poniedziałek, 23 lutego 2015

57 It doesn't make sense to anybody else


Miłość rośnie wokół nas w spokojną jasną noc.
Nareszcie świat zaczyna w zgodzie żyć,
magiczną czując moc.
Miłość rośnie wokół nas, jej zapach jest tuż, tuż.
Kochać to pokonać troski swe,
przetrwać pośród burz.


   
   Promienie słońca przebijają się przez firanę i tworzą na podłodze ścieżkę jasności. Drobiny kurzu wzbijają się i tańczą w powietrzu, a ja wodzę palcami po tatuażu róży. Skóra w tym miejscu jest przyjemnie miękka. Spoglądam na twarz śpiącej Rose i czuję się jak w niebie.
   Jest niedzielny poranek, czternasty lutego. Jak na razie to najlepsze Walentynki w moim życiu. Spędziłem tę noc z najwspanialszą, najpiękniejszą kobietą na świecie. Szczęście przepełnia mnie całego.
   Pochylam się i całuję pokolorowaną skórę dziewczyny, słyszę, jak cicho mruczy. To taki przyjemny dźwięk. 
   - Dzień dobry - szepcze cicho z uśmiechem na wargach.
   - Cześć, kochanie. - Odwzajemniam uśmiech i wracam do głaskania jej pleców.
   - Lubię, jak tak do mnie mówisz.
   Pochylam się bliżej jej twarzy.
   - Jak mówię?
   Patrzy mi w oczy i lekko podnosi się na łokciach.
   - Kochanie.
   Całuję ją delikatnie, ale po chwili daje mi do zrozumienia, że nie chce tylko muśnięć. Przyciąga mnie do siebie, prawie na niej leżę, to nie skończy się tak szybko.
   Niechętnie odrywam się od niej i spoglądam na nią.
   - Od kiedy to stałaś się taka dobra w całowaniu?
   - Twierdzisz, że wcześniej źle całowałam?
   Śmieję się cicho i odsuwam jej kosmyk włosów z twarzy.
   - Nie. Ale do tej pory byłaś dość ostrożna, a teraz prawie się na mnie rzucasz.
   - Nie wydaje mi się, żeby ci to przeszkadzało. Poza tym chyba miałam dość ukrywania swoich pragnień.
   - A co było twoim największym pragnieniem?
   Całuje mnie w nos, a później szepcze do ucha.
   - Ty.
   Wiedziałem, że to nie skończy się tak szybko. Ale przecież nigdzie nie musimy się śpieszyć. Godzinę później przygotowuję w kuchni śniadanie, w tym czasie Rosie bierze prysznic. Z radości nucę cicho, smażąc omlety. W pomieszczeniu unosi się zapach świeżo parzonej kawy, którą przywiozłem ze sobą z Seattle. W szarym kubku czeka na szatynkę czarna herbata z łyżeczką cukru. Włączam radio i dołączam do wokalisty w śpiewaniu jakieś popowej piosenki. Świat nie może być już piękniejszy.
   - Hmm, co tak ładnie pachnie?
   Odwracam się w stronę wejścia do kuchni i zamieram z głupią miną. Prześlizguję się wzrokiem po partnerce i czuję, że mam nogi z waty. Rose stoi przede mną z lekko wilgotnymi końcówkami włosów, na bosaka i w jednej z moich białych koszul. Ta jest prosta, sięga kobiecie do połowy uda i niezwykle na mnie działa.
   - Jeśli będziesz mi się tu tak nagle pojawiała w takim stroju, to nie zdziw się, jak znowu wylądujemy w łóżku.
   - Uwierz mi, nie będę miała nic przeciwko temu. - Podchodzi bliżej, podaję jej kubek z herbatą i staram się nie gapić na jej długie nogi. Boże, dzięki za ten nocny cud! - Posłodzona? Dziękuję. - Upija łyk. - Pyszna.
    - Wiem. - Uśmiecham się i wracam do omletów.
   Rose zasiada na jednym z wysokich, barowych krzeseł przy wyspie i obserwuje mnie.
   - Pomóc ci w czymś?
   - Nie trzeba, dziękuję.
   Mimo moich słów, kobieta zrywa się z miejsca, podchodzi do szafki, z której wyciąga dwa talerze, po czym sięga po widelce. Przyglądam się jej z uśmiechem, wyczuwa to.
   - O co chodzi?
   - O nic. Po prostu zachowujesz się trochę, jakbyś była u siebie.
   Patrzy na mnie swoimi szarymi oczami, a ja mam ochotę ją pocałować. I przepełnia mnie radość, że mogę ją całować do woli.
   - Przepraszam. - Zabiera naczynia i kładzie je na stole, przy którym będziemy jedli śniadanie. Ma spuszczoną głowę, wygląda tak niewinnie.
   Chwytam ją za dłoń i przyciągam do siebie, obejmuję ramionami, kładzie mi dłoń na piersi.
   - Nie masz za co. Chcę, byś czuła się tu jak najlepiej, bo chcę mieć cię tutaj jak najczęściej.
   - No to w takim razie przepraszam za prześcieradło.
   Wybucham śmiechem.
   - Rose, czy ty właśnie przepraszasz mnie za to, że straciłaś ze mną swoje dziewictwo?
   - Tak.
   Przyciągam ją do siebie jeszcze bardziej, chwytam jej twarz w obie dłonie i całuję w usta.
   - Jesteś głuptas. Ale mój. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to ja jestem tym pierwszym.
   Szatynka odsuwa się odrobinę ode mnie.
   - A ja cieszę się z miejsca ósmego, też nie jest takie złe.
   - Drugiego - poprawiam ją szybko.
   - Słucham?
   Patrzę na nią ze spokojem, po czym wyłączam gaz, zabieram patelnię z palnika, podchodzę do stołu i przekładam omlety na talerze.
   - Jesteś drugą kobietą, z którą kiedykolwiek uprawiałem seks.
   Rose zasiada do stołu i obejmuje dłońmi kubek z chłodną już herbatą, czeka, aż powiem coś więcej. Odkładam więc patelnię i zajmuję miejsce naprzeciwko niej.
   - To, że miałem siedem dziewczyn, nie znaczy, że spałem z każdą z nich. Przy pierwszych szkolnych związkach nie interesował mnie aspekt fizyczny. Jedyną, z którą zechciałem to zrobić, była Sheila. - Uśmiecham się do siebie pod nosem, gdy coś sobie przypominam. - Zrobiłem to, będąc dokładnie w twoim wieku - na miesiąc przed dwudziestymi drugimi urodzinami.
   Wpatruje się we mnie uważnie, po czym uśmiecha się złośliwie.
   - Nie wierzę ci.
   Jestem zaskoczony.
   - Że co proszę?
   - Nie wierzę ci. Nie wierzę, że jestem twoją drugą partnerką w łóżku. Jesteś zbyt dobry.
   Śmieję się cicho.
   - Ale to prawda. - Zerkam na nią połechtany jej słowami. - Naprawdę jestem aż tak dobry?
   Coś mi mówi, że omlet Rose wystygnie całkowicie, zanim go skosztuje.
   - Nie będę tego powtarzać, nie licz na to. - Wkłada widelec z odrobiną omleta do ust. - O mój Boże, to jest rewelacyjne! Warto było poczekać na takie śniadanie. - Puszcza mi oczko, a ja się śmieję.
   Resztę posiłku konsumujemy w milczeniu, Rose zbiera brudne naczynia, wstaję od stołu i rozciągam się, a na policzkach szatynki wykwitają rumieńce.
   - O co chodzi? - pytam.
   - O nic.
   Zachodzę do pokoju, z szafy wyciągam brązową koszulkę, przez to chodzenie przy otwartym oknie w samych spodniach dresowych zrobiło mi się odrobinę chłodno. Zarzucam sobie złożoną koszulkę na ramię i wracam do kuchni. Rose spogląda na mnie znad mytych naczyń i rumieni się jeszcze bardziej.
   - O co chodzi?
   - O nic.
   Wpatruję się w nią uparcie, dobrze wiem, jak ją złamać. Odkłada talerz do suszarki i zakręca wodę. Podchodzę bliżej niej.
   - Rosie, o co chodzi? Tylko nie mów, że o nic, pąsowiejesz jak róża!
   Opiera się o blat, ustawiona jest bokiem do mnie, spuszcza wzrok i zakłada sobie pasmo włosów za ucho.
   - O nic, naprawdę! Tylko czy mógłbyś założyć koszulkę?
   Patrzę na nią i uśmiecham się lekko.


