Zapowiedź rozdziału 58, który w całości pojawi się za tydzień, 9 marca. Nie jest za długa, bo nie umiałam znaleźć dłuższego fragmentu, który nie zdradzałby fabuły. A nie chciałam, byście poznali ofiarę czy świadka przedwcześnie.
Ja proszków, jak Rosie, nie biorę, ale spodziewam się przeziębienia przed końcem mojej umowy o pracę.
Niech żyją małe marzenia!
_________________________________
Przez miesiące pracy z zespołem detektywów nasza tablica nie była tak pusta jak teraz. Ofiara, miejsce zbrodni, jeden świadek, nic więcej. Na razie trudno mi stwierdzić, czy ta sprawa się okaże się sprawą o zbrodnię doskonałą. Jeśli Susan coś znajdzie, będziemy mogli ruszyć dalej. Tymczasem pozostaję mi jedynie wpatrywać się w białą ściankę. Choć mogłabym być teraz na zajęciach. Albo w ciepłym łóżku.
- Proszę.
Opieram się o biurka Hendersona, który wrócił z bufetu z parującym kubkiem. Podaje mi go z uśmiechem na ustach.
- Dziękuję. - Odwzajemniam uśmiech i upijam łyk. Gorzkawy cytrynowy napój drażni moje podniebienie, krzywię się. - Blee. Nienawidzę tych proszków, są okropne.
- Ale musisz to wypić, jeśli nie chcesz się dać przeziębieniu. - Brunet opiera się o mebel, otacza mnie ramieniem. - Nie chcę, by ominęła cię nasza ostatnia sprawa.
Wlewam w siebie kolejny łyk, nie krzywię się już tak bardzo, ale z trudem przyjdzie mi przyzwyczajenie się do tego smaku. W objęciach Logana czuję się bezpiecznie i pewnie. Jego troska o mnie i moje zdrowie jest taka sama jak przed całym tym bałaganem z postrzałem. Teraz tylko nie muszę zastanawiać się nad tym, co wzbudza w brunecie troskę o mnie - wiem, że to miłość.
- Czyli już pogodziłeś się z tym, że nie będziemy razem pracować? - pytam wpatrzona w twarz partnera. Spodziewałam się sprzeciwu, głośnego i dochodzącego z każdego miejsca, w którym jesteśmy, ale Logan tylko raz wspomniał o końcu naszej współpracy i to z takim spokojem, że przeraził mnie on bardziej niż krzyk, na który byłam przygotowana.
- Nie przyszło mi to łatwo, ale tak. pogodziłem, się z tym. Nie będę starał się zatrzymać cię tutaj siłą, to może popsuć naszą relację, a przecież obiecałem ci, że nikomu cię nie oddam. Poza tym, wciąż tli się we mnie nadzieja, że po odebraniu dyplomu czasami nam pomożesz, moja pani psycholog. - Całuje mnie w czoło.
- Przekonamy się.
Wpatrujemy się teraz oboje w tablicę. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość to nie patrzenie na siebie nawzajem, ale patrzenie razem w tym samym kierunku. Czyli to, co jest między mną a Loganem, musi zwać się miłością.
Ja proszków, jak Rosie, nie biorę, ale spodziewam się przeziębienia przed końcem mojej umowy o pracę.
Niech żyją małe marzenia!
_________________________________
Przez miesiące pracy z zespołem detektywów nasza tablica nie była tak pusta jak teraz. Ofiara, miejsce zbrodni, jeden świadek, nic więcej. Na razie trudno mi stwierdzić, czy ta sprawa się okaże się sprawą o zbrodnię doskonałą. Jeśli Susan coś znajdzie, będziemy mogli ruszyć dalej. Tymczasem pozostaję mi jedynie wpatrywać się w białą ściankę. Choć mogłabym być teraz na zajęciach. Albo w ciepłym łóżku.
- Proszę.
Opieram się o biurka Hendersona, który wrócił z bufetu z parującym kubkiem. Podaje mi go z uśmiechem na ustach.
