środa, 22 kwietnia 2015

61 Baby, I'm not like the rest

   Trochę zdziwiła mnie ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale nie zamierzam z tego powodu zbytnio rozpaczać. Jak to rzekł Hemingway: "Denerwowanie się jest metodą psucia sobie zdrowia przez głupotę innych." Poza tym widzę, że jest wiele wyświetleń, pewnie po prostu ludziów dopadł leń. Przeżyję.
   Niewiele wiem o agorafobii, niewiele o niej czytałam, ale chciałam cierpieć na jakąś chorobę.
   Tyle dedykacji jeszcze nie było, ale muszą być :3


   UWAGA! DLA NIEKTÓRYCH MOŻLIWY DRASTYCZNY WYGLĄD ZWŁOK!
_____________________________________________________________


EdziWredzi, 
z okazji obchodzonych 
12 kwietnia urodzin.
Najlepszego! :*


Matiemu,
z okazji obchodznych
16 kwietnia urodzin.
Najlepszego! :*


Berniemu,
z okazji obchodzonych 
18 kwietnia urodzin.
Najlepszego! :*


Nathielowi Auvrey'owi,
mojej demonicznej miłości,
z okazji obchodzonych dzisiaj urodzin.
Wszystkiego najlepszego! :*

Kocham <3




Wszystkim piszącym w tych dniach
egzamin gimnazjalny - trzymam
za Was kciuki! :*




Starość jest wodą na młyn
łatwowierności.
Kiedy śmierć stuka do drzwi,
sceptycyzm wyskakuje przez okno.
~Andreas Corelli





   29 czerwca 2010 

   Letnie dni mają to do siebie, że jednocześnie je uwielbiamy za słońce, które otula ciała, i nienawidzimy, bo toczą się podczas nich bitwy o cień, organizm szybko się przegrzewa i potrzebuje zdecydowanie więcej płynów. Uwielbiamy tę porę roku, tęsknimy za nią przez tyle miesięcy, a gdy w końcu nadchodzi, po kilku dniach upału mamy jej serdecznie dość. Tęsknimy tak mocno, a zadowalamy się w kilka chwil. Jesteśmy stworzeniami, które nie do końca wiedzą, czego tak naprawdę chcą. Gonimy za czymś, a gdy w końcu mamy to w rękach, nie do końca nas to zadowala i gnamy za czymś innym.
   Sama tak postępowałam. Szukałam swojego miejsca w życiu, chciałam szczęścia, więc chwytałam za coś, co dawało mi szczęście, ale nie w takim stopniu jak bym chciała.
   Do czasu.
   Spotkanie Logana zmieniło wiele w moim życiu. Przestałam gonić, szukać czegoś daleko. On postanowił stać u mojego boku, a dla mnie wszystko stało się jasne. Znalazłam swoje miejsce w życiu i szczęście, o którym nie marzyłam.
   Siedzę w kuchni i powoli sączę ciepłą kawę. To nie najlepszy napój w taki dzień, ale potrzebuję kofeiny, nie pijam coca-coli, a mrożona kawa sprawia, że robi mi się niedobrze. Jestem w pomieszczeniu sama - James na dole wraz z Bobby'm zajmuje się dostawą, a Clara zabrała Violet na spacer. Dochodzi południe, a ja wciąż mam na sobie piżamę. Niedawno wstałam - musiałam odespać ośmiogodzinną podróż samochodem. Wróciliśmy z Loganem dobrze po trzeciej w nocy, a on już o ósmej miał się stawić w pracy. Do tej pory nie zadzwonił, nie mam pewności, że nie zaspał, odrobinę się martwię.
   Gdzie byliśmy? W Wisconsin. Mój chłopak odebrał mnie po imprezie podyplomowej i widząc mój stan - totalna senność - wywiózł mnie do Middleton, bym w rocznicę śmierci rodziców mogła pójść na ich grób.
   Czy mówiłam już, że go kocham?
   Oczywiście na początku byłam na niego zła. Na początku - gdy obudziłam się, pewna, że jestem w swoim łóżku i spałam po imprezie, a nie w spokojnie sunącym do przodu samochodzie i w innym stanie. Chciałam nawet wysiąść, ale na autostradzie to niemożliwe. Więc pozwoliłam się dowieść w kawałku do Middleton, gdzie przez kilkanaście minut byłam tulona przez babcię. Że też Logan zdołał to z nią i Jamesem ukartować. Wujek mnie spakował, babcia przez kilka dni gościła, a Henderson przez ten czas dotrzymywał towarzystwa. To była naprawdę miła niespodzianka, choć za nimi nie przepadam. Odrobinę szalona, ale kilka miesięcy temu zgodziłam się na szaleństwa z Loganem.
   I na razie nie mam czego żałować.
   Powoli podnoszę się z miejsca. Chciałabym zostać w kuchni do końca dnia, ale o piętnastej muszę być w laboratorium. Powoli zaczynam odczuwać stres.
   Dzwoni mój telefon. Logan.
   