   - Nie.
   Szarooka wydaje jęk i podchodzi do okna. Kroczę za nią, jestem tak blisko, że gdy kobieta się odwraca, wpada na mnie.
   - Logan, do jasnej cholery, ubierz się wreszcie!
   Śmieję się.
   - Przy śniadaniu moja goła klata ci nie przeszkadzała.
   - Bo mogłam utkwić wzrok w talerzu, a teraz widzę tylko twoją klatę i myśli w mojej głowie próbują mnie zabić!
   - Opowiedz mi o nich. - Nachylam się do jej ucha i szepczę kusząco: - Wiesz, że wyglądasz bardzo seksownie, gdy się czerwienisz?
   Obrywam z pięści w pierś, ale nie pozwalam Bennett odejść. Koniec z odchodzeniem. Znalazłem kobietę swojego życia i nie wypuszczę jej już z rąk. Otaczam Rose ramionami, przyciągam do siebie, tulę ją mocno, wzdychając tak uwielbiany przeze mnie zapach jej włosów.
   - Możesz odrobinę zmniejszyć uścisk? Miażdżysz mi żebra, kolejnych obtłuczeń nie zniosę.
   Ze śmiechem spełniam jej prośbę, patrzę jej w oczy, po czym pochylam się i całuję ją, czule i długo.
   - Dlaczego tak się rumieniłaś?
   - Bo paradowałeś sobie tak bez ubrania na torsie, co uświadomiło mi, że teraz spokojnie mogę myśleć o tej klacie, dotykać ją, całować... Nigdy nie sądziłam, że mogę być tak szczęśliwa.
   - Dobrze wiem, co czujesz. Jesteś największym szczęściem, jak mnie w życiu spotkało.
   Tkwimy tak zespoleni. Gdybym mógł, zatrzymałbym czas, by ta chwila nigdy się nie kończyła. Razem na zawsze.
   
- Myślisz - odzywa się szatynka - że długo wytrwamy?
   Wpatruję się w jej piękne oczy i nie mam wątpliwości - czekająca nas przyszłość będzie spełnieniem marzeń. Przetrwamy wszystko, wiem o tym.
   - Oczywiście. - Cmokam ją w czoło. - Wytrwamy do końca świata.
   - Czyli w grudniu dwutysięcznego dwunastego ze mną zerwiesz? - pyta ze śmiechem. Musiała doczepić się słówek.
   - Nie, raczej się wtedy z tobą rozwiodę.
   Może zabrzmiało to odrobinę jak groźba i obietnica, ale nie mam zamiaru kryć się z tym, że kiedyś chciałbym się Rose oświadczyć i zostać jej mężem, o ile mnie zechce.
   Jej szare oczy lśnią, gdy zbliża swoje usta do moich warg. Kolejny pocałunek tego dnia, a ja wciąż chcę więcej. Jednak nie mamy się z czym śpieszyć, przed nami jeszcze miliony pocałunków.
   Nagle dochodzi nas dźwięk otwieranych drzwi i czyjś głos. Rose rzuca mi zaskoczone spojrzenie.
   - Mia?
   Kiwam głową, gdy siostra odrobinę za mocno trzaska drzwiami. Dobrze wiem, dlaczego to robi - w ten sposób chce mnie wygonić z łóżka. Nie tym razem, siostra, ktoś inny zdołał mnie obudzić przed tobą.
   
Słyszymy konwersującą przez telefon brunetkę i wciąż tkwimy w uścisku.
   - Powinnam iść się ubrać? - pyta mnie szeptem Rosie.
   Spoglądał w dół na moją koszulę na jej szczupłym ciele.
   - Nie, nie musisz. I tak nie mam pewności, czy twoje spodnie już wyschły.
   - No wiesz, w dziesięć godzin raczej powinny.
   - Chyba, że mam wyłączone ogrzewanie, wtedy będziesz musiała spędzić tutaj cały dzień.
   Szatynka śmieje się cicho i wtula się mnie jeszcze bardziej. Koszulka jest mi niepotrzebna, ogrzewa mnie ciało mojej dziewczyny.
   Mojej dziewczyny.
   