- Dziękuję. - Odwzajemniam uśmiech i upijam łyk. Gorzkawy cytrynowy napój drażni moje podniebienie, krzywię się. - Blee. Nienawidzę tych proszków, są okropne.
- Ale musisz to wypić, jeśli nie chcesz się dać przeziębieniu. - Brunet opiera się o mebel, otacza mnie ramieniem. - Nie chcę, by ominęła cię nasza ostatnia sprawa.
Wlewam w siebie kolejny łyk, nie krzywię się już tak bardzo, ale z trudem przyjdzie mi przyzwyczajenie się do tego smaku. W objęciach Logana czuję się bezpiecznie i pewnie. Jego troska o mnie i moje zdrowie jest taka sama jak przed całym tym bałaganem z postrzałem. Teraz tylko nie muszę zastanawiać się nad tym, co wzbudza w brunecie troskę o mnie - wiem, że to miłość.
- Czyli już pogodziłeś się z tym, że nie będziemy razem pracować? - pytam wpatrzona w twarz partnera. Spodziewałam się sprzeciwu, głośnego i dochodzącego z każdego miejsca, w którym jesteśmy, ale Logan tylko raz wspomniał o końcu naszej współpracy i to z takim spokojem, że przeraził mnie on bardziej niż krzyk, na który byłam przygotowana.
- Nie przyszło mi to łatwo, ale tak. pogodziłem, się z tym. Nie będę starał się zatrzymać cię tutaj siłą, to może popsuć naszą relację, a przecież obiecałem ci, że nikomu cię nie oddam. Poza tym, wciąż tli się we mnie nadzieja, że po odebraniu dyplomu czasami nam pomożesz, moja pani psycholog. - Całuje mnie w czoło.
- Przekonamy się.
Wpatrujemy się teraz oboje w tablicę. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość to nie patrzenie na siebie nawzajem, ale patrzenie razem w tym samym kierunku. Czyli to, co jest między mną a Loganem, musi zwać się miłością.
BITCH PLEASE, JAK TO NIE BĘDĄ RAZEM PRACOWAĆ.
OdpowiedzUsuńBĘDĄ. JA TAK MÓWIĘ.
A TO, CO JA MÓWIĘ, JEST ŚWIĘTE.
CLEO, ZASTOSUJ SIĘ DO TEGO.
Przepraszam, czy Ty właśnie w powyższym komentarzu nazwałaś mnie "dziwką"? Dzięki wielkie za takie mniemanie o mnie.
UsuńI wybacz, że Cię rozczaruję, ale nie zastosuję się. Rose odchodzi z posterunku, nie zmienię co do tego zdania.
TAAAK! Też nienawidzę cytrynowych proszków typu teraflu i innych dupowatych leków ;____;
OdpowiedzUsuńNo, w sumie mnie nie dziwi, że Rose chce odejść. I ja też akceptuję tą decyzję! Na pewno im jeszcze nie raz pomoże <3 a może nawet wróci?
Czekam na 58 ^___^
Mam cichą nadzieję, że Rose do nich wróci :) a zapowiedź wciągająca. Chętnie teraz przeczytała bym co będzie dalej <3
OdpowiedzUsuńA może dobrze, że Rose odchodzi z posterunku? Poznamy jej życie z innej strony - jako studentki z świetnym facetem u boku.
OdpowiedzUsuńKojarzę ten cytat, który zamieściłaś w ostatnim akapicie. Nie pamiętam, kto jest autorem tych słów, ale myślę, że mają one raczej znaczenie metaforyczne. "W tym samym kierunku" = we wspólną przyszłość, planując tę przyszłość. Dlatego to patrzenie na białą tablicę mi się nie podobało. Ale każdy rozumie wszystko inaczej!
Czekam na 58 :)
Pozdrawiam :*
Ten cytat jest dość znany, dlatego go wcisnęłam ;)
UsuńCo do metafory - zauważ, że wpatrują się oboje w CZYSTĄ tablicę. To oni mogą ją zapisać. Ta tablica to taka metafora przyszłości w tym przypadku ;)
A rozdział 58 właśnie się przepisuje, powinien być jutro ;)