekać kiedy Rosie odzyska całą pamięć <3 czekam na nn ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w następnym Rose odzyska pamięć. I znowu zacznie się dramat.
      Ale Stoker już powoli powinien bać się więzienia.

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. Kochana Cleo dziękuję Ci już po raz kolejny za życzenia :* Nie martw się wytrzymam z Tobą, gorzej masz Ty ze mną :D :*
    Rozdział mi się podoba :) Oczywiście jak zawsze jest super :) Ile ja to razy powtarzałam Ci, że kocham to jak piszesz... Chyba z 1000000 razy :P Do tego Rose i Logan- uwielbiam ich :D :)
    Magdycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało :D A czterokrotne złożenie życzeń to nic.
      Wiem, że kochasz moją pisaniną, ale miło mi się o tym czyta ;)

      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
  4. No to się wyjaśniło ^.^ Z jednej strony to dobrze, że ofiarą nie jest Jane, bo to było by ciężkie dla Rose. I rozumiem ulgę, jaką poczuł Logan.
    Rose znowu powiedziała do Logana kochanie *.* To słodkie, ale nie wiem czy… hmm czy Logan nie za bardzo się cieszy(?) z tego co teraz ma z Rose. Jakoś tak mi się wydaje, że między nimi nie będzie dobrze.
    Chyba po przeczytaniu 49 rozdziałów się przyzwyczaiłam do tego, że jest dobrze, a później - Ian, amnezja i inne przeszkody. ;D Nawet ciekawa jestem co teraz może się wydarzyć…
    Stoker =,=
    Rozdział fajny i te wplecione wspomnienia.
    To czekam na next. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze przeczuwasz, Tino. Tera znowu się zacznie dziać źle. W sensie, relacja Rogan się pogorszy.
      I, co może być dziwne, sprawcą złego w tym związku będzie Logan.
      A Stoker już w następnym rozdziale będzie próbował zabić kogoś istotnego dla opowiadania.
      Cieszę się, że Ci się podoba :)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  5. No i nadrabiamy kolejny już rozdział C: jak mi tak dalej będzie dobrze szło to może dziś zacznę coś czytać z miniatur Cleo~!
    Czeeeeeść, Looogan, co u ciebie słyyyychać C: ? Tęskniiiiiłam.
    Ten Stoker mnie przeraża. Niech idzie w pizdu :c zadźgajmy go tępym nożem.
    I teraz wyobrazam sobie taką wesołą Rose i jej pytanie wesołym głosem: Kogo zabito XD?!
    Fragment o All about us oczywiście już czytałam w zapowiedzi C: to takie słodkie wspomnienie~!
    Ich rozmowa jest taka kochana. Taka... w końcu pełna miłości, szczerości. Podoba mi się to, choć wiem, że ty i tak Cleo coś zaraz zepsujesz XDDD. Lubisz psuć relacje między Loganem i Rose. To mnie boli :c
    Całe szczęście to nie kuzynka Rose, ale... cholera. Ten list mnie przeraził. Z drugiej strony był taki fajny. Taki.. psychopatyczny! No, ale... ZABIĆ GO! ZABIĆ STOKERA! Nie może dorwać znowu Rose D:
    Ech, ten rozdział był taki krótki :c smutam, smutam, ale czekam na nastepne. Ach, no mam jeszcze do nadrobienia Mię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział będzie dłuższy ;)
      Oczywiście, że wiesz, że zniszczę jakoś ich relację, przecież to ja, nie może być samego szczęścia wszędzie.
      Stoker za trzy rozdziały stanie przed sądem, więc.... ZNIKNIE!

      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
    2. Szkoda, że stanie przed sądem... wolałabym go zabić XDDD.

      Usuń
  6. Ciekawy rozdział. Już się przestraszyłam, że to Jane zabito. Nie wiem, jak Rose by to zniosła. Nie dość, że jej pamięć nawaliła, to jeszcze zmarłaby jej bliska osoba.
    I nadal żal mi Logana ;(
    Od razu w tym komentarzu podziękuję za post osobisty! Świetny! Cieszę się, że dzielisz się z nami, czytelnikami, swoim życiem osobistym. To nas do Ciebie zbliża.
    Gratuluję rozdziału, efekt końcowy niesamowity :)
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 50 już się pisze ;) Mam nadzieję, że nim Cię nie zawiodę ;)
      Cieszę się, że Ci się podobał :) Nie mogłabym zabić Jane, bo nie wiedziałabym, jak potoczyć akcję dalej. A muszę nadmienić, że i tak już pozmieniałam część swoich planów, jakie miałam wobec akcji tego opowiadania.