Uśmiecham się. Odbieram, postanawiając zaraz po rozmowie zacząć ogarniać się na spotkanie.
   - Cześć, kochanie. - Uwielbiam tak go nazywać. Choć to słowo brzmi coraz bardziej naturalnie w moich ustach, wciąż ma swoją magię. - Co słychać? Jak praca? Dotarłeś?
   - Dzień dobry, Rosie. Wszystko w porządku. Dotarłem i to na czas, choć Ben był pewien, że jestem zombie. Chłopaki podzielili to zdanie. Gdybyś tylko słyszała teorie Gomeza na temat tego, co robiliśmy w Wisconsin.
   - Nie chcę wiedzieć, co mu w głowie siedzi.
   - Właściwie to wciąż wymyśla nowe scenariusze. Nie mamy żadnego śledztwa, wypełniam więc zaległe raporty. A co u ciebie?
   - Dobrze, właśnie wypiłam kawę i zaczynam się martwić rozmową.
   - Dasz sobie radę, kochanie. - Jego słowa są jak miód na moje serce. - Wierzę w ciebie. Jakie plany na dzisiaj poza rozmową kwalifikacyjną?
   Zastanawiam się przez chwilę. Luz ostatnich dni sprawił, że nie pamiętam. Zerkam do mojego kalendarza, który dziwnym trafem leży na stole obok mojego kubka. Nie przypominam sobie, bym go tu ze sobą przynosiła. Chyba mam już sklerozę.
   Szukam dzisiejszego dnia, po drodze uśmiechając się na widok notatek dotyczących ostatnich egzaminów. Bycie studentem było fajne.
   - A tak, mam coś jeszcze.
   - Co takiego? - Oczywiście brunet chce wiedzieć wszystko, detektyw od siedmiu boleści.
   - Wizytę u ginekologa.
   - Rosie, czy ja o czymś nie wiem?
   Wzdycham. Przecież zdaje sobie sprawę z tego, że nie mogę być w ciąży, sam o to zadbał. Ale jestem pewna, że za jakiś czas będzie chciał mieć dzieci.
   - Idę po receptę, Logan.
   - A ja idę po kawę, zaraz padnę na twarz.
   - Trzeba nas było przywieźć o normalnej godzinie.
   - Trzeba się było tak długo z babcią nie żegnać. - Madison jest święcie przekonana, że będziemy małżeństwem. I ona to zobaczy na własne oczy.
   - Sam się z nią długo żegnałeś!
   - Jeszcze chwila pyskowania, a nigdzie cię już więcej nie zabiorę. Będziesz mogła pomachać Barcelonie na do widzenia.
   - Wtedy znajdę sobie kogoś innego, kto mnie tam weźmie.
   - A ja zgodnie z obietnicą nikomu cię nie oddam.
   Podczas naszej odrobinę dziecinnej słownej przepychanki na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a stres zmalał. Logan jest moim lekiem na całe zło. Mam wrażenie, że tworzymy parę nie od kilku miesięcy, a lat. Zna mnie i rozumie jak nikt inny. Dba o mnie i czasami potwornie działa mi na nerwy, ale nie wyobrażam już sobie życia bez niego.
   - Kocham cię - szepczę cicho.
   - A ja kocham, gdy mi to mówisz. I ciebie też kocham. Nie martw się tą rozmową, już cię przyjęli, wierzę w to.
   - Cieszę się, że chociaż ty we mnie wierzysz.
   - Wszyscy w ciebie wierzymy, Rosie. Tylko ty masz o sobie tak niskie mniemanie. Uwierz w siebie, a zrobisz wszystko.
   W moich oczach pojawiają się łzy, po raz nie wiadomo który mam uczucie, że nie zasługuję na Logana, że jest dla mnie za dobry.
   - Postaram się. - Wolę niczego nie obiecywać, tak jest lepiej, w razie czego będzie mniejsze rozczarowanie. - A teraz idź po tę kawę, bo naprawdę padniesz nad tymi raportami. Miłego dnia kochanie.
   - Tobie również. Zadzwonię wieczorem i wszystko mi opowiesz.
   - Dobrze. Do usłyszenia!
   - Do usłyszenia.
   Czuję się pokrzepiona rozmową z brunetem. Znajduje on słowa, które do mnie trafiają, a wiara, którą we mnie pokłada, dodaje mi skrzydeł. Wiem, że mi się uda.
   Uda się.

****

   Można by się spodziewać, że po odejściu Rose będziemy znowu tą samą trójką detektywów, co przed rozpoczęciem współpracy z szatynką. Ale minęły cztery miesiące, od kiedy Bennett z nami nie pracuje, a można dostrzec zmianę w całym moim zespole. Każdy z nas coś zyskał dzięki obecności Rose na posterunku. Adam zaczął odnajdywać się podczas przesłuchań, potrafi zadawać pytania, które prowadzą do interesujących nas odpowiedzi. Diego polubił sprawdzanie bilingów oraz oglądanie nagrań, na których potrafi dostrzec ciekawe szczegóły. No i to on zastąpił Rose w roli wymyślacza teorii. Trzeba mu to przyznać - nie wychodzi mu to źle. Wreszcie wiem, że ma szare komórki, z których umie korzystać. Wciąż zdarzają mu się dziwne teksty, ale pokazuje w końcu swoją inteligencję.
   No i ja. Nie oceniam świadków i możliwych podejrzanych tak szybko. Rosie nauczyła mnie, że jeśli ktoś nie wygląda na podejrzanego, to wcale nie znaczy, że nie jest naszym zabójcą. Poza tym baczniej obserwuję ludzi, potrafię dostrzec oznaki kłamstwa, co zdecydowanie ułatwia nam niektóre śledztwa.
   Zostaliśmy we trójkę i świetnie sobie radzimy, utrzymujemy nadal wysoki wskaźnik rozwiązanych spraw.
   Nie rozumiem więc, dlaczego kapitan Jones twierdzi, że powinien nam kogoś przydzielić. Ma to być tylko staż, ale mnie wydaje się to zbędne, tworzymy zgrane trio, nie chcę, by ktoś się nagle pojawiał i starał do nas dopasować.
   Ale nie mam tu nic do powiedzenia. To postanowione - dostajemy stażystę z pewnego posterunku.
   Wprost się nie mogę doczekać.
   Wypełniam kolejny raport, nie pomijam żadnego szczegółu, choć wydłuża to czas pracy. Jednak nie dostaliśmy żadnego telefonu o zabójstwie, jakby zbyt wysoka temperatura na zewnątrz wystraszyła wszystkich żądnych mordu, którzy pochowali się w budynkach czy też skryli w cieniu miasta.
   Wypełniony i podpisany dokument zanoszę do gabinetu kapitana, który stoi przy oknie. Nie pasuje to do niego, zwykle kiedy nie musi, nie opuszcza krzesła.
   - Czy coś się stało? - pytam zaniepokojony.
   - Nie, nic takiego. Wypatruję tylko nowego członka twojego zespołu, powinien tu być lada moment.