Mia wchodzi do kuchni i wydaje z siebie okrzyk zaskoczenia, patrzymy na nią.
   - Co się tak wydzierasz? - pytam siostrę, która wygląda, jakby dostała ataku hiperwentylacji.
   - Co się stało? - rzuca do słuchawki, ręka jej drży. - Co się stało, mamo? - To całkiem normalne, że chwilę po opuszczeniu mieszkania matki rozmawia z nią. - Wróciłam do mieszkania i jaki widok zastałam?! Logan stoi przy oknie w samych spodniach dresowych i przytula do siebie Rose, która ma na sobie jedynie koszulę!
   - Nieprawda, bieliznę też mam - szepcze cicho szatynka, a ja chichoczę pod nosem.
   - Tak, mamo! Jego koszulę! Jak to "co to znaczy"? Mamo! Oni są razem, nareszcie są razem! - Brunetka skacze do góry z radości, po czym spogląda na nas, widzę wątpliwość na jej twarzy. - Jesteście razem, prawda?
   Przewracam oczami, a Rose odpowiada sarkastycznie:
   - Nie, wyobrażamy sobie tylko, jak wygląda śniadanie u Eskimosów.
   Śmieję się, po czym całuję partnerkę w usta.
   - Nie, nie zrobię im zdjęcia! O, a teraz się całują! Mówię ci, oni są parą! Tak, dobrze! Wpadniemy! Pa, mamuś!
   Siostrzyczka kończy rozmowę i ciężko wzdycha.
   - Ta kobieta kiedyś mnie wykończy. - Podchodzi bliżej stołu i zajmuje jedno z miejsc, patrzy na nas, gdy również zasiadamy na krzesłach, Rose odrobinę się rumieni. - Mam nadzieję, że w niczym wam nie przeszkodziłam?
   - Nie, nie przeszkodziłaś - z odpowiedzią śpieszy Bennett. - Weszłaś do mieszkania akurat wtedy, gdy twój brat mówił coś o małżeństwie.
   Kolejny okrzyk Mii. Ta kobieta jest czasami aż nadto ekspresyjna.
   - To wspaniale! Mój Boże, jak się cieszę! Niech was uściskam!
   Zrywa się krzesła, podchodzi do nas, tuli i zaczyna płakać.
   - Tyle czekać, ale było warto!
   Miło wiedzieć, że najbliższa mi rodzina kibicowała mojej relacji z Rose.
   - Kto już wie o szczęśliwej nowinie?
   Trzymam dłoń Rose w swojej, nasze palce są splecione, jak i nasze życia.
   - Oprócz ciebie i mamy jeszcze nikt.
   - Jak to?
   - Nie tylko - odzywa się Rose. - Podejrzewam, że James się domyślił i przekazał wieści Clarze i babci, co daje pięć poinformowanych osób. 
   - To mało! - protestuje Mia.
   Wymieniam z szatynką spojrzenia.
   - Zważając na fakt, że jesteśmy parą dopiero od jakiś jedenastu godzin, uważam, że to nie jest mało.
   - Właśnie, że jest! Powinniście od razu podzielić się tym z całym światem przez Facebook'a!
   - O pierwszej w nocy?
   - A dlaczego by nie?
   Rose cicho się śmieje, po czym spogląda na przyjaciółkę.
   - Byliśmy zajęci innymi rzeczami.
   Mia patrzy to na Rose, to na mnie, jakby nie rozumiała, co szarooka chciała jej przekazać.
   - Och! - Teraz to na jej policzkach rozkwitają rumieńce. - Rozumiem. No nic. Jakie plany na dzisiaj? W końcu to Walentynki. Mama powiedziała, że możemy wpaść do niej we trójkę na kawę.
   - To dobry pomysł - zgadzam się z siostrą.
   - Mnie też się podoba - przytakuje Rose. - Ale podejrzewam, że wczoraj James zaprosił naszych znajomych na dzisiaj do "Darcy's". Zamówił kilka tortów w jednej z polecanych cukierni, ktoś je będzie musiał zjeść.
   - Torty? - Oczy Mii lśnią jak szafiry.
   Przechylam głowę i spoglądam z uśmiechem na szatynkę.
   - Trafiłaś. Mama i Mia uwielbiają torty. Policz do trzech, a Mia już będzie z nią rozmawiać.
   Rose patrzy na mnie, po czym liczy. Z chwilą, gdy wypowiada: "trzy", rozlega się głośne: "Halo, mama? To znowu ja!".
   - A nie mówiłem?
   - Mój pan mądraliński. - Rose cmoka mnie w skroń. - Czyli wybieramy się do "Darcys"?
   - Tak. O ile ci to nie przeszkadza.
   - Nie. - Uśmiecha się, wygląda tak ślicznie. - Uwielbiam spędzać tam czas. Poza tym, w Walentynki zawsze są jakieś gratisy, mój portfel na tym nie ucierpi. No i będą amorki wiszące z sufitu, które można ugryźć ze swoją drugą połówką...
   - To już wiem, po co chcesz mnie tak zaciągnąć. - Śmieję się. - Liczysz na to, że zacznę cię całować w miejscu publicznym, tak?
   - I tak to zrobisz, prędzej czy później.
   - Skąd ta pewność?
   - Dobrze wiem, że nie możesz mi się oprzeć.
   Ma rację. Chcę być jak najbliżej, jak najczęściej ją dotykać i całować. Obecność osób trzecich nie powinna mi przeszkadzać w trzymaniu ją za rękę i skradaniu pocałunków.
   Rose wyplata palce z uścisku, wstaje z krzesła. Patrzę za nią. Wygląda naprawdę rewelacyjnie w tej koszuli, mam nadzieję, iż nasiąknie ona zapachem włosów kobiety.
   - Musiałabym już jechać, potrzebuję czystych ciuchów. No i obiecałam pomóc w szykowaniu sali. Nie sądziłam, że spędzę tutaj tyle czasu.
   - Rozumiem. Odwieźć cię?
   - Jeśli chcesz.
   - Oczywiście, że chcę. Brakuje mi liczenia ci za benzynę.
   Odwożę Rose do domu, żegnam ją pod naszą jabłonią całusem i wracam do mieszkania jak na skrzydłach. Jestem szczęśliwy, bo na reszcie jesteśmy razem. Chyba muszę zadzwonić do taty i podziękować za rady. Gdyby nie on, wciąż robiłbym z siebie idiotę.
   Dziękuję, tato. Za wszystko.

****

   Dzień powoli zbliża się ku końcowi, mimo to w parku wciąż jest dość dużo ludzi. Termometry wskazują przyjemne osiem stopni, nie ma wiatru, wokół słychać śmiechy i okrzyki radości, ścieżkami spacerują pary zakochanych, ktoś posyła w niebo czerwony balon w kształcie serca. Zima odeszła, choć chciałabym , by jeszcze przynajmniej raz spadł śnieg, mogłabym wtedy porzucać śnieżkami w Logana, jest do tego idealnym celem.
   Idziemy obok siebie, trzymając się za ręce. To takie naturalne i przyjemne, że żałuję, że nie spróbowaliśmy wcześniej - trzymanie się za ręce podczas maratonu "Gwiezdnych Wojen" to nic w porównaniu z trzymaniem się za ręce podczas spaceru.
   Co się odwlekło, to nie uciekło.
   - O czym myślisz? - pyta mnie brunet. Niebieskie oczy wpatrują się we mnie z czułością, uśmiech rozświetla twarz mężczyzny. Wciąż trudno mi uwierzyć, że należy on do mnie.
   - O tym, że chciałabym jeszcze ujrzeć śnieg przed końcem kalendarzowej zimy. - Wtulam się w bruneta, gdy tak spokojnie kroczymy wśród drzew. - I o tym, że Diego zareagował chyba zbyt entuzjastycznie.
   Logan się śmieje.
   - Mnie to mówisz? Ześwirował tak, jakbyśmy mu powiedzieli, że jutro jest nasz ślub, spodziewamy się trojaczków, a w podróż poślubną wybieramy się na Malediwy.
  - Albo na Księżyc.
   Oczywiście w "Darcy's" spotkała się cała nasza paczka. James, Clara i Violet. Pablo i Mary, którzy raczej zaręczą się latem, o ile w ogóle. Kate z pierścionkiem na palcu i Diegiem u boku. Kapitan Jones i Susan, którzy wreszcie przestali się ukrywać. Adam, Grace i mały George. Christian i Marlene, oficjalnie jako para. Poza nimi ja, Logan, Mia i Annabelle. Pani Skye i jej córka dopadły mnie zaraz przy wejściu, zaczęły ściskać i gratulować, reszta towarzystwa nie miała pojęcia, o co chodzi. A Logan spokojnie czekał, aż zostanę zwrócona rzeczywistości, po czym podszedł do mnie z uśmiechem, rzucił "cześć" z czułością w głosie i pocałował mnie przy wszystkich. Nasi przyjaciele powariowali, zaczęli klaskać, gwizdać, płakać i rzucali się do nas z gratulacjami i wielkim okrzykiem "Nareszcie!".
   Ale Diego to przesadził.
   Wskoczył na stół, kleknął i po hiszpańsku zaczął dziękować Bogu za ten cud.
   I ten mężczyzna w tym roku kończy trzydzieści dwa lata? Nie wierzę.
   Moje zejście się z Loganem było głównym tematem spotkania. Dobrze, że na chwilę mogłam urwać się do kuchni do Bobby'ego, miałam po dziurki w nosie planów, jakie dla nas wymyślano. Na szczęście niebieskooki dość szybko wyczuł mój niezbyt dobry dobry humor i zaproponował spacer. Oznaczało to długie pożegnanie ze wszystkimi i powtórne (a nawet trzecie w wykonaniu Mii) składanie gratulacji oraz dzielenie nadziei, że będziemy z Loganem na dobre i na złe.
   Od godziny przemierzamy Central Park, głównie w ciszy, ale nie jest ona niezręczna. Jest nasza. W milczeniu celebrujemy nasz wspólny początek.
   Przystaję przed jedną z fontann. Jest jeszcze za zimno, by włączyć wodę, dać jej popłynąć i cieszyć oczy przechodzących obok. Logan staje za mną i obejmuje ramionami, czuję się bezpiecznie.
   - O czym teraz myślisz?
   Wpatruję się w skrzydlatą postać na cokole.
   - Chciałabym kiedyś polecieć do Barcelony - zdradzam mężczyźnie jedno ze swoich marzeń. - Jest tam pewna fontanna. La fuente mágica de Montjuic. Jest naprzeciwko dawnego Pałacu Narodowego. Codziennie o dziesiątej wieczorem włączane są kolorowe światła i muzyka, a woda wypływa zgodnie z rytmem. To musi być naprawdę magiczne.
   Logan opiera głowę o moje ramię, jego usta są tuż przy moim uchu.
   - Zabiorę cię tam - szepcze. - Pojedziemy do Barcelony. Razem. O ile zechcesz być ze mną wystarczająco długo.
   - Wieczność ci wystarczy? - Obracam się do niego i wpatruję w morze miłości.
   - Zdecydowanie. - Pochyla się i składa na moich ustach słodki pocałunek.
   Park się wyludnia, pary śpieszą do kina lub do restauracji na kolację. Wygląda tak, jak gdybyśmy tylko my nigdzie się nie śpieszyli. Bo właściwie nie mamy dokąd. Żadnych zabukowanych biletów na seans jednej z puszczanych właśnie komedii romantycznych. Żadnych rezerwacji w restauracji. To zwyczajny wieczór, który po prostu spędzamy razem.
   - Zróbmy coś szalonego - mówi nagle Logan.
   Patrzę na niego - uśmiecha się niczym nastolatek, który wpadł na genialny pomysł, jak bez wysiłku zdać najbliższy sprawdzian z nielubianej fizyki.
   - Co masz na myśli? - pytam. Nie przepadam za spontanicznością, niespodzianek nie lubię. - Tylko mi nie mów, że chcesz wszystko rzucić i lecieć do Honolulu.
   - Nie, nie chcę lecieć do Honolulu. Choć właściwie to było jedno z moich marzeń, gdy miałem piętnaście lat.
   - Chciałeś lecieć na Hawaje? - Zaczyna się poznawanie partnera, jego teraźniejszych pragnień i tych z przeszłości. - Po co?
   - Karmić małpy. - Wybucham śmiechem, a niebieskooki szczerzy się jak dzieciak. - Uważałem wtedy, że to świetny pomysł - będę chodził z koszem bananów po mieście i rzucał je małpom, które potem będą się do mnie łasić.
   - Dlaczego zrezygnowałeś z tego pomysłu? - Ciekawi mnie to. Do tej pory jego wspomnienia dotyczyły szkoły, rozwodu rodziców, byłych dziewczyn - sama o pytałam w chłodni. Teraz dzieli się ze mną swoimi myślami, bardzo mi się to podoba.
   - Bo obejrzałem film dokumentalny, który złamał mi serce. W Honolulu nie ma małp*. - Kręci głową, a uśmiech znika.
   - Mój ty biedaku. - Cmokam mężczyznę w policzek, który powoli zaczyna się goić. Nie jest aż tak fioletowy, ale wciąż mocno widoczny. - Co to za szalona rzecz, którą chcesz zrobić?
   I znowu się uśmiecha. Boże, jak on wspaniale wygląda z uśmiechem na twarzy.
   