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  7. Jeśli jeszcze raz powiem, że nie mam nic szczególnego na piątek, dzień, w którym zazwyczaj mam plany nadrabiać, zbesztaj mnie do bólu. Zawsze coś się znajdzie, zawsze. Tydzień temu? Pewla. (A wydawałoby się, jakby to było lata temu. Od teraz, na zawsze: zapach mojego dezodorantu będzie się kojarzył z tym pobytem. Chochelkowe łyżeczki, jak używać śpiwora, wątroba, rudy kasztan...OK! Staph it, bierzmy się za nadrabianie. I tu zastanawiam się, czy zamknęłam nawias, ale chyba nie).
    Przepraszam z góry za komentarz, który ma duże szanse na bycie nieogarniętym. Cały czas kręci mnie w nosie i mam wrażenie, że kichnę, ale najgorsze jest to, że tego nie robię. I to uczucie.
    No nic, włączam umilacza czasu i lecę (lecę bo chcę, lecę bo kotlet jest niedopieczony, a ja prawie zdeptałam Żydzia).
    "Wpatruję się w krople deszczu rywalizujące ze sobą w wyścigu po szkle. "- To sprawka Rain! Wygra ta po lewej!
    " - Tak. Praktycznie codziennie wracają do mnie jakieś dwa nowe wspomnienia. Może do końca roku amnezja mi przejdzie, przynajmniej taka jest prognoza doktora Harrisa.
    - Czyli po sylwestrze będę mógł się oświadczyć."- JAK SŁODKO! Rozpływam się. Niech Logan oświadczy się Rose 4 stycznia i będę w niebie. <3
    Ale jak to Rose znowu zagrożona. :C Typowy sadyzm literacki- to lubię (- Adam Mickiewicz).
    Rozdział mi się podoba. Taki luźny, spokojny, pomógł mi odpocząć trochę od katarowego uczucia. Może kiedy dobiję kolejny, zniknie? Pozostaje sprawdzić.
    Przepraszałam już za komentarz, ale dziś taki dzień. Taki niesosny dla mnie.
    Pozdrawiam. :3
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz!
      Niech Rain się (za przeproszeniem) nie wpierdziela do mojego opowiadania! Bo oberwie z kotleta! Albo z patelni! Albo z obu!
      Ten rozdział jest takim przejściowym, miłym, bo później zaczną się dramaty ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. To znowu ja! ;) Kolejne rozdziały za mną i coraz gorzej mi z myślą, że tak niewiele mi ich pozostało do końca. Naprawdę zaciekawiłaś mnie tą historią. Romans to zdecydowanie Twoja kategoria! ;)

    Ja byłam przekonana, że Logan nie odpuści i będzie musiał przyjść pożegnać Rose. Ale gdyby tego nie zrobił to wcale bym do niego żalu nie miała. Musi być naprawdę załamany... Gdy po tylu miesiącach wreszcie ją zdobył, ona przestała go pamiętać. jesteś dla nich bardzo zła! ;D Ale nadzieja jest taka, że Rose mimo wszystko coś do niego czuje i chce pokochać go od nowa. Bardzo podobają mi się te zdania, które kierowała do niego podczas rozmów telefonicznych. Nie były to wyznania miłości, a mimo wszystko pozwalały wierzyć, że czuje do Logana coś wielkiego. Potrafisz rozbudzić ciekawość, nie ma co! ;D
    " - Kocham cię, Rose.
    Zapada cisza, dziewczyna zaczerpuje powietrza.
    - A ja postaram się pokochać ciebie.
    - Nie oczekuję tego.
    - Nie musisz. To moje marzenie. "
    I moja romantyczna dusza zostaje zaspokojona <3

    Końcówką 48-ego zwaliłaś mnie z nóg. Gdyby denatka rzeczywiście okazała się być kuzynką Rose to dziewczyna mogłaby się mega załamać. I tak się boję, co się stanie gdy okaże się, że Char zginęła z ręki faceta, który poluje na Rose. To już będzie ogromnym ciosem, a jeszcze jakby ta kuzynka umarła to to mogłoby dobić naszą Rosie. Dobrze, że Logan niczego jej nie powiedział dopóki nie zobaczył wyników badań.Mam wrażenie, że ten Stoker się bawi z nimi jak chce. Niby go pilnują, a on i tak zabija. Coś mi tu nie gra... Albo ma swoje wtyki w policji, albo ktoś to robi za niego. Albo policja to zwykłe gamonie, które nie potrafią go dobrze przypilnować. Jednym słowem: coś jest nie tak.

    Mówią o pierścionku? Serio!? No to widzę, że sprawa zaczyna naprawdę być poważna, haha;D

    Pozdrawiam! ;*
    I do następnego! ;) A jeśli masz czas i ochotę to zapraszam na nowość do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Ruda! :)
      Wciąż pozostało Ci dwanaście rozdziałów, a historia nie jest jeszcze skończona, tak szybko się z Rogan nie pożegnasz ;)
      Niedługo się przekonasz, co jest nie tak. Właściwie to czekający na Ciebie rozdział 50 da Ci wiele odpowiedzi ;)

      Nie martw się, niewiele Ci zostało do oficjalnego połączenia Rogan. Po dwudziestu miesiącach zrobiłam z nich parę, mam nadzieję, że spodoba Ci się sposób, w jaki to zrobiłam ;)

      Również pozdrawiam! :*
      A WiZ już przeczytałam i skomentowałam :3

      Usuń

Komentarze mile widziane :)