   - Jeśli się spóźni, przekaż mu, że już na wstępie ma u swojego szefa minus. Idę do archiwum.
   Wracam do biura, zabieram materiały dowodowe, które były potrzebne do stworzenia raportu, informuję kolegów, że mają spodziewać się kogoś nowego, po czym zjeżdżam do piwnicy. Nie lubię przebywać w archiwum, jest tak, jakby nagle zbaczało się z drogi i zanurzało w przeszłość. A przecież ją powinno się zostawić za sobą.
   Mijam pudła ze sprawą Stokera i uśmiecham się kpiąco pod nosem - spotkał go taki los, na jaki sobie zasłużył. Nie powinien ze mną zadzierać. Ale też jestem mu odrobinę wdzięczny, to on sprawił, że wyznałem Rose miłość, to on w jakiś sposób nas połączył. Ale cień wdzięczności blednie przy ogromie nienawiści do tego psychopaty, jaką w sobie noszę. Mam nadzieję, że w więzieniu zaczął już gnić.
   Wracam na szóste piętro, wchodzę do biura, gdzie poza Chigi i Benem jest także młoda kobieta o długich do pasa blond włosach. Obraca się w moją stronę, jej brązowe oczy są duże i lekko zalęknione, choć usta wykrzywiają się w szerokim uśmiechu. Jest niższa od Bennett, przyjemnie zaokrąglona, z czego z pewnością zdaje sobie sprawę. Opalona niczym dziewczyna z Zachodniego Wybrzeża. Jej biała bluzka przylega do ciała, uwydatniając średniej wielkości biust, czarne spodnie podkreślają szczupłość nóg. Jest ładna, to trzeba przyznać. Jej uroda budzi jednak we mnie obawę, że współpraca nie będzie taka, jak zakładałem, nasi podejrzani mogą próbować nią manipulować poprzez komplementy.
   Uśmiecham się pod nosem. Przez Rose wszędzie widzę manipulantów i kombinatorów. Moja dziewczyna ma na mnie zły wpływ.
   - A to - odzywa się Jones - twój bezpośredni przełożony, detektyw Logan Henderson.
   Kobieta wyciąga w moją stronę dłoń, którą ściskam delikatnie, nie znam bowiem jej siły.
   - Miło mi poznać. - Ma przyjemny, kalifornijski akcent. Uśmiecham się blado w odpowiedzi na jej uśmiech. - Funkcjonariusz Michelle Filion.
   - Witam w zespole.
   Kątem oka spoglądam na Gomeza, który z naburmuszoną miną zakłada przed sobą ramiona. Nie jest zbytnio zadowolony z takiej stażystki, ja też na razie podchodzę do Michelle z dystansem, ale jeszcze jej nie poznaliśmy, to nie czas na ocenę.
   - Zakres obowiązków przedstawi pani detektyw Henderson. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie. - Ben posyła nam ostatni uśmiech, po czym wraca do siebie.
   Filion spogląda po nas i nieznacznie się porusza, czuje się niepewnie. Wkroczyła na terytorium trzech detektywów płci męskiej, to pewnie nadmiar testosteronu w pomieszczeniu tak ją przytłacza. Biedactwo. Ale nie będzie miała u nas taryfy ulgowej - jeśli chce zdobyć uprawnienia detektywa, musi nam pokazać, że na to zasługuje.
   - Które biurko mogę zająć? - pyta z rezerwą w głosie.
   Patrzymy na siebie z Chigi, po czym nasze spojrzenia kierują się w stronę jedynego wolnego w pomieszczeniu biurka.
   Biurka Rose.
   Nie wszystkie zmiany przychodzą nam łatwo, ale musimy się z nimi pogodzić lub przynajmniej spróbować.
   Ten mebel się ostał, bo Bennett wciąż ma możliwość powrotu na posterunek. Przynajmniej do tej pory miała. Ale wszystko się zmienia.
   - To jest wolne. - Wskazuję dłonią, kobieta kiwa głową i podchodzi do biurka. Chyba nie dostrzega nieprzyjemnego spojrzenia, które rzuca jej Diego.
   Chyba będę musiał wytłumaczyć koledze, że funkcjonariusz Filion zajmuje jedynie biurko Rose, nie ją samą. Bo Rosie jest wyjątkowa i nikt inny nigdy jej nie zastąpi. Ale musimy dać teraz szansę Michelle, musimy przekonać się na własnej skórze, czy blondynka jest choć trochę podobna do nas. Więc nie możemy traktować jej jak wroga.
   Karcę spojrzeniem Meksykanina, który wzrusza teatralnie ramionami i wychodzi. Michelle odprowadza go wzrokiem i wzdycha cicho. Chyba spodziewała się tak chłodnego przyjęcia.
   - Przepraszam za niego - odzywam się, brązowe oczy skupiają się na mnie. - Detektyw Gomez po prostu potrzebuje trochę czasu, by przyzwyczaić się do obecności kogoś nowego. - Choć z Bennett przyszło mu to dość szybko. - Częścią pani obowiązków będzie uczestniczenie w przesłuchaniach. Podczas nich będzie pani robić notatki z obserwacji, ale nie będzie pani zadawać pytań, czy to jasne?
  Potulnie kiwa głową niczym uczniak nauczycielowi. Adam uśmiecha się pod nosem na ten widok i wraca do przeglądania dokumentów z jednej z ostatnich spraw.
   - Poza tym będzie pani brała udział w akcjach w terenie. Zawsze ma się pani słuchać mnie lub któregoś z kolegów w zależności, z kim będzie pani akurat pracować.
   - Rozumiem. - Michelle patrzy na mnie z pewną powagą. Może nie będzie aż tak źle? W końcu w policji też panuje jako taka dyscyplina. - Czy telefony także mam odbierać?
   - Niekoniecznie. Są one do nas przekierowywane z centrali, jeśli akurat będzie pani w biurze, będzie pani zobowiązana odebrać.
   Kolejne kiwnięcie głową. Mam nadzieję, że poza posłuszeństwem jest też w tej kobiecie odrobina waleczności.
   - A teraz panią oprowadzę.
   Zmierzam do drzwi, gdy rozlega się telefon. Obserwuję uważnie Adama, który przysłuchuje się rozmówcy, i po jego minie widzę, że właśnie przyszła pora na pracę. Filion spogląda to na mnie, to na Chase'a, nie do końca chyba wie, dlaczego sięgam po kluczyki. Do biura wraca Diego, rzuca mi przelotne spojrzenie.
   - Gdzie? - pyta w chwili, gdy blondyn odkłada słuchawkę.
   - Dwudziesta Dziewiąta Ulica.
   Uśmiecham się szeroko do wciąż zdezorientowanej Filion.
   - Zapraszam na pani pierwsze miejsce zbrodni.