- Ale jesteś pewna, że chcesz to zrobić ze mną? - Ściska moją dłoń. - Ufasz mi?
   Patrzę na niego, po czym całuję go w usta.
   - Ufam.
   - Więc bądźmy szaleni! - Ciągnie mnie za dłoń na trawnik. - Odegrajmy wielką scenę z "Dirty Dancing"!
   Patrzę na niego, latarnie powoli zalewają park swoim światłem. Z oddali dochodzi nas jakaś włoska serenada.
   - Masz na myśli tę scenę, gdy Jennifer Grey robi samolot na rękach Patricka Swayze?
   - Tak!
   Rozglądam się wokół, do tej pory nie zwracaliśmy na siebie niczyjej uwagi, teren wydaje się być dość równy, mam na nogach kozaki, które mimo niewielkiego obcasa są dość stabilne.
   Niech się dzieje wola Boga.
   
- Zróbmy to - odzywam się. - Ale jeśli coś mi się stanie, nie będziesz opuszczał szpitala, dopóki nie wyzdrowieję, dobrze?
   - Obiecuję. - Logan całuje mnie w czoło, po czym oddala się kilka kroków i patrzy na mnie.
   "Ufasz mi?
    Ufam."

   Biorę głęboki oddech i biegnę w stronę mężczyzny, robię naskok i ląduję miękko na silnych dłoniach bruneta, który trzyma mnie pewnie. Rozkładam na boki ramiona i śmieję się. Może to i szaleństwo, ale podoba mi się.


   Słyszę oklaski, Logan powoli stawia mnie na twardym podłożu. Dostrzegam grupkę azjatyckich turystów, którzy robią zdjęcia naszej dwójce i rozmawiają ze sobą o czymś z ożywieniem. Macham im, po czym chwytam dłoń Hendersona i ciągnę go z powrotem na ścieżkę.
   - Nie było tak źle, prawda? - pyta mój chłopak, na co wybucham śmiechem.
   - Nie, nie było, ale nie musimy tego powtarzać tak szybko.
   Logan puszcza moją dłoń, za to obejmuje mnie ramieniem i przyciąga bliżej siebie. Czuję zapach jego wody kolońskiej, który już dawno stał się moim ulubionym zapachem.
   Na moim nosie ląduje kropla wody, zadzieram wysoko głowę i spoglądam w nocne niebo, a deszcz coraz silniej atakuje ziemię.
   - Moim marzeniem jest też zatańczyć kiedyś w deszczu - mówię cicho, wyciągając dłoń, by złapać kilka kropel.
   - Na to nie potrzebuję czasu. - Logan sięga po telefon, chwilę czegoś szuka, po czym z głośnika komórki dochodzi mnie nasza piosenka. Brunet uśmiecha się lekko i wyciąga ku mnie dłoń. - Zatańczymy?
   Chwytam ją, Logan obejmuje mnie w talii i zaczyna prowadzić. Ścieżka jest pusta, wszyscy uciekli schować się przed deszczem, tylko my zostaliśmy.
   Gdy piosenka się kończy, zbliżam się do mężczyzny bardziej i całuję go, a chłodna woda ścieka po moich włosach.
   Nasz taniec i robienie samolotu nie ma sensu dla innych, dla nas to początek szaleństw, na które się piszę. Jesteśmy razem i mam nadzieję, że będziemy szaleni zawsze, a nasza miłość tak szybko się nie skończy.




   * - this is right. W Honolulu nie ma małp. Ubolewam nad tym.
__________________________________________
Cześć :) 



   Notka ponownie na końcu, ale tak mi lepiej i w tym przypadku. Co myślicie? Ja jestem przerażona ilością dialogów i mdli mnie od nadmiaru słodyczy w tym rozdziale, ale to było potrzebne do pięknego rozpoczęcia Roganowego związku. Przyznam się już, że odrobinę Rogan przeszkadza mi w pisaniu rozdziałów ze sprawą. Dlaczego? Bo co jakiś czas wciskam słodką scenę, co wcześniej się zdarzało, ale teraz jest tego za dużo. Ocenicie sami przy kolejnym rozdziale.

   Odrobinę zmieniłam wyrażenie "lecieć na Honolulu straszyć małpy" na potrzeby Rozważnej, to mój ulubiony fragment w całym rozdziale :3
   Dochodzę do wniosku, że "- Ufasz mi? - Ufam" zostanie tekstem Rogan na wieki <3
   Muszę napomknąć: to miał być OSTATNI rozdział Rozważnej według początkowej rozpiski. Po nim miał nastąpić słodki epilog z 29. urodzin Logana, ale po skończeniu pierwszej części (czyt. rozdział 44) doszłam do wniosku, że przecież tyle się jeszcze może wydarzyć! Więc informuję: Rozważna oficjalnie będzie miała około 100 rozdziałów + epilog. Kto się cieszy? :D

   Liczę na szczere opinię i chyba po raz pierwszy zależy mi na krytyce któregoś z Was.