****

   Nie lubię, gdy miejsce morderstwa znajduje się w popularnej części Manhattanu. Wiąże się to z dużą ilością gapiów, których czasem trudno odgonić. A gdy morderstwo popełniono niedaleko skrzyżowania z Piątą Aleją, zaczyna się prawdziwy koszmar. Technicy zbierają dowody, koroner zajmuje się ciałem, a ludzie narzekają na zablokowaną drogę, głośno protestują, przecież w takim miejscu nie można by kogoś zabić. Nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo nam tym przeszkadzają.
   Pozostawiam Michelle przy żółtej taśmie, ma pilnować, by żaden z gapiów czy, nie daj Boże, dziennikarzy nie próbował się pod nią przecisnąć, a sam zbliżam się do ciała, które już bada Susan.
   - Cześć - witam się. - Co mamy?
   - Dzień dobry. Z tego, co wiem, to twoja dziewczyna ma dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną.
   - Właśnie jest w trakcie, później do niej zadzwonię. 
   - Dobrze. - Parish kiwa głową. - Jeśli chodzi o ciało, kobieta została uduszona, najwidoczniej swoją apaszką.
   Klękam nad ciałem, ubieram lateksowe rękawiczki i odgarniam denatce włosy z szyi, na której odcina się sina pręga.
   Jestem już przyzwyczajony do widoku zwłok nawet tych zakrwawionych i rozczłonkowanych. Ale widok martwej, zgwałconej kobiety to coś, co mną wstrząsa. Otwarte oczy zastygłe w zaskoczeniu, grymas na twarzy, sine usta, zadrapania na policzku. Przenoszę wzrok na porwaną czarną bluzkę z cekinami, na odkrytym brzuchu ma siniak, najwidoczniej doszło do krwawienia wewnętrznego, takie zasinienie nie powstaje na ciele od uderzenia. Podwinięta spódniczka odkrywa uda - zakrwawione i z widocznymi śladami spermy. Przyglądam się nogom denatki - siniaki pod kolanami, opuchnięta kostka.
   - Mój Boże.
   Morderca odciął kobiecie paluchy u stóp, dostrzegam białość kości otoczoną mięsistą tkanką. Na kostkach widać odciski pasków butów, ale ich samych nigdzie nie widzę.
   - Też mnie się nie podoba. - Słyszę głos Susan. - Dostrzegam ślady walki, ale spójrz tutaj - wskazuje mi na głowę denatki - oberwała czymś ostrym.
   Przyglądam się ranie na płacie ciemieniowym.
   - Co za bydlak. Ogłuszył ją.
   Parish kiwa głową, sprawdza zasinienie na rękach kobiety i informuje mnie, że czas zgonu wynosi od dwunastu do szesnastu godzin.
   Ściągam rękawiczki i chowam je do tylnej kieszeni dżinsów, prostuję się, szukam wzrokiem blondynkę w mundurze i wołam ją do siebie.
   - Funkcjonariusz Filion!
   Kobieta podchodzi do mnie z miną biednego szczeniaka, uśmiecham się do niej miło. Ma się poczuć potrzebna, ma być częścią zespołu, a nie benjaminkiem, któremu wszyscy będą pomagać. Mogę wskazać jej drogę, którą powinna podążać, ale sama musi się wykazać.
   - Tak, sir?
   - Czy technicy znaleźli jakieś dokumenty ofiary potwierdzające jej tożsamość?
   Pokazuje mi torebkę, którą dostała w drodze do mnie od jednego z techników. Widziałem to, ale udaję, że nie zwróciłem na to uwagi. Niech czuje, że już coś tutaj znaczy.
   - Ofiara to Thea Holland, lat dwadzieścia sześć, pracownica domu opieki, zameldowana na Dwudziestej Czwartej Ulicy.
   Podnosi głowę, a ja wciąż się uśmiecham. Trzeba będzie nad nią popracować, ale chyba się nada na detektywa. Musi znaleźć jedynie pewność siebie.
   - Dobra robota.
   Podchodzi do nas Adam, informuje mnie o znalezieniu pręta, którym napastnik ogłuszył ofiarę, zabiera go do laboratorium, nie ma jednak zbyt ciekawej miny.Susan daje mi znak, że zabiera ciało, kiwam jej głową i robię ruch znaczący, że będziemy w kontakcie. Z niektórymi pracuję już dość długo, słowa nie są potrzebne, by się ze sobą porozumieć, co bywa pomocne i pozwala nie tracić cennego czasu.
   - Co masz? - pytam blondyna.
   - W pobliżu jest dość dużo kamer, możliwe, że uda nam się uzyskać zgodę na ściągnięcie z nich nagrań z ostatniej doby. Ale niestety nie mamy żadnych świadków.
   - A osoba, która zgłosiła morderstwo? - pytam. - Wiadomo coś?
   - Kontaktowałem się z centralą, podali numer, ale nie udało mi się połączyć, telefon został wyłączony.
   - Rozumiem. - Wzdycham. Mamy trupa, ale brak nam nawet świadków. Czyli szykuje się maraton telefoniczny. - Jakieś podejrzenia, co mogła robić tutaj ostatniej nocy?
   - Najwidoczniej była w klubie. - Susan wraca do nas. - Muszę to jeszcze sprawdzić pod lampą, ale podejrzewam na dłoni pieczątkę jakiegoś klubu.
   - Dziękuję, doktor Parish.
   Sue kiwa głową, woła swoich ludzi,po czym opuszcza miejsce zbrodni, a Adam wraz z Diego ruszają do laboratorium i uzyskać dostęp do nagrań. Przeczesuję dłonią włosy i ponownie wzdycham. Skoro wszelkie ślady zostają właśnie zabezpieczone i sfotografowane, a ciało przewiezione do kostnicy, możemy ruszać ze śledztwem. Procedury są dla nas jasne. Chcę opuścić ten zbrukany krwią zaułek na Dwudziestej Dziewiątej Ulicy, gdy coś przykuwa moją uwagę. Coś podobnego do dźwięku toczącej się metalowej puszki.
   Ostrożnie podchodzę do śmietnika, skąd doszedł mnie dźwięk, za sobą mam Filion, która w pogotowiu trzyma broń. Jest tu ciemniej, ze względu na bliskie sąsiedztwo drugiego budynku tu albo mrok nocy, albo cień dnia. Powoli obchodzę śmierdzące miejsce, tuż za nim znajduję przytuloną do ceglanej ściany, zwiniętą w kłębek kobietę.Zaskoczony kucam tuż przed nią, nie dotykam jej, nie mogę przestraszyć jej bardziej. Rozczochrane brązowe włosy opadają na gołe ramiona, spodnie nie zapewniają wystarczającej ilości ciepła, jest zziębnięta. Wpatruje się we mnie niebieskimi jak morze oczami, przerażenie bije z każdej komórki jej ciała.
   Z taką sytuacją nie miałem jeszcze nigdy do czynienia, nie jestem do końca pewny, jak powinienem się zachować.
   - Jestem detektyw Logan Henderson, a to funkcjonariusz Michelle Filion. Jesteśmy z policji, nie zrobimy pani krzywdy.
   Szatynka lekko się rozluźnia, ale nie zmienia pozycji. Jeśli tak tkwi od chwili morderstwa, jej mięśnie muszą być nieźle zesztywniałe.
   - Chcemy pani pomóc.
   Filion zbliża się bardziej do kobiety, nie baczy na jej spojrzenie i próbę oddalenia się, chwyta szatynkę za ramię i ciągnie do góry.
   - Proszę wstać!
   Nie spodziewałem się oporu u niebieskookiej. Przynajmniej takiego. Albo raczej nie spodziewałem się, że mimo spędzenie w jednej pozycji będzie miała tyle siły, by zaatakować. Jej prawa otwarta dłoń ląduje na policzku funkcjonariusz, która puszcza  ramię szatynki, cofa się zaskoczona.
   - To czynna napaść na policjanta, mogę wnieść wniosek o sprawę! - grzmi Michelle, a ja kręcę głową, pozostając w tej samej pozycji.
   - Wcześniej naruszyła pani przestrzeń osobistą i cielesną świadka - zwracam się do stażystki - który również może wnieść wniosek o sprawę.
   Michelle patrzy na mnie zszokowana, wygląda, jakby szukała w głowie odpowiedniego paragrafu z kodeksu. Przenoszę wzrok na szatynkę.
   - Jak się pani nazywa? Nic pani nie jest?
   Kręci głową, przełyka z trudem ślinę, dopiero po tym pozwala mi poznać brzmienie swojego głosu.
   - Nazywam się Martha Settler. Mam zawroty głowy i obawiam się, że za chwilę zemdleję.
   Na jej miejscu zemdlałbym już kilka razy. I zwymiotował.
   - Cierpię na agorafobię.
   No to możemy mieć problem. Nie wiem zbyt wiele o tej chorobie, ale jeśli się nie mylę, jest to lęk przed otwartą przestrzenią. Rozumiem już, dlaczego tyle czasu spędziła w tej pozycji mimo odstraszającego miejsca i dlaczego nie pozwoliła Filion na pomoc.
   Wyciągam telefon, szybko wybieram numer.
   - Bennett, słucham.
   Pewnie jest po rozmowie, inaczej by tak szybko nie odebrała.
   - Rosie, to ja.
   - Wiem. Mam tę pracę. Ale coś mi mówisz, że nie dzwonisz w tej sprawie.
   - Racja. Jak wiele wiesz o agorafobii?
   - Dość sporo, prowadziłam terapię jednej osoby. Dlaczego pytasz?
   Zerkam przelotnie na Settler, która nie spuszcza mnie z oka.
   - Powiedzmy, że mam chorego świadka wciśniętego między kosz a ścianę w zaułku przy Dwudziestej Dziewiątej Ulicy, który raczej na moje prośby się nie ruszy.
   Słyszę dźwięk odsuwanego krzesła.
   - Dzwoń po medyków. I do Jonesa. Poinformuj go, że dołączam do śledztwa.





Gdyby kogoś interesowało - można mnie spotkać na Wattpadzie pod
nickiem Rosie_Miachar

28 komentarzy:

  1. Czteromiesięczny przeskok? Sporo. Jeszcze chyba tak długiego nie było u Ciebie albo nie pamiętam tego faktu. To zresztą mało ważne.
    Zacznę od Rogan. Zawsze podobały mi się ich zaczepki i cieszę się, że pomimo związku nadal to potrafią. Nie zmienili się za wiele i to jest najważniejsze. Ten wniosek sprawia, że się uśmiecham.
    Diego i używanie szarych komórek? Oj, Rose musi mu naprawdę brakować. Chciałabym to zresztą zobaczyć w praktyce. Nie, żebym odmawiała mu inteligencji, ale robienie za drużynowego pajaca jest naprawdę urocze (albo ja wypaczona, co też jest możliwe).
    Logan się wyklucza w pewnym momencie. Najpierw twierdzi, że wszyscy zyskali coś dzięki współpracy Rose, a potem, że jego dziewczyna go psuje. Może się zdecyduje na jedną wersję? (Tak, jak zwykle się go czepiam, jest zła)
    Sprawa wydaje się z jednej strony trudna i skomplikowana, wnioskując po tym "trofeum" zabranym przez mordercę - kolejny psychol - a z drugiej zostawił tyle śladów, że może być łatwiej. Zobaczymy, co wymyślisz ze świadkiem, bo domyślam się, że może to być kluczowe dla całej sprawy.
    Nasza stażystka nie wywarła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Jeszcze w biurze zastanawiałam się, gdzie to pójdzie, ale już przy świadku przegrała sprawę. Odrobina myślenia, a nie agresja i paragrafy. Tak to raczej Loganowi nie zaimponuje. Zresztą ciekawi mnie konfrontacja Rose z Filion. Coś mi się wydaje, że panie się nie polubią. Zresztą nikt inny nie pasuje do ich zespołu jak Rose i tego będę się trzymać.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeskok jest wynikiem tego, że Rogan jest razem, epilog ma mieć datę "wrzesień 2014", a ja nie chcę przekroczyć stu rozdziałów. Dlatego też jedna sprawa (ok. trzy rozdziały) będzie teraz, a kolejna za kilka miesięcy. Na początku nowych śledztw będą informacje o tym, co się działo przez ten nieopisany czas.
      Ta wzmianka, że Rose go psuje, miała mieć komiczny wyraz, żartobliwy. Ale chyba mi nie wyszło.
      Diego pozostaje zespołowym pajacem, tego w nim nie zmienię ;)
      Tak się składa, że kolejny rozdział dotyczy właściwie tylko świadka, a śledztwo nie posuwa się zbytnio do przodu - występuje jedynie perspektywa Rose. Za to 63 rozdział być może będzie dłuższy i pełen detektywistycznej pracy. Na razie muszę się uporać z pewnym shotem.
      Przyznam, że sama nie pałam miłością do Michelle, ale chciałam mieć kogoś nowego na posterunku, by skonfrontować współpracę Rose i tejże nowej osoby z tym samym zespołem.

      Dziękuję za komentarz! Ściskam! :*

      Usuń
  2. No i mi chyba nie wyszło z komentarzem do poprzedniego posta. .. Mam nadzieje, że mi wybaczysz ... Poza tym ten komentarz pisze juz trzeci raz bo ciągle mi się usuwa. Wiec chociaż za wytrwałość mi wybacz :*
    Czy mi się wydaje czy pokroiłaś na kawałki Rosie i dałaś każdemu chłopakowi po troszku? Dobrze, że są te zmiany, bo Rosie byłoby źle gdyby chłopakom się wszystko zawaliło, po jej odejściu, ale Diego używający szarych komórek? To trochę według mnie zaskakujące.
    Michelle, Michelle, Michelle.
    Nie wiem co, ale od samego początku mi się nie podoba.
    Dlaczego Diego łatwo przyjął Rosie? Bo ona jest wyjątkowa...
    "Ada, uśmiecha się pod nosem" - Hmm nowa postać? Nie zauważyłam wcześniej :p
    "Benjaminkiem, któremu będą wszyscy pomagać " - piękne :)
    Ha! Miałam rację! Jak można być aż tak bardzo " nie delikatnym " w takiej sytuacji? ! Cokolwiek próbowałam znaleźć w niej dobrego, łącznie z miną smutnego psa, wszystko u mnie straciła...
    Rosie wraca!!!
    Ta bezpośredniość była piękna - " Poinformuj go, że dołączam do śledztwa ".
    Dwie rzeczy do lekkiej poprawy : " Przynajmniej do pory miała ", " Są one do nas przekierowywane z z centrali ".
    Wracając...
    Coś mi się wydaje, że Rosie się nieźle zdziwi jak przyjedzie na miejsce, no i chyba jej się ta nową ogólnie nie spodoba. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
    Ogólnie rozdział piękny :*
    Czekam na nn.
    Ściskam mocno ♡ _ ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za znalezienie błędów :) Tekst nie przeszedł jeszcze korekty, trochę mi to ułatwiłaś, gracias!
      Dlaczego nie wierzycie w to, że Diego pokazuje inteligencję? To nie taki głupi facet, w końcu jakoś udało mu się poderwać i utrzymać u swojego boku licencjonowaną panią psycholog :P
      Nie jestem zła za mało komentarzy pod ostatnim rozdziałem, liczba wejść mi to wynagrodziła ;)
      Cieszę się, że rozdział Ci się podoba :) A Michelle jest odrobinę celowo pokazana jako policjantka, która w porównaniu z konsultantką Rose wypada dość blado.

      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
    2. nie ma za co ;)
      no w sumie ... No ale żeby tak zastąpić Rose to musiał być mega inteligentny i w to ciężko uwierzyć ...
      Jeśli tylko Rogan jest bezpieczne to jest okey ;)

      Usuń
    3. Może nie do końca ją zastąpił. On jedynie przejął wymyślanie teorii. A te bywają godne Oscara ;)

      Usuń
  3. Nie podoba mi się ta stażystka...coś czuje, że będzie tylko przeszkodą.
    Hmm....no zobaczymy. :D
    Jest! Rosie wraca!!!!
    Kurcze nie mogę się doczekać konfrontacji dwóch kobiet w jednym biurze :P Co to będzie?....co to będzie?
    A może one będą się znać? Albo coś w tym stylu? Przyjaciółki, czy rywalki??? Jeny, proszę cie baaardzo mocno mocno- daj kolejny wpis!
    Pozdrawiam cieplutko


    www.aiszamuzykapasja.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyżej napisałam, Michelle ma być przeciwieństwem Rose. Chyba mi się to udało, sądząc po komentarzach :D
      Tak, Rosie wraca, w końcu zna się na fobiach.
      Właściwie, to Bennett i Filion [SPOILER]poznają się na miejscu zbrodni i nie przypadają sobie zbytnio do gustu ;)
      Kolejny wpis 3 maja, mogę jednak poinformować, że kolejny rozdział jest skończony.

      Dziękuję bardzo za komentarz! :*
      Postaram się do Ciebie wpaść, ale nic nie obiecuję ;)

      Usuń
  4. Rozdział jak zawsze czyta się przyjemnie :*
    Sprawa morderstwa ciekawa. Zresztą jak wszystko co jest napisane przez Ciebie :P
    Magdycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. Czytanie Rozważnej powinno być, moim zdaniem, przyjemnością ;)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  5. Przybywam :D
    Wiem wiem, zaniedbałam komentowanie. Ale myślałam nad zarysem tego mojego pisania i kompletnie o całym świecie zapomniałam. W końcu stwierdziłam, że spróbuję jakoś zacząć, może wtedy Alicja się prędzej skusi, bo to w końcu miało być dla niej opowiadanie, żeby uwierzyła, że ma talent. W ogóle to się zdziwiłam po tym Twoim komentarzu, naprawdę Ci się podobało? Nie wierzę :D A co do akapitów to poprawię, tylko nie wiem, jak się je robi na blogspocie :P
    Dobra, bo ja nie o tym huehue. AAAA, i dziękuję jeszcze za życzenia urodzinowe <3 Umieściłaś mnie razem z Nathielem? Mrrr <3 huehue.
    A teraz rozdział.
    Też uwielbiam słoneczne dni. Od razu się człowiekowi chce żyć.
    "Gonimy za czymś, a gdy w końcu mamy to w rękach, nie do końca nas to zadowala i gnamy za czymś innym.
    Sama tak postępowałam. Szukałam swojego miejsca w życiu, chciałam szczęścia, więc chwytałam za coś, co dawało mi szczęście, ale nie w takim stopniu jak bym chciała." *nie za dużo tego szczęścia tutaj? Może by jedno zastąpić jakąś radością życia albo pomyślnością? Tylko znowu by było powtórzenie, hmm. To może zamiast miejsca w życiu, miejsce na ziemi? Dobra, nie czepiam się już :D Albo... czekaj.
    "Spotkanie Logana zmieniło wiele w moim życiu. Przestałam gonić, szukać czegoś daleko. On postanowił stać u mojego boku, a dla mnie wszystko stało się jasne. Znalazłam swoje miejsce w życiu i szczęście, o którym nie marzyłam." *życie mi się powtarza za blisko znowu :D Spróbowałabym to zastąpić jednak też, ale zrobisz, jak zechcesz. Ja tu nie rządzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowy Rogan jak zwykle milusio-sarkastyczne huehue. Uwielbiam to u nich. Zaraz potem mi się micha cieszy, nastrajają mnie oni optymistycznie na kolejne godziny dnia :) Wizyta u ginekologa i pierwsze pytanie faceta: czy ja o czymś nie wiem? Im to się tylko z ciążą kojarzy zauważyłam, mój A. identycznie reaguje <3 Kocham Cię Skarbie, przepraszam huehue *taka dygresja.
      "Można by się spodziewać, że po odejściu Rose będziemy znowu tą samą trójką detektywów, co przed rozpoczęciem współpracy z szatynka *brakuje "ą"). Ale minęły cztery miesiące, od kiedy Bennett z nami nie pracuje, a można dostrzec zmianę w całym moim zespole. Każdy z nas coś zyskał dzięki obecności Rose na posterunku. Adam zaczął odnajdywać się podczas przesłuchań, potrafi zadawać pytania, które prowadzą do interesujących nas odpowiedzi. Diego polubił sprawdzanie bilingów oraz oglądanie nagrań, na których potrafi dostrzec ciekawe szczegóły. No i to on zastąpił Rose w roli wymyślacza teorii. Trzeba mu to przyzna (brakuje "ć") - nie wychodzi mu to źle. Wreszcie wiem, że ma szare komórki, z których umie korzystać. Wciąż zdarzają mu się dziwne teksty, ale pokazuje w końcu swoją inteligencję.
      No i ja. Nie oceniam świadków i możliwych podejrzanych tak szybko. Rosie nauczyła mnie, że jeśli ktoś nie wygląda na podejrzanego, to wcale nie znaczy, że nie jest naszym zabójcą. Poza tym baczniej obserwuję ludzi, potrafię dostrzec oznaki kłamstwa, co zdecydowanie ułatwia nam niektóre śledztwa." *Adam - mistrz przesłuchań, super. Diego - uważny obserwator i wymyślacz teorii? no proszę, czyli główka pracuje jednak:D Logan - nie szufladkuje ludzi, brawo :) W końcu nie wszyscy dresiarze muszą się awanturować non stop i nie jest pewne, że nikt spokojny w sytuacjach stresowych nie sięgnie po broń, żeby zabić :) Bardzo fajnie to wyszło, każdy z policjantów przejął jakąś cząstkę z Rose, a to na pewno pomaga przy śledztwach, mimo tego, że nie ma już z nimi dziewczyny :)
      Nowa funkcjonariuszka? I na samym wstępie się spóźnia, no nieładnie :D Michelle Filion - dzień dobry.
      "- Które biurko mogę zająć? - pyta z rezerwą w głosie.
      Patrzymy na siebie z Chigi, po czym nasze spojrzenia kierują się w stronę jedynego wolnego w pomieszczeniu biurka.
      Biurka Rose.
      Nie wszystkie zmiany przychodzą nam łatwo, ale musimy się z nimi pogodzić lub przynajmniej spróbować." *już mi się nie podobają te zmiany na posterunku :-/
      A tej pani to się głowa niedługo chyba urwie na tych zawiasach, jak będzie tak ciągle przytakiwać huehuehue. Masakra, jeszcze niech zacznie gadać "tak proszę pana", "nie proszę pana", "przepraszam panie, że żyję" to ją zamknę w czerwonym pokoju bólu Christiana Greya i zleję jakimś pejczem :D
      - Zapraszam na pani pierwsze miejsce zbrodni. *ledwo przyszła i już na głęboką wodę puszczają, ładnie :P
      I wpadka oczywiście, czemu mnie to nie dziwi? huehuehue. Taka mądra, się czynną napaścią na policjanta zasłania, a wcześniej szarpie świadka za ramię - kurde no, ślepa byłaś, że ta kobieta jest roztrzęsiona, prawdopodobnie widziała morderstwo... delikatna to Ty nie jesteś cosik, wstyd :D
      - Rosie, to ja.
      - Wiem. Mam tę pracę. Ale coś mi mówisz, że nie dzwonisz w tej sprawie.
      - Racja. Jak wiele wiesz o agorafobii?
      - Dość sporo, prowadziłam terapię jednej osoby. Dlaczego pytasz?
      Zerkam przelotnie na Settler, która nie spuszcza mnie z oka.
      - Powiedzmy, że mam chorego świadka wciśniętego między kosz a ścianę w zaułku przy Dwudziestej Dziewiątej Ulicy, który raczej na moje prośby się nie ruszy.
      Słyszę dźwięk odsuwanego krzesła.
      - Dzwoń po medyków. I do Jonesa. Poinformuj go, że dołączam do śledztwa. *no i super, to jest najfajniejsza wiadomość, jaką dostałam teraz. Michelle się do Ciebie nie umywa w ogóle, kocham Cię Rosie <3 :)
      Rozdział super, czekam na rozwiązanie sprawy :* Teraz jak jest Rose, to na pewno pójdzie szybciutko :D

      Usuń
    2. Tak, spodobał mi się prolog, a co! :P
      Tak, jesteś z Nathielem wymieniona na jednej stronie, jaraj się :P
      Jak się robi akapity na blogspocie? Używa się tyle spacji, ile dusza zapragnie :3
      Te powtórzenia są celowe.
      Te dogryzki Rogan są tym, co zawsze mi się udaje i podoba <3
      Dziękuję za wyłapanie literówek, korekta nastąpi, jak znajdę na to trochę czasu.
      Nie, takiego zachowania u Michelle nie będzie. W ogóle jakąś nie będzie miała zbyt wielkiej roli w tym wszystkim.
      Rose musi się pojawiać przy każdej sprawie, w dalszym ciągu jest ona główną bohaterką opowiadania.
      Cieszę się, że rozdział Ci się podoba.
      A rozwiązanie sprawy może zaskoczy, nie wiem, wyjdzie po kolejnym rozdziale.

      Dziękuję za komentarze! :*

      Usuń
    3. A nic, tylko do tej pory zbieram szczękę z podłogi :D Poza tym doszła nowa koncepcja, więc się nie przyda raczej, chyba że spróbuję to jakoś wpleść. Zobaczymy.
      Aha, spacjami. No to u mnie coś nie zadziałało widocznie, że się nie zrobiły :)
      Celowe, ok. Mówiłam, że się nie upieram? :D
      Mnie się też podoba, i potwierdzam - udaje Ci się stuprocentowo :P
      Nie ma za co, jak zauważę małe błędy kosmetyczne to chętnie wskażę :)
      Uff, nie lubię przemocy, ale gdyby Michelle się chciała dalej bawić w potulną, to chyba bym musiała :D
      Fakt, głównej bohaterki się nie da za bardzo usunąć, poza tym czasami może być konsultantką tak jak w tej chwili, albo przez telefon udzielać jakichś małych wskazówek. Bez szwanku dla jej nowej pracy czy innych obowiązków. W końcu dzięki Rosie posterunek nabrał jakby wiatru w żagle i dzielnie się trzymają, także nie musi non stop z nimi być :D
      Ok, to czekam na zaskoczenie :P Ja też się cieszę, że mi się podobał huehue <3

      Usuń
  6. "Denerwowanie się jest metodą psucia sobie zdrowia przez głupotę innych" - to akurat odnośnie twoich czytelników było bardzo niemiłe, Cleosiu. Dlaczego to, że mniej osób komentuje twojego bloga ma być głupotą ludzi? Może po prostu akurat ktoś nie miał czasu, miał dużo pracy czy cuś i nie miał kiedy tego robić. Rzekłabym wręcz, że to trochę egoistyczne stwierdzenie, a nawet obraźliwe i zrobiło mi się smutno, gdy to przeczytałam, mimo tego, że komentowałam ;____;
    Nathiel dziękuje za życzenia! Chociaż znając życie powiedział to po pijaku. Pewnie się gdzieś schlał w krzakach z nie wiadomo kim >D. Ogólnie dużo urodzinowych dedykacji!
    A, i... drastyczne opisy zwłok? E tam XD! Ręce, nogi, mózg na ścianie, (Logan to ma niezłe branie! BADUM TSS! Rymy tak bardzo!).
    "Dotarłem i to na czas, choć Ben był pewien, że jestem zombie" - Huehueuhe, jebłam XD dosłownie jebłam i inaczej tego nie nazwę.
    - A ja zgodnie z obietnicą nikomu cię nie oddam. - taka słodko-dziecinna rozmowa Rogan <3 cieszę się, że wreszcie są szczęśliwi i mam nadzieję, że już tak pozostanie i nie zniszczysz ich stosunków!
    Woooo, 4 miesiące? Duży przeskok, ale wcale nie przeszkadza! A więc Rose już długo nie ma. Smutno tak jakoś ;____; ale grunt, że chłopaki dają sobie radę! Jestem ciekawa kto będzie tym nowym praktykantem.
    "Ale też jestem mu odrobinę wdzięczny, to on sprawił, że wyznałem Rose miłość, to on w jakiś sposób nas połączył" - bo Naff uważa, że to wszystko wina przeznaczenia! Ono lubi łączyć ludzi w dziwny sposób <3!
    Michelle. Wiedziałam, że to będzie kobieta i coś mi podpowiada, że może nieźle namieszać. Nie wiem czemu ;______; w ogóle tak mi jej trochę szkoda kurde. Może nie będzie zła? Ej, zaczynam na nią patrzeć jak chłopaki. Dajmy jej szansę!
    A TO PEDAŁ GWAŁCICIEL! Normalnie po tym opisie się zbulwersowałam! Chętnie bym go zabiła! T____T odcięte palce, siniaki i w ogóle... ble ;___;
    "- Nazywam się Martha Settler. Mam zawroty głowy i obawiam się, że za chwilę zemdleję." - BANG! Cleo przybywa XDD! Wiedziałam, że to będzie ona! Ale wtf, nie wyobrażałam jej sobie w takim stanie ;____; to mnie przeraża.A więc do dzieła, Rose! Wiedziałam, że nie zostaniesz do końća odsunięta >D! BANG!
    A teraz muszę się zbierać do pracy ;___; czytałam dosyć szybko i komentowałam dosyć szybko właśnie ze względu na brak czasu, a jeszcze rozdział u Królika mnie wzywa~! AAAA! Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naff, nie chciałam nikogo urazić ani ukazać swój egoizm. Cytat odrobinę niefortunny. Chodzi o to, że jeszcze kilka miesięcy temu byłam strasznie łakoma na komentarze i byłam wielce rozczarowana. Postanowiłam porzucić takie zachowanie, bo przecież głównym zadaniem czytających nie jest komentowanie esejami. Wybacz, jeśli Cię uraziłam.

      Jesteś pierwszą osobą, która znając mnie prywatnie, odkryłł, że świadek nosi moje imię i nazwisko przełożone na angielski.

      Coś czuję, że Martha Cię jeszcze zaskoczy ;)

      Dziękuję za komentarz ;**

      Usuń
    2. Nie no, szpoko! To było tylko moje takie osobiste spostrzeżenie, które nie miało cię urazić ;____; cieszę się, że zmieniłaś nastawienie! Walić brak komentarzy. Wierni czytelnicy zawsze zostaną <3.
      Może to dlatego, że w "3/4 demona" Martha Settler też egzystuje XD? Mwahaha. Choć pewnie gdyby nie istniała i tak bym się kapła!
      Aż się boję :o

      Usuń
  7. Woooow dzieje się! Filion? Ciekawe jak się będzie sprawować... no i Rosie wkracza w śledztwo :D świetnie! Rozdział super, ale straszne to morderstwo :/ jak można coś takiego zrobić?! Ludzie są tacy niezrozumiali... no, ale wracając naprawdę świetny rozdział i czekam na następny :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo powinno się dziać :D
      Ludzie są nieobliczalni i brutalni w swej makabryczności.
      Rose musi mieć udział w śledztwie, wciąż jest najważniejszą postacią Rozważnej, to pod nią brane są daty i przeskoki.
      Cieszę się, że się podoba :3

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  8. mam uczucie, że nie zasługuję na Logana, że jest dla mnie za dobry. - Tylko nie to! takie głupie myśli nigdy nie prowadzą do niczego dobrego. Jest dla mnie za dobry, nie zasługuję na niego więc go rzucę, żeby znalazł sobie kogoś innego - to już było w wielu tworach, więc mam nadzieję, że Rose nie ma zamiaru zrobić w przyszłości czegoś podobnego!

    Dobra, przejdźmy do rzeczy. Bardzo podobała mi się rozmowa Rose i Logana. Może i ich sprzeczki są czasem dziecinne, ale bardzo mi się podobają. Cieszy mnie to, że mimo kilkumiesięcznego stażu nadal zachowują się w stosunku do siebie tak samo ciepło jak na początku. Najgorsza jest rutyna, przyzwyczajenie się do siebie. Na razie u nich tego nie widać. Mam wrażenie jakby dopiero co się poznawali i to mi się bardzo podoba. Mam nadzieję, że nie masz w zamiarze przystopowania ich uczuć jak to się dzieje u par z dłuższym stażem! :D Bo to by była śmierć dla Rogan i wątku romantycznego! :D

    Pojawia nam się tutaj nowa kobieta i powiem szczerze, że mam pewne obawy. Na razie nie wydaje mi się być jakoś szczególnie niebezpieczna dla Rogan, ale chyba każda kobieta, która pojawi się w towarzystwie Logana będzie mnie niepokoić. Filion sprawia wrażenie trochę mało pewnej siebie, zagubionej w nowej pracy, ale sympatycznej i pozytywnej. Mam tylko nadzieję, że nie zakocha się zaraz w Loganie.
    Chociaż z drugiej strony... waleczna, zazdrosna Rose mogłaby być bardzo fajnym okazem;D Może jednak niech Filion się zakocha?:D Ale wymyślam! :D

    No proszę... śledztwo nie może obyć się bez Rose? Może jednak powinna wrócić na ten posterunek skoro nawet po odejściu tak ją do niego ciągnie. Logan zadał jedno jedyne pytanie, a ona już rzuca wszystko by uczestniczyć w sprawie. W ogóle jakim prawem Logan na to pozwala? Przecież Rose już nie jest konsultantką. A tajemnica służbowa?

    Dziwnie jest być na bieżąco... Bardzo dziwnie! :D

    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Rutyna? W związku Rogan? Buahaha, za nic w świecie! :D To by było dziwne i dla mnie samej ;)
    Głupie myśli się zdarzają, ale nie ma się czym martwić. Chyba :3
    Miałam myśl, by Michelle zakochała się w Loganie. Co wymyśliła moja mózgownica? Nie zdradzę, bo znowu będziesz zła :P Dowiesz się w swoim czasie :3
    Zostało wspomniane, że Rose może wrócić w każdej chwili jako konsultant-psycholog, a jako że była członkiem zespołu Hendersona, to on decyduje, kiedy chce jej konsultacji, kapitan problemów nie robi.
    Dziwnie będzie dostawać komentarze pod każdym rozdziałem, a nie pięć w ciągu jednego dnia :D

    Dziękuję za komentarz! Jak i za poprzednie, wywołałaś u mnie uśmiech :D
    Ściskam mocno! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie będzie ciężko czekać nie wiadomo ile aż nowość się pojawi;D Zdecydowanie bardziej wolałam poprzednią relację;D haha :D

      Usuń
  10. Zrobisz skok w bok i kolejny dasz dzisiaj?? Taka sugestia mała.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślisz, że po co po prawej stronie jest ramka z datami kolejnych rozdziałów?
      Nie mam ochoty i czasu na przepisywanie rozdziału, pojawi się w środę.

      Usuń
  11. Wiem po co jest ramka po prawej.
    Tylko się pytałam.
    A ty powinnaś się cieszyć, że aż tak podoba nam się to co piszesz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to. Po prostu jestem osobą, która trzyma się terminów.
      Poza tym dzisiaj rozdział nie mógłby się pojawić, gdyż nie skończyłam 63, a mam politykę jednego rozdziału w przód.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  12. Dokładnie. Chociażby przykład dzisiejszego dnia: duchota totalna, ale nie ma słońca bo niestety skryło się za chmurami, a deszczu jak nie było tak nie ma. Ekhem i zdecydowanie więcej wydalamy. Zazwyczaj pod pachami i plecami.
    Tak, zdecydowanie dziwne z nas stworzenia. Jesteśmy pełni sprzeczności. Ale to czyni nas tak skomplikowanymi. I interesującymi zarazem. Ale zazwyczaj to czego chcemy nie jest tym czego potrzebujemy, więc życie podsyła nam różne sytuacje, chwile, ludzi i często okazuje się to być o wiele lepsze niż to czego chcieliśmy.
    Jeju jaki kochany. Dzięki niemu mogła pojechać na grób rodziców. Tak jak Rose, nie przepadam za niespodziankami, a wręcz ich nienawidzę. Co gorsze mój chłopak o tym wie, ale jest na tyle druno kochany, że co chwilę mnie czymś zaskakuje.
    Grrrr dlaczego dziewczyny zawsze mają takie poczucie, że nie zasługują na faceta?! To jest takie frustrujące. Naprawdę.
    Oho stażystę? Który ma zastąpić Rosie? A może będzie to kobieta?
    Tak! Wiedziałam, że będzie to kobieta. Biedna Rosie, pewnie będzie zazdrosna i będzie pierwszy rozłam w związku, ale wiem że to przetrwają. Muszą!
    Oj Diego nie musisz się tak dąsać i traktować z góry nowej ślicznej koleżanki. Nie ładnie tak oceniać.
    A fuu ale okropny widok. Biedna kobieta.
    Nie wiem czy znalazłam błąd czy po prostu dziwnie to dla mnie brzmi: „Zaskoczony kucam tuż przed nią, nie dotykam jej, nie mogę przestraszyć jej bardziej.” – tak jakby zabrakło słowa jeszcze.
    Nie rozumiem. Czemu Filion tak gwałtownie zareagowała? Nie tak się postępuje. Ja rozumiem, że jest niedoświadczona, ale żeby od razu coś takiego? Nie dziwię się, że kobieta tak zareagowała.
    O proszę, potrzebna pomoc Rosie. To będzie ciekawe.
    Demi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filion jest dziwna, po prostu.
      Ja też nie przepadam za niespodziankami.
      Miłego nadrabiania! :)

      Usuń

Komentarze mile widziane :)