   Z wyrazami miłości,
   Cleo M. Cullen

31 komentarzy:

  1. Zarezerwuję, hoho! <3 Nawet sobie jeszcze końcówki nie spoileruję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiara i Kovu <3333
    Nieee no, to jest rzeczywiście nierealne, żeby Rose była jego drugą partnerką, naprawdę! Ja też w to nie wierzę. Tez bym się zawstydziła, gdybym miała przed sobą takiego Bomera! (Czemu on musi być gejem!? ;_;)
    Reakcja Mii – bezbłędna! Też bym tak zapewne zareagowała ;3
    Wyobraziłam sobie ten wybuch radości Mii, tak jak zawsze to przedstawiają w filmach/serialach. Skacze skacze, aż nagle raptownie się zatrzymuje, zadaje pytanie i ponownie skacze xd
    „Halo, mama? To znowu ja” – hahahahaha dobre! xd
    My również dziękujemy tacie Logana, naaaprawdę *.*
    Diego to wie jak się cieszyć XD
    HAHAHAHAHA nie no świetne marzenie Logan, nie ma co ;d
    Osz ty niedobra! Niewierze! Czytasz mi w myślach! Ja chciałam podkraść tę scenę na zbliżający się ślub, w którym będzie uczęszczała Katie! No wieeesz ty coooo ;c  ;_;
    I do tego taniec w deszczu! No ty naprawdę czytasz mi w myślach! ;cx2 x2 ;_;x2
    I nie sądziłam, że ktokolwiek lubi tę piosenkę!!! Tym bardziej, że to piosenkarz country o.O
    „Ufasz mi?” „Ufam” jest coś w stylu: „Okay?” „Okay”, albo jeśli ktoś oglądał serial One Tree Hill(który cholernie i gorąco polecam!) „Always and forever”
    Krytyka? Dobra! Challenge accepted! Czemu tak ku*&$#ko słodka? Normalnie aż mnie zemdliło z tej słodkości! Rzygam tęczą! Tym kupidynem, seksem Rogan i ich słodkością!
    Nie no zgrywam się. Fakt, było trochę przesłodzone, ale dało się przeżyć <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Actually, Simba i Nala ;)
      Ty się mnie nie pytaj, dlaczego Bomer jest gejem, bo to nie jest moja wina! :P Logan to facet z zasadami, który szanuje kobiety :P Dlatego Rose jest druga.
      Przepraszam, że ukradłam pomysł, to nie było zamierzone! Może mam małe mentalistyczne zdolności, ale nie jestem telepatą! :P
      Huntera poznałam przez przypadek, gdy oglądałam filmiki z Caskett i "I want crazy" było podkładem do jednego z nich ;)
      Przecież pisałam już w zapowiedzi, że będzie słodko! :P Dzięki za krytykę ;)
      Tylko pokoju nie zarzygaj :P

      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
    2. Ej poważnieeee?! Nieeee no byłam pewna, że ta pisoenka jest z drugiej części ;_;
      Ale tak seksowny faacet ajajajaj ;c
      To zaprzestań tych swoich mentalistycznych zdolności używać na mnie i mojej historii! ;((
      Zastanawiam się czy ja też nie z tego samego filmiku znam xd
      Nie no póki co mogę rzygać na wszystko w moim pokoju, tym bardziej że mam tylko łóżko ;_;

      Usuń
    3. Tak, to z jedynych, w dwójce było "Miłość drogę zna". Tekst powyżej to polska wersja "Can you feel the love tonight". Rocznik '94 tak bardzo zżyty z tą piosenką :3
      Ale ja nie używam na Tobie moich zdolności! To czysty zbieg okoliczności!
      Jeżeli filmik zaczyna się od słów Lanie, to ten sam ;)
      Przyjemnego rzygania :P

      Usuń
  3. BUM! 57 rozdział taki romantyczny, biorę się za czytanie!
    " - Dzień dobry - szepcze cicho z uśmiechem na wargach.
    - Cześć, kochanie. - Odwzajemniam uśmiech i wracam do głaskania jej pleców."- I już na początku się rozpływamy! Jeeej!
    " - Od kiedy to stałaś się taka dobra w całowaniu?
    - Twierdzisz, że wcześniej źle całowałam?"- BUM! Riposta a'la Rose! Coś czuję, że dzisiaj będzie dużo BUMów i DUPów! >D
    " - A co było twoim największym pragnieniem?
    Całuje mnie w nos, a później szepcze do ucha.
    - Ty."- DUUUUUP! *macha dziwnie rękami w powietrzu a'la eksplooozja!"
    "Prześlizguję się wzrokiem po partnerce i czuję, że mam nogi z waty. Rose stoi przede mną z lekko wilgotnymi końcówkami włosów, na bosaka i w jednej z moich białych koszul. Ta jest prosta, sięga kobiecie do połowy uda i niezwykle na mnie działa. "- DUP! Logan! Opanuj się! >D
    " - Jeśli będziesz mi się tu tak nagle pojawiała w takim stroju, to nie zdziw się, jak znowu wylądujemy w łóżku."- Tak właściwie to funkcjonuje już nowe stwierdzenie. Przynajmniej w rozmowach z Naffem tak czasami jest. XD "bo będzie jak w końcowej scenie 56 rozdziału Rozważnej"- tak, raz tak było. I to będzie dobre stwierdzenie! "Ej, bo się skończy jak 56 rozdział Rozważnej", huehue. Mogę tak teraz mówić przy Żydziu, a ona i tak nie zrozumie. Jak pięknie. <3
    " - Wiem. - Uśmiecham się i wracam do omletów."- Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale przeczytałam to jako "witam". I zastanawiałam się, jak to "witam", skoro Mia mówi co innego, kiedy wchodzi, huhu. :3
    " - Rose, czy ty właśnie przepraszasz mnie za to, że straciłaś ze mną swoje dziewictwo?
    - Tak."- Co. XD Jak Rose może przepraszać? >D
    " - Jesteś głuptas. Ale mój. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to ja jestem tym pierwszym."- BUM!
    " - Nie wierzę ci. Nie wierzę, że jestem twoją drugą partnerką w łóżku. Jesteś zbyt dobry."- BUM! Komplement dla Logana z rana jak osiemnastoprocentowa śmietana!
    " - O co chodzi?
    - O nic."- To już drugi raz, o coś musi chodzić. Hohoho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " - O nic, naprawdę! Tylko czy mógłbyś założyć koszulkę?
      Patrzę na nią i uśmiecham się lekko.
      - Nie."- Awwww! *____*
      I nie powstrzymasz nas od nie jarania się klatą Logana! To jak zabronić królikowi kicać! Będę się jarać! HOHOHO!
      " - Bo mogłam utkwić wzrok w talerzu, a teraz widzę tylko twoją klatę i myśli w mojej głowie próbują mnie zabić!"- Huhuhu. <3 Tak bardzo kochani! ^^
      " - Opowiedz mi o nich. - Nachylam się do jej ucha i szepczę kusząco: - Wiesz, że wyglądasz bardzo seksownie, gdy się czerwienisz?"- Se- kso- wnie! DUP!
      " - Oczywiście. - Cmokam ją w czoło. - Wytrwamy do końca świata.
      - Czyli w grudniu dwutysięcznego dwunastego ze mną zerwiesz? - pyta ze śmiechem. Musiała doczepić się słówek."- Leżę! XD Chociaż 2012 już minął! XDD
      " - Mia?"- Tak, to Mia! I już ją lubię za to, co zrobi, bo czytałam Promo! :D
      " - Chyba, że mam wyłączone ogrzewanie, wtedy będziesz musiała spędzić tutaj cały dzień."- Logan i jego szatański plan. :3 Lucek by się zatrudnił! >D
      " - Co się stało? - rzuca do słuchawki, ręka jej drży. - Co się stało, mamo? - To całkiem normalne, że chwilę po opuszczeniu mieszkania matki rozmawia z nią. - Wróciłam do mieszkania i jaki widok zastałam?! Logan stoi przy oknie w samych spodniach dresowych i przytula do siebie Rose, która ma na sobie jedynie koszulę!"- BUM! *nieprzewidywany ruch rękoma i wielki zaciesz, ciche BUM!*
      " - Nieprawda, bieliznę też mam - szepcze cicho szatynka, a ja chichoczę pod nosem."- Riposta Rose po raz drugi! AHAHAHAH, umrę.
      " - Tak, mamo! Jego koszulę! Jak to "co to znaczy"? Mamo! Oni są razem, nareszcie są razem!"- TAK! NARESZCIE! SĄ! RAZEM! TAK! <3
      " - Nie, wyobrażamy sobie tylko, jak wygląda śniadanie u Eskimosów."- Buahahahah. XD
      Ale z drugiej strony to ciekawa kwestia. Wygoogluję to. >D
      Osz ty w mordę, nawet Google- senpai nie wie. ;___; Więc nad tą kwestią trzeba będzie się zastanowić!

      Usuń
    2. " - Nie, nie zrobię im zdjęcia! O, a teraz się całują! Mówię ci, oni są parą! Tak, dobrze! Wpadniemy! Pa, mamuś!"- *niekontrolowany śmiech*
      " - Tyle czekać, ale było warto!"- Dobrze gada!
      " - O pierwszej w nocy?
      - A dlaczego by nie?
      Rose cicho się śmieje, po czym spogląda na przyjaciółkę.
      - Byliśmy zajęci innymi rzeczami."- Wspominałam już, że się rozpływam? XD
      " - Torty? - Oczy Mii lśnią jak szafiry."- Ahahah, przypomina mi się ta królowa z filmu animowanego oglądanego w środę z Żydziem. >D Tortyyy, ciastaaa!
      " Rose patrzy na mnie, po czym liczy. Z chwilą, gdy wypowiada: "trzy", rozlega się głośne: "Halo, mama? To znowu ja!"."- Kurdę, gdyby pisać, przy których fragmentach się dziwnie uśmiecham, to musiałabym przekleić praktycznie cały rozdział do komentarza! XD *a tego nie chcemy*
      "Wygląda naprawdę rewelacyjnie w tej koszuli, mam nadzieję, iż nasiąknie ona zapachem włosów kobiety."- Ha, Logan, ty zapachowy zboczeńcu. Chciałbyś. >D
      " - Mnie to mówisz? Ześwirował tak, jakbyśmy mu powiedzieli, że jutro jest nasz ślub, spodziewamy się trojaczków, a w podróż poślubną wybieramy się na Malediwy.
      - Albo na Księżyc."- BUUUM! DUUUUP! DZIWNY GEST DŁOŃMI A'LA EKSPLOOOZJA EMOCJI!
      „A Logan spokojnie czekał, aż zostanę zwrócona rzeczywistości, po czym podszedł do mnie z uśmiechem, rzucił "cześć" z czułością w głosie i pocałował mnie przy wszystkich. Nasi przyjaciele powariowali, zaczęli klaskać, gwizdać, płakać i rzucali się do nas z gratulacjami i wielkim okrzykiem "Nareszcie!".
      Ale Diego to przesadził.
      Wskoczył na stół, kleknął i po hiszpańsku zaczął dziękować Bogu za ten cud.
      I ten mężczyzna w tym roku kończy trzydzieści dwa lata? Nie wierzę.”- Zapowietrzę się zaraz. Halo, psychiatry? Proszę przyjechać na rozważną!
      „ - Masz na myśli tę scenę, gdy Jennifer Grey robi samolot na rękach Patricka Swayze?
      - Tak!”- OHOHOHO! <3
      „ Nasz taniec i robienie samolotu nie ma sensu dla innych, dla nas to początek szaleństw, na które się piszę. Jesteśmy razem i mam nadzieję, że będziemy szaleni zawsze, a nasza miłość tak szybko się nie skończy.”- EKSPLOOOOOOOZJA! WYBUCHAM! BUUUUUUUUM! DUUUUUUP! WIELKI HUK! NIE ODPOWIADAM ZA BAŁAGAN!
      „ Rozważna oficjalnie będzie miała około 100 rozdziałów + epilog. Kto się cieszy? :D”- ja! <3
      Nie mam zielonego pojęcia, co ty krytykować. ;____; Według mnie Rozważna potrzebowała chyba takiego jednego o słodziuchnego rozdziału dla Rogan. :3 Ten rozdział chyba pozostanie jednym z moich ulubionych. <3 Rozpływam się tak bardzo, że dużo nie wykrztuszę. Już po raz drugi będę musiała ćpać świeczki dla uspokojenia. >D
      Czekam na nn! *____*
      I tak, źle przekleiłam komentarz. ;____;

      Usuń
    3. O rany, Królik. Czy pod każdym rozdziałem będę dostawała od Ciebie esej? Uwielbiam je czytać, ale potem mam problem, by odpowiedzieć na wszystko. :P
      Przeczytałam końcówkę o ćpaniu świeczek i coś napiszę: nie do końca moja wina i Naffa, że nasze rozdziały Cię jarają :P Miłego ćpania!

      "bo będzie jak w końcowej scenie 56 rozdziału Rozważnej" - ŁOT.DE.FAK. Co wyście wymyśliły? O co Wam chodzi?! God, zryłam ludziom mózgi, nie wierzę.

      God, zaczęłam się uśmiechać jak głupia podczas czytania tych komentarzy i już mnie zaczynają boleć policzki, a oczy robią mi się mokre. Tyle miłości od Królika! <3 Hugam!
      Dup!

      Dziękuję za komentarz w trzech częściach! :**

      Usuń
    4. Przepraszaaaam, to samo z siebie tak się dzieje, że tak dużo tego! XD
      Jaram się ostatnio aż za bardzo, połączę się z Naffowym ogniem miłości i podpalimy świaaat! >D

      No... Bo raz tak na serio było... :D Trudno to teraz wytłumaczyć. :P

      Mnie też policzki już bolą. ;____;
      Dlaczego mokre oczy?! Chusteczkę? *panika* Poduszkę? Lody? Cokolwiek?

      Hugam również! <3 I proszz bardzo, polecam się! ^^

      Usuń
    5. Nie przepraszaj, bo nie ma za co! Kocham te Twoje komentarze! <3
      Wzruszyłam się odrobinę po lekturze powyższych Króliczkowych wypowiedzi, ale nie płakałam, poszłam do sklepu, spacer taki przyjemny :3

      Usuń
  4. Kocham ten rozdział przepełniony słodyczą i romantyzmem <3
    Aż się rozpłynęłam :D
    Dobrze, że nie skończyłam tej miłości tym rozdziałem :P Masz szczęście :D
    Magdycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochaj sobie, co chcesz, ja Ci nie bronię :P
      Też się cieszę, że to jeszcze nie koniec, czułabym się dziwnie, porzucając Rozważną w momencie, kiedy można napisać tak wiele! Dowód - mam ukończone dwa rozdziały do przodu, w tym tygodniu być może zacznę rozdział 60 :3

      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
  5. Jeeej! Wróciłam, a więc zabieram się za czytanie rozdziału <3.
    Matko! Król Lew to moja naj naj najulubieńsza bajka Disneya ever i nikt nie może ze mną go oglądać, bo śpiewam wszystkie piosenki i znam większość tekstów, a więc ich to irytuje XD! ~Miłość rośnieee wokół naaaas! W spokoją jasną noc! *poszła w trakcie czytania śpiewać*, *skończyła* OK. Opanowałam żądzę śpiewania XD. CZEKAJ! Mam pomysł! NAGRAM JEDEN WIELKI COVER Z FRAGMENTAMI PIOSENEK Z KRÓLA LWA! Dzięki za pomysł XD!
    - A co było twoim największym pragnieniem?
    Całuje mnie w nos, a później szepcze do ucha.
    - Ty. - Jezusie Chrystusie! Chciałabym skopiować cały fragment od początku tak się nim jaram, ale uważam, że ten wystarczy <3 God, tyle miłości, tyle szczęścia, Boże, uśmiech nie schodzi mi z twarzy! Dlaczego gdy tu tyle miłości, ja muszę pisać o torturach :c?
    "Z radości nucę cicho, smażąc omlety" - omlety? Serio? Coś mi się przypomniało. Chłopacy (znaczy Krawiec i Aruś) strasznie się ze mnie nabijają jak robię omleta. I nie, nie dlatego,że jest niedobry, bo jest mistrzowski, niech wszyscy padają na kolana, tak puszysty i dobry, ale... kiedyś usmażyłam im go na patelni po kotlecie. I strasznie nim omlet zajeżdżał, nawet nim smakował. Od tej pory znęcają się nade mną psychicznie jak robię omleta ;___;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Jeśli będziesz mi się tu tak nagle pojawiała w takim stroju, to nie zdziw się, jak znowu wylądujemy w łóżku. - WTF LUDZIE?! Ile można w łóżku lądować XD?! Opanujcie dzikie żądze! Halo halo! Pogotowie Żądzy XD?!
      God, Rose, serio? Teraz zaczęła kojarzyć mi się z takim małym, niewinnym dzieciuchem D: nie, ta wizja mi nie pasuje XD. To tak, jakby dziecko zesikało się do łóżka i powiedziało: przepraszam, mamo ;_____; znaczy... dobra, to było złe porównanie XD. Nie chciałam jej obrazić! *nie powstrzymała ironii*
      - Nie wierzę ci. Nie wierzę, że jestem twoją drugą partnerką w łóżku. Jesteś zbyt dobry. - A Naff czyta i wciąż ma łapkę na ustach i wielkie rumieńce. Takie odważne i zawstydzające tematy ;___;
      WTF, Rose się rumieni na widok klaty Logana XD? Serio? Dobra. Też bym się rumieniła hueheueheu~ Nie, nie spełnię twojej prośby. Też będę się jarać klatą >D!
      Szczerze? Czytam, czytam i sobie zdaję właśnie z czegoś sprawę. Lubię romantyczność, która tkwi w drobnych rzeczach. Romantyczność, której nie ma dużo, bo jak jej mało to daje lepszy posmak >D! Tu na każdym kroku jest romantyczność, która aż mnie mdli. Za dużo, za dużo, za dużo! Nie mówię, że to niefajnie, bo Rogan w końcu są razem, ale jestem taki anty słodyczowy typ XD. Może to dlatego, że inaczej patrzę już na miłość. Kiedyś paczałam jak Rogan, dziś... jest dla mnie trochę bardziej stonowana. W sumie nie potrafię tego wyjaśnić ;___; bynajmniej traktuję to z lekkim przymknięciem oka. Nie no, jeden rozdział rozumiem, może być przesłodzony XD! Oby nie było tak w co drugim!
      Fragment z Mią na pewno jet takim lekkim odejściem od tego i mi się podoba!
      - Torty? - Oczy Mii lśnią jak szafiry. - MÓWIŁAM! Wyczuwam bratnią duszę huehehue XD
      - Mnie to mówisz? Ześwirował tak, jakbyśmy mu powiedzieli, że jutro jest nasz ślub, spodziewamy się trojaczków, a w podróż poślubną wybieramy się na Malediwy.
      - Albo na Księżyc. - BANG! XDD Uśmiałam się w cholerę! Hueheue. Dlatego właśnie lubię Diega! I riposty! BUM!
      Codziennie o dziesiątej wieczorem włączane są kolorowe światła i muzyka, a woda wypływa zgodnie z rytmem - PFF! A wcale nie musisz tam lecieć! Na Hali Stulecia we Wrocku jest taka sama fontanna XD! I jest iście magiczna! Szczególnie letnim, ciepłym wieczorem <3. Cleo, muszę cię tam zabrać!
      - Karmić małpy - BUAHAHA! A to się udało XDD! Karmić małpy na Hawajach! *lezy na podłodze ze śmiechu*. Jeszcze by się banany tropikalne Blaze'a przydały XD! *mina a'la banan tropikalny*
      No, scena z Dirty Dancing taka fajna uhuhuuh. Taniec w deszczu też! >D te sceny był już trochę bardziej stonowane romantycznie i bardziej przypadły mi do gustu ^___^.
      Ogólnie... dzisiaj jestem dętka komentarzowa. To dlatego, że od 7 jestem na noga i robię za szofera dla wszystkich ;___; musisz mi więc wybaczyć. Moją opinię na temat przedłużenia Rozważnej już znasz. Cieszy mnie informacja, że będzie 100 rozdziałów (a może i więcej!) <3. I niech to się długo długo długo nie kończy! Łiiii!

      Usuń
    2. Naff kochana, moja mama do dziś wspomina, jak sadzała naszą czwórkę przed telewizorem, puszczała z wideo Króla Lwa i nie słyszała dubbingu, tylko swoje urocze dzieci ;) A piosenki są cudne! :3
      Mogę się dołączyć do "Can you feel the love tonight" w polskiej wersji ;) Choć wolę śpiewać wersję Eltona.
      To ja podziękuję za Naffowy omlet z takiej patelni :D
      Ej no, ale o co Ci chodzi? Spali ze sobą dopiero dwa razy! Kij z tym, że w przeciągu dziesięciu godzin, to się wytnie...
      Jakie odważne i zawstydzające tematy? God, oni są już dorośli i ufają sobie na tyle, że nie krępują ich takie rozmowy.
      Jeeest!!!!!!! Wreszcie ktoś ma to samo uczucie, co ja - romantyczność, romantyczność, a ja chcę zła!!! W następnym rozdziale będzie trup, więc słodkość odejdzie na bok.
      Naff, tak się składa, że ja byłam przy La fuente mágica de Montjuic, bo miałam to szczęście być w Barcelonie, więc już C piszę - żadna inna fontanna barcelońskiej nie pobije. Szczególnie, że jak ja byłam przy Montjuic, to leciała muzyka z bajek Disneya. Usłyszeć w Hiszpanii "I see light" w wersji instrumentalnej przy grze świateł i szumie wody - bezcenne <3
      Nie masz weny na komentarz, który i tak publikujesz w dwóch częściach - z czego Ty mi się tłumaczysz?
      Mam nadzieję, że będziesz aż do epilogu, a potem popędzisz do Matta, który, nawiasem mówiąc, pojawi się w 59 rozdziale ;)

      Dziękuję za komentarz! :**

      Usuń
    3. Jeeeej <3 więc mogłabym z wami oglądać spokojnie Króla Lwa!
      No, ja akurat jestem przyzwyczajona do polskiej wersji "Can you feel the love tonight", ale angielską też śpiewowałam XD! Ale i tak wolę polską!
      Ciiii! Jak przyjedziesz to ci zrobię taki super fajny omlet, a nie taki z patelni od schabowych XD!
      Wiem, że są już dorośli i ich to nie krępuje, ale mnie to krępuje XD huehueuhe *Naff - wieczny dzieciak*
      CLEO CHCE ZŁA?! WTF?! Co się stałio?! Jeszcze niedawno wolałaś dobro :o :o :o. Jeeej! Przeciągnęliśmy cię na ciemną stronę mocy XDD! *zaciesz*
      Jaaaa ;____; to ja też chce na taką fontannęęęęęę! Zabierzesz mnie XD?!
      Bo... 2 komentarze to minumum u mnie :c!
      Oczywiście, że będę. Będę już zawsze *wtf XD* aż do śmierci!

      Usuń
    4. Jak przyjadę, to sobie obejrzyjmy i pośpiewajmy! Ja mogę być Timonem i Pumbą przy śpiewaniu powyższej piosenki :3
      Okay, to jesteśmy umówione na omleta :D
      Nie przeszłam na stronę zła! Jedyna Gwiazda Śmierci, jaką mogłabym zbudować, to taką z książek. Wciąż jestem w teamie dobra! Po prostu lepiej się czuję, opisując złe rzeczy, tj. morderstwa, niż przy całych słodkich rozdziałach.
      Już mam Cię zabrać do Londynu, teraz jeszcze Barcelona? Zobaczy się ;)
      Coś mi mówi, że nawet po śmierci będziesz nawiedzała Rozważną :3

      Usuń
    5. A ja mam niby być Nalą i Simbą XD?! O w życiu! Śpiewasz ze mną! A Timonem i Pumbą możemy się podzielić ahah, kocham ich kwestie XDD.
      No, w sumie z tym się zgodzę! Ja też wolę trochę zła od miłości, a tak naprawdę to od zła i wszystkiego innego wolę wesołe rozdziały komediowe XDDD!
      Co się zobaczy?! Zabierz mnie, masz swój portal ;___;!
      Pewno! Jak będę duchem to rekreacyjnie będę tu wpadać ohohohoho! >D

      Usuń
    6. To ja mogę być Simbą. Ale jeśli będę też Timonem, innej opcji nie widzę :P
      A ja nie pisuję komediowych rozdziałów, tylko sceny :P Muszą Ci one wystarczyć ;)
      Czy Ty sobie zdajesz sprawę, ile potrzeba energii na ten portal? A teraz jeszcze mam na głowie duszyczki, które trzeba zabierać do świata Nathiela po śmierci, zanim ja zbiorę siły dla portalu, to się rok skończy!
      A sobie wpadaj w dowolnej formie :P

      Usuń
  6. O, sama zauważyłaś, że ta słodkość do Rozważnej nie pasuje. Normalnie jak czytałam scenę w domu Logana, to tylko myślałam: "Niee, zaraz ktoś trafi Rose kulką w głowę, bo jak nie, to nie może być rozdział Cleo!". A jednak! Ale powiem Ci szczerze, że odrobina takiej słodkości nikomu nie zaszkodzi :) (Choć czekam niecierpliwie na kolejną sprawę!)
    "- Ufasz mi?
    - Ufam." - od razu skojarzenie z GNW -
    "- Okay?
    - Okay."
    Rogan tworzy swoją historię i bardzo mi się to podoba. (Już widzę ten rozdział, gdy Logan oświadcza się Rose XD)
    Czekam na nr 58!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej stwierdzam, że to NADMIAR słodkości niszczy Rozważną, wolę, jak dzieją się dramaty. A teraz jakoś nie mam do nich głowy, niestety.
      Ej no. Ja bym Rose kolejnej kulki nie posłała :P W ogóle planuję małą strzelaninę, ale bez większych ofiar wśród czołowych bohaterów.
      Ja też miałam to skojarzenie! Ale uważam, że Roganowe "Ufasz mi? Ufam" jest lepsze ;)
      Ty widzisz rozdział, jak się Logan oświadcza? A co, jak napiszę, że scenę oświadczyn już mam spisaną? :P BAZINGA!
      A sobie czekaj :P

      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  7. Ale słodko <3 wreszcie są oficjalnie razem i szczęśliwi *_* rozdział naprawdę zajebisty :) fajnie, że jest tak dobrze między nimi, ale było w tym rozdziale duuuuużo słodyczy ;) ale przez to jeszcze bardziej podoba mi się ten rozdział ♥ no i bardzo się cieszę, że jeszcze trochę rozdziałów będzie, bo to jest naprawdę świetne opowiadanie :* czekam na next ♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest słodycz i to w takim nadmiarze, że chyba kolejnego takiego rozdziału nie będzie.
      Teraz nastąpi powrót do starych, rutynowych śledztw ;)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  8. Nadmiar słodkości? W życiu! A niech mają! Należy im się po ostatnich przeżyciach :3 Dziewczyna dopiero co straciła część pamięci (potem ją odzyskała xd , no matter) , więc trochę szczęścia im się należy!
    Cleo, tak bardzo potrzebowałam tej słodkości u Rogan, że to naprawdę nie jest nadto! :* Jest tego w sam raz! Chociaż wydaje mi się, że scenę z Dirty Dancing mogli sobie darować ;)
    Ale tak, to rozdział jest w sam raz ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leah, czyżbyś nadrobiła już wszystko? Cieszę się, że znowu tu jesteś :*
      Wciąż uważam, że jest za dużo słodyczy, która przeniosła się także na następne rozdziały i odrobinę mi je niszczy.
      Cieszę się, że rozdział się podobał :3

      Dziękuję za komentarz :**

      Usuń
  9. W sumie to chyba wyglądałam tam samo jak na tym obrazku i rzygałam tęczą ^^ Ile słodkości. :D Jednak ona im się należy. I cieszę się, że nareszcie są razem, bo tak długo na to czekałam. (Właściwie można uznać, że tak długo przez ilość rozdziałów, bo tak to wszystko nadrobiłam w dwa dniu i jestem z siebie dumna ^^)
    Jeszcze raz napisze: świetne opowiadanie :)
    Jak dobrze, że jeszcze się nie kończy. Nie zniosłabym tego.
    Tak w ogóle to bardzo spodobała mi się reakcja Diega xD
    /Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam Cię, w dwa dni przeczytać całą Rozważną to naprawdę sukces. Cieszę się, że zechciałaś tu wpaść i zapoznać się z historią Rose.
      Wszyscy czekali na Rogan, cieszę się, że nie zawiodłam.
      Diego często ma dziecinne reakcje, trzeba się do niego po prostu przyzwyczaić ;)

      Dziękuję za komentarz :*
      Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ;)

      Usuń
    2. Teraz to już na pewno będe czekać dokońca :) o to się nie musisz martwić, za bardzo mi sie to spodobało abym mogła sobie odpuścić. Też się ciesze, że to znalazłam :)
      /Kasia

      Usuń
  10. Dobra, jestem po 56 emocje są ogromne i chyba zaraz wybuchnę, bo czekałam na to całe 56 rozdziałów! Wreszcie miłość i namiętność dały o sobie znać, a moja romantyczna dusza została w pewnym stopniu zaspokojona! Gdy przyszła do niego, rzuciła się do całowania, a on to oddał z takim samym żarem to aż mi się ciepło zrobiło! Kochana, nie ma co... wątki miłosne wychodzą ci zajebiście!
    Ale znając ciebie i twoją zdolność do psucia Rogan życia boję się czytać 57-ego i pozostałych. Bo czuję w kościach, że ta sielanka zbyt długo trwać nie będzie. Jeśli oni powrócą teraz do poprzedniego stanu rzeczy albo zaczną udawać, że się nic nie stało to przysięgam - będę zła!

    Dobra.. odważyłam się, czytam xD
    Krytyki nie będzie! Jestem rozanielona, mega zadowolona po tym rozdziale i przede wszystkim wreszcie odetchnęłam z ulgą. Wreszcie widzę, że twoi bohaterowie wzięli sprawy w swoje ręce i chcą walczyć o swoje uczucie! Początek rozdziału i te ich rozmowy przy śniadaniu były po prostu nieziemskie!

    Ah! Aż nie wiem co pisać po tych dwóch rozdziałach. Brakło mi słów. A mi nigdy nie brakuje słów! Więc możesz być dumna<3 Amazing!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, jak mogłaś we mnie zwątpić? Przecież pisałam, że ich połączę, to połączę już na amen. Oczywiście, pojawią się kłótnie i ciche dni (właśnie nad jedną sceną pracuję, mam ją w głowie), ale nie ma opcji, by zerwali. Dwa dni temu napisałam scenę na trochę przed ich ślubem ;)

      Ach. Cieszę się bardzo, że Twoja romantyczna dusza znalazła zaspokojenie :D

      Tak niewiele Ci zostało do nadrobienia całości. Teraz i to mnie się smutno robi. Ale wiem, że będziesz już na bieżąco :3

      Ściskam! :*

      Usuń

Komentarze mile widziane